Oczywiście Inkwizytor nie był skłonny dać jakichkolwiek gwarancji, o które prosił Wilhelm. Po dopełnieniu formalności, Werner oznajmił jeszcze, że powinni go szukać w Nuln, w komandorii Zakonu, a jeśli by go tam nie było, to z pewnością uzyskają informację o przybliżonym miejscu jego przebywania. Więcej uwagi awanturnikom już nie poświęcał - zajął się posiłkiem podanym mu przez karczmarza, a swoich pomocników wysłał do wsi, aby posłuchali co ludzie gadają.
*
Opuścili Torrach chwilę po świcie, wciąż trzymając się planu, że podróżują do Karak Hirn Starym Kamiennym Traktem przez Wyżyny. Okolica szybko zaczęła się zmieniać. Krajobraz stawał się coraz surowszy i dziki, a ślady ludzkiej bytności pojawiały się coraz rzadziej. Przybywało lasów porastających łagodne stoki wzgórz i brzegi licznych w tej okolicy, niewielkich jezior, porośniętych tatarakiem. W wielu miejscach widoczne były ślady wyznawców Starej Wiary, w postaci runicznych kamieni, kręgów i dolmenów.
Popołudniem dotarli do Pahl. Niewielka mieścina, będąca stolicą baroni Einsamhugel, położona była przy moście na rzece Fieber. Most był stary i rozchwierutany. Podobnie prezentowała się siedziba Elisy baronowej Einsamhugel-Ostwalde. Podupadający dwór leżący w cieniu dębowego gaju nie wyglądał zbyt zapraszająco, w przeciwieństwie do miejscowej oberży, huczącej gwarem głosów i dźwiękami kobzy, bębna i basetli.
W Pahl spędzili naprawdę miły wieczór.
*
Kolejny dzień podróży był wyjątkowo mglisty. Bliskość jezior, a wśród nich największego na Wyżynach Jeziora Długiego, powodowała, że klimat był wilgotny, ale łagodniejszy niż gdzie indziej w Sudenlandzie. Około południa mgła rozwiała się i można było podziwiać szerokie wody jeziora. Szczególnie pięknie prezentowały się na tle burzowych, czarnych chmur nadciągających z zachodu. A że wieś Rahnalt minęli jakiś czas temu, trzeba się było rozglądnąć za schronieniem... Zwłaszcza, że chmury błyskawicznie pokryły całe niebo i już zaczęło padać. Wiatr zmarszczył powierzchnię jeziora, zamiótł gałęziami drzew, przygiął trzciny. Grzmiało.
Kilkaset kroków od miejsca, w którym się znajdowali zachęcająco stał las. Spomiędzy drzew wypływał strumień...