Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-12-2018, 16:50   #111
adsum
 
adsum's Avatar
 
Reputacja: 1 adsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnie
Galina, choć była prostą pasterką, ani myślała opuścić kompanów. Coś jej podpowiadało, że postępuje słusznie. Nie zastanawiała się nad tym, czy powoduje nią zwykła chęć odwetu, niewielkie perspektywy na przyszłość, czy może fakt, że przywiązała się do grupki mężczyzn, z którymi przez kilkanaście ostatnich miesięcy przyszło jej dzielić troski i radości. Brakowało na to czasu…

Jedno nie pozostawiało wątpliwości – w obliczu zagrożenia Kislevitka zmieniła się nie do poznania. Do tej pory jej pomysłowość i ambicje ograniczały się do strategicznego ułożenia przetworów w spiżarni lub skomponowania odpowiedniej mieszanki przypraw. Tym razem, poczuwszy powagę sytuacji, postanowiła dać z siebie wszystko. Gdzieś w zakamarkach kobiecego umysłu czaiła się bowiem myśl o śmierci. Myśl, która – zamiast paraliżować, jak dotąd miało to miejsce – dodawała sił, uporu i animuszu. Myśl, która przemieniła ją w zdeterminowaną, skupioną na celu obrończynię domostwa. Skutkiem tego była seria, mniej lub bardziej udanych, eksperymentów z prochem, która zakończyła się powstaniem bardzo prymitywnej, i dość niebezpiecznej dla używającego, „broni palnej”, którą Kislevitka ochrzciła pieszczotliwie mianem „ognistej babuszki”. Była to wydrążona w środku drewniana rura, wypełniona prochem i pociskami w postaci różnego rodzaju odłamków – głównie kamyków. Jej działanie po odpaleniu wiązało się z wyrzuceniem strumienia ognia oraz pocisków.

***

Dziewczyna uwijała się jak w ukropie, ku niezadowoleniu domowników, zapominając nawet o jedzeniu. Wtem usłyszała chrzęst pancerzy i ochrypły nieznajomy głos. Błyskawicznie podbiegła ku bramie i uśmiechnęła się raźno na widok zbrojnych. Odgarnęła kosmyk ze spoconego czoła i zaczęła liczyć brodaczy.
Fiu, fiu. Sporo ich, może jednak nie zginiemy tutaj… – Przywitała krasnoludy dziewczęcym dygnięciem, po czym w radosnym pląsie wróciła do rozdzielania zebranych kamieni w kupki.

***

Nieoczekiwany, milczący uścisk Dymitra wprawił Galinę w zakłopotanie. „Żegna się czy jaki czort?”, popatrzyła nań niespokojnie i uśmiechnęła się kwaśno, czego chłopak nie zdążył już zobaczyć. „Może i racja… A bo to wiadomo, co nam pisane?”, zmagała się chwilę z myślami, spoglądając nerwowo to na ognistą babuszkę, to na Griszę, który z kolei w zamyśleniu patrzył w dal. Niespodziewanie stanęła tuż przed nim, bezczelnie zakrywając mu ową absorbującą dal. Wsunęła dłoń w jego włosy, gwałtownym ruchem odchylając głowę do tyłu. Drugą zaś bezceremonialnie uniosła jego podbródek i pocałowała go równie namiętnie, co natarczywie. Otarła usta rękawem i, widząc konfuzję odmalowaną na twarzy mężczyzny, z uśmiechem poklepała go po plecach. – Nu wybacz, Griszka, ale byłeś pierwszy z brzegu! Ja wole takie pożegnania. Co prawda, jeszcze bym zjadła bigosu przed śmiercią, nu ale nie ma! – Zarechotała radośnie i ruszyła spełnić prośbę Dimy.
 
adsum jest offline