Ja pozostaję przy twierdzeniu, że kobiety lubią bardziej przygody wymagające myślenia, a nie takie, w których śmierć czai się za rogiem, ogólnie takich, którym emocje towarzyszą na każdym kroku. No ale kobitą nie jestem, więc pewien też nie jestem
Za to zgodzę się z Almeną, płeć brzydka (
) woli przygody polegające na emocjach, pędzących MG nienadążających z opisami kolejnych fruwających kończyn kolejnych potworów. Dobrym przykładem są "Cienie nad Bogenhafen", przy których, szczerze powiem, wynudziłem się jak mops. W sumie faktem jest, że jest to totalny samograj, ale myślenia też trochę jest, a w tym na pewno się nie specjalizuję.