Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2007, 19:48   #3
Harv
 
Harv's Avatar
 
Reputacja: 1 Harv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie coś
4 pkt strachu- narracja całej sceny

Po salwie z Gattlinga, która rozległa się po okolicy, Bob poruszył się lekko. Słuch już nie był taki sam jak te trzydzieści lat temu. Ziewnął przeciągle i mlasnął.

Nagle jego wzrok stał się szklisty i patrzył na Jacka jakby był powietrzem. Staruszek wstał, jego ręka wydawała się sięgać rozpaczliwie w stronę rewolweru zostawionego pod zaimprowizowaną poduszką, ale reszta ciała szarpnęła w stronę drzwi. Sztywnym, nieobecnym krokiem wyszła. Po wyjściu głowa zdawała się walczyć z resztą i po tym, jak ciało przeszło za węgieł udało się jej splunąć przez lewe ramię.

- Uhh.. Wolny. Co to za cholerstwo wlazło mi do czachy..? - rozejrzał się nerwowo po okolicy i nagle jego szczerbata szczęka zbliżyła się w znaczny sposób do gleby.

- Do jasnej Anielki!! - Przed nim znajdował się kościelny festyn. Taki sam, jaki organizował proboszcz w kościele w jego rodzinnym miasteczku. Była strzelnica, wyrzutnia, w którą waliło się młotem, słup do wspinania się na którym coś połyskiwało, karuzela i wiele innych atrakcji.

Podszedł powoli do jednej z klatek na świnie. Taak.. Zawsze była to jego ulubiona zabawa - łapanie świni. Teraz jednak w klatce było jakoś ciemno. I mrokro. Otworzył ją i spojrzał w głąb.

W klatce pojawiła się para czerwonych oczu. Ogromne cielsko ociekające krwią wyleciało z klatki, przewróciło Boba i pognało na oślep przed siebie. Nagle rozbłysły światła pochodni i ognisk i na poprzednio opustoszałej scenie opartej na beczkach pojawił się zespół country. Nie byłoby w nim nic specjalnie dziwnego, gdyby nie to, że cały zespół ważył zapewne mniej niż Bob - składali się tylko z kości.

-----------------------------------------------------------

[Kamera pokazuje szkieleta w meloniku i z cygarem w łapie]
Taak, to był niezapomniany wieczór. Razem ze szwagrem graliśmy na festynie. Piosenkę o tym, jak diabeł wyzwał skrzypka na pojedynek.

Wyglądało to mniej wiecej tak.

Aż tu nagle pierdut i pokazuje się Pan Szatan we własnej osobie. Myślałem, że się zesram ze strachu. Graliśmy dalej, a on wyzwał Johnny'ego, tego uroczego chłopaczka na pojedynek. Straszny tłuścioch, ale grać umiał.

[Kamera pokazuje czarno-białe zdjęcie zwykłego chłopaka. Tzn takiego, który ma ciało na kościach. Potem znów widok na szkielet. Popija whisky z niskiej szklanki]

Szatan walnął niezły popis, trupy wstawały z grobów, diabły mu akompaniowały, drzewa wyrywały się z korzeniami i wiały gdzie pieprz rośnie. Ręce mi się strasznie pociły, ale grałem jak zaczarowany.

Potem Johnny zagrał. Ludzie potem mówili, że to było urzekające w swojej prostocie, takie niewinne i piękne..
Dla mnie to straszna nuda. Gdy zakończył i szczęśliwy cieszył mordę (3 min na filmiku), Diabeł wyciągnął śrutówkę i rozwalił mu łeb. A czego się spodziewaliście? Potem szatan się znudził i już go nie było.

-----------------------------------------------------------

[Widok na Boba. Ciało chłopaka z opowieści osuwa się na ziemię bryzgając krwią. Szkielety przestały grać i znikają.]

- Na kości kota mojej babki.. - powiedział tylko Bob, gdy z wybałuszonymi oczami cofał się w strone drzwi. Nagle kopnął piętą w coś miękkiego i wilgotnego. To coś wydało cichy kwik który - Bob mógłby przysiąc - zabrzmiał jak: Pogonimy wieprzka?

Bobby też wydał cichy kwik. Po czym wrzasnął:

- Jackiee!!! Daj brooń!!

4 / 6
 

Ostatnio edytowane przez Harv : 19-07-2007 o 20:08. Powód: Ech ta mechanika / damn
Harv jest offline