Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2018, 14:46   #46
waydack
 
waydack's Avatar
 
Reputacja: 1 waydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputację
***


Wyszli na szosę i zobaczyli migoczące w oddali światła miasta, wyglądające jak maleńkie punkciki na czarnym horyzoncie. Nie mieli ze sobą latarek, poruszali po omacku, zmoknięci, zmarznięci. Starali się być dzielni i nie myśleć o tym co się stało…o tym co się mogło stać, gdyby jakimś cudem nie wydostali się z tej furgonetki i nie obudzili na brzegu rzeki. Przeszli niecałe dwieście metrów kiedy usłyszeli z oddali nadjeżdżające na sygnale karetki. Albo radiowozy. Ciemność rozświetliły migoczące na niebiesko koguty. Samochody zbliżały się do nich a gdy dzieciaki znalazły się w świetle reflektorów, zaczęły się po kolei zatrzymywać. Z ambulansów wysiadali ratownicy, z radiowozów policjanci. Zauważyli również Felixa, w towarzystwie ojca Heather. Thomas Taping pierwszy podbiegł do córeczki a potem chwycił ją mocno w ramiona, dziewczynka usłyszała jak ten twardy mężczyzna płacze. Ratownicy od razu przystąpili do badania. Zaprowadzili dzieciaki pod karetki, zaczęli świecić latarkami po oczach, sprawdzać oddech, tętno.
- Nie wiem jak to się stało proszę pana…opona strzeliła i… - Felix nie mógł wydusić z siebie słowa tłumacząc się Tapingowi, który chyba nawet go nie słuchał. W napięciu obserwował jak ratownicy zajmują się jego córką, szukając na jej ciele jakichś obrażeń lub złamań - Straciłem panowie nad pojazdem. Na szczęście wszyscy zdążyliśmy wyjść zanim samochód zatonął. Zostawiłem ich na brzegu i pobiegłem do miasta po pomoc.
- Później z tobą pogadam, wracaj do radiowozu chłopcze – odpowiedział twardym głosem policjant po czym zwrócił się do jednego ze swoich kolegów – Dzwoń do Burke’a, niech zbierze chłopaków i wyciągnie ten furgon z rzeki.
- Może lepiej zaczekać z tym do rana? W tych ciemnościach i tak gówno widać
Taping przytaknął wciąż skupiony na córeczce.
- Co z nią? – zapytał z przejęciem a ratownik na chwile przerwał badanie.
- Jest zupełnie zdrowa Tom. Wystraszona, zmarznięta, ale zdrowa
- Dzięki Bogu
Ratownicy zaczęli ściągać z nich mokre ubrania. Zaprowadzili ich do ambulansów a potem okryli termicznymi kocami.
- Pojedziecie do szpitala na dodatkowe badania, policja poinformuje waszych rodziców - oświadczył jeden z medyków. Po chwili drzwi do karetek zostały zamknięte i ruszyły na sygnale w stronę Breadhouse.

***

Dla Jessiego to była nowość, ale dla członków Klubu Wietrznej Ospy, oddział dziecięcy szpitala w Breadhouse nie miał tajemnic. Nic się przez ten rok nie zmieniło, prócz nowych rysunków na ścianach. Nie zmieniła się też siostra Higgins. Wciąż miała tą samą wredną minę a gdy zobaczyła znajome twarze aż poczerwieniała. Nie dała po sobie jednak poznać, że rozrabiaków pamięta, traktowała jakby znaleźli się na jej oddziale po raz pierwszy. Dzieciaki położono dwóch osobnych trzyosobowych salach, przebrano w pidżamy i pobrano krew do badań. Chwilę później przyszedł też lekarz, pełniący nocny dyżur na oddziale. Zrobił z pacjentami, krótki wywiad, zapytał czy maja nudności albo zawroty głowy, polecił siostrze Higgins podać leki na uspokojenie i wyszedł. To nie był jednak koniec emocji na dzisiaj bo gdy przyjechali rodzice, łez wzruszenia nie było końca. Państwo Barker nie zdążyli się nawet przebrać, przyjechali do szpitala prosto z festynu. Była z nimi Dona, która szlochając zaczęła po kolei przepraszać każdego dzieciaka z osobna a potem ich rodziców błagać o wybaczenie. Bunta Ishihara zachowywał powściągliwość, surowym wzrokiem patrzył na córkę, którą matka w tym czasie przytulała. Wysilił się tylko na kilka zdawkowych zdań w stylu „Jak się czujesz” i potrzymał chwilę za rękę. Rodzice Jimmiego próbowali rozśmieszać syna i nie ukazywać strachu o jego życie, ale był to śmiech przez łzy. Bali się jak wszyscy, którzy tego dnia mogli stracić swoje dziecko na zawsze. Heather odwiedziła mama i jej dziadek. Podczas gdy Claire Taping przytulała dziewczynkę szlochając, staruszek próbował zająć wnuczkę opowieściami o swoich wypadkach z dzieciństwa. Jesse na swoją rodzinę czekał najdłużej i kiedy wydawało się, że nikt już nie przyjdzie do sali wparowali jego rodzice, młodsza siostra Klara i ciotka Julia . Zrobiło się głośno, bo Sarah McCarthy-Bullington zaczęła jak zwykle kłócić się z siostrą a Neil musiał ich co chwilę uciszać. W końcu siostra Higgins wyprosiła ich z oddziału, ale zanim wyszli obdarowali Jessiego dziesiątkami buziaków. Gdy ciotka zaczęła naciągać go za pucułowate policzki, zaczął chyba żałować, że nie skończył dnie rzeki.
W końcu czas odwiedzin się skończył, nie trwały więcej jak pół godziny, siostra Higgins zaprosiła wszystkich na jutro i pożegnała w drzwiach korytarza. A potem ogłosiła tak umiłowaną przez dzieciaki z Klubu Wietrznej Ospy nocną ciszę i zamknęła się w kantorku.
 

Ostatnio edytowane przez waydack : 20-12-2018 o 14:56.
waydack jest offline