Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-12-2018, 12:03   #15
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację

Lothar podszedł do tych samych drzwi, za którymi zniknął Nikolaus i zapukał. Nikt mu jednak nie odpowiedział. To była prywatna komnata Lucretii i wiedział, że nie powinien tam wchodzić bez zaproszenia.
Zapukał więc do gabinetu. Nie lubił być ignorowany choć kolejna partia szachów z Mileną mogła być interesująca.
Tu również jednak nikt nie odpowiadał. Co robiła tak długo Lucretia? Tego nie wiedział. Gdy przyszedł, księżna była już zajęta, o czym poinformował go z uśmiechem Nikolaus. Uśmiech ten zdawał się mówić “Ja wiem, a ciebie nie chciało się jej informować. Jesteś tylko pionkiem”.
Z frustracją wpatrywał się w zamknięte drzwi. Miał ochotę wejść do środka z impetem, ale wiedział, że zirytowanie Lucretii może się skończyć jego upokorzeniem przez nią, a towarzystwo Mileny nie było przecież najgorszym, jakie mogło go spotkać. Wycofał się więc z powrotem do Brujaszki.
- Wygląda na to, że księżna jest wciąż zajęta, dysponujesz jeszcze Pani czasem?
Uśmiechnęła się odrobinę smutnym uśmiechem.
-Jak sami widzicie, nie jestem panią mego czasu. Będzie mi więc niezwykle miło, jeśli dotrzymacie mi towarzystwa
- Któż z nas jest, wszyscy mamy przecie obowiązki..- odparł nieco ponuro, podchodząc do okna.
Wampirzyca również skierowała się w tę stronę, następnie spojrzała na dziedziniec.
-Tak tu spokojnie - dodała. - I kto by pomyślał że właśnie tutaj ważą się losy świata.
-A nasi śmiertelni krewniacy nie wiedzą, że decydujemy o ich losach, gdyby wiedzieli….- uśmiechnął się gorzko.
-Niewiedza jest błogosławieństwem- uśmiechnęła się równie gorzko - jest wiele rzeczy o których wolałabym nie wiedzieć.
- Wiedza jest brzemieniem, podobnie jak władza, za którą powinna podążać odpowiedzialność…. - ale chyba nie chciałabyś na powrót być jednym z tych bożych dzieci, żyjących w ignorancji? - spytał cichym głosem. Zamiast rozmawiač o polityce zaczęli filozofować, ale on nie miał serca gardłować za Habsburgami.
Milena nie zdążyła odpowiedzieć, bo z sypialni księżnej wyszedł Nicolaus. Chłopak uśmiechnął się niby kot, który właśnie upolował tłustą mysz, przy okazji ścierając z kącika ust kropelkę ludzkiej krwi. Nie trudno było też zauważyć, że idealnie pozapinane wcześniej odzienie, teraz było po prostu narzucone.
- Księżna za niedługo cię przyjmie, pani - powiedział do Mileny, cały czas się uśmiechając. Potem jego wzrok spoczął na Lotharze i rycerz poczuł, że chłopiec znów go lekceważy, choć sam nie wiedział do końca w jaki sposób.
Wampir w ciele chłopca ukłonił się Brujaszce i skierował to wyjścia.
Czyżby Nicolaus zabawiał się z Księżną? Lothar wbrew sobie poczuł ukłucie szaleńczej zazdrości i zgrzytając zębami, spojrzał z wściekłością na Nikolausa.
Milena dygnęła w odpowiedzi, kątem oka jednak zauważyła reakcję Lothara, zastanawiając się co może ona oznaczać.
Na odchodne chłopak spojrzał jeszcze raz na młodszego Ventrue i... znów zostali sami - Lothar i Milena. Atmosfera jednak nie była już tak przyjemna.
Na to jednak nie można było nic poradzić.
- Wygląda na to, że nie będziemy już musieli długo czekać, nie miałaś jeszcze okazji poznać mojej Pani, prawda? To wyjątkowa osoba, nawet jak na nasz rodzaj… - Rycerz powiedział po chwili milczenia, podczas którego dochodził do siebie po niefortunnym wybuchu...przeklęta więź krwi, które czyniła go niewolnikiem uczuć. Co nie zmieniało faktu, że Lucretia była wyjątkowa.
- wypijmy więc za zdrowie lady Lucretii - odparła dzwoneczkiem przyzywając służebną dziewkę.
Ta pojawiła się bardzo szybko wchodząc jednak nie frontowymi drzwiami do poczekalni, ale od sypialni. Dziewczyna była nieco blada, a jej oczy roziskrzone.
- Pań... Pani wzywała? - zapytała.
- Chcielibyśmy co nieco przekąsić gdyż zmogło nas oczekiwanie - uśmiechnęła się odsłaniając zęby. - co możecie nam zaproponować?
Lothar westchnął, po czym wbił rozkazujące spojrzenie w sługę, używając swojej mocy..
- Spełnisz wszelkie życzenia Lady Mileny - wydał polecenie, po czym obrócił się do okna. Miał przecież inne… zwyczaje co do odżywiania się.
- Nie jestem głodny - oświadczył, czując, że prawda jest zgoła inna.
- Poproszę dwa kieliszki Vitae, zgodnych z upodobaniami obecnego tu rycerza. - powiedziała Milena.
- Ja... - dziewczyna wydawała się być zdziwiona tym życzeniem, jednak wpływ Lothara sprawił, że dygnęła i już miała wyjść z poczekalni, gdy drzwi gabinetu otworzyły się.
Stała w nich ona - pani na zamku - Lucretia Sapieha.


Kobieta uśmiechnęła się chłodno, acz bez niechęci.
- Sir Lothar z pewnością sam sobie coś znajdzie. A my porozmawiamy i... poczęstunek już na panią czeka w ramach przeprosin za to oczekiwanie - powiedziała, po czym wysunęła w stronę rycerza niewielki rulon papieru, zalakowanego pieczęcią.
- Bądź tak dobry i wyślij kruka do mego ojca.

Lothar wbił w Księżną spojrzenie pełne uwielbienia podszytego zazdrością.
-Ależ oczywiście moja Pani - Powiedział podchodząc i z ukłonem biorąc od niej list.
- Dotrzymałem towarzystwa tej uroczej damie i wytłumaczyłem, że poprzednie spotkanie musiało się Księżnej przedłużyć. - Dodał.
- Dobrze się spisałeś. - Pochwaliła go Luctretia Sapieha.
Milena pełnym godności krokiem udała się w stronę gospodyni, muskając niby przez przypadek wzrokiem twarz Lothara.
- Jestem wdzięczna, iż znalazłaś dla mnie czas milady.
- Miło cię gościć w mym zamku, pani Mileno. - odparła księżna, niby to przypadkiem podkreślając fakt na czyim terenie się teraz znajdują.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 23-12-2018 o 12:06.
Mira jest offline