Konto usunięte |
Lothar podszedł do tych samych drzwi, za którymi zniknął Nikolaus i zapukał. Nikt mu jednak nie odpowiedział. To była prywatna komnata Lucretii i wiedział, że nie powinien tam wchodzić bez zaproszenia.
Zapukał więc do gabinetu. Nie lubił być ignorowany choć kolejna partia szachów z Mileną mogła być interesująca.
Tu również jednak nikt nie odpowiadał. Co robiła tak długo Lucretia? Tego nie wiedział. Gdy przyszedł, księżna była już zajęta, o czym poinformował go z uśmiechem Nikolaus. Uśmiech ten zdawał się mówić “Ja wiem, a ciebie nie chciało się jej informować. Jesteś tylko pionkiem”.
Z frustracją wpatrywał się w zamknięte drzwi. Miał ochotę wejść do środka z impetem, ale wiedział, że zirytowanie Lucretii może się skończyć jego upokorzeniem przez nią, a towarzystwo Mileny nie było przecież najgorszym, jakie mogło go spotkać. Wycofał się więc z powrotem do Brujaszki.
- Wygląda na to, że księżna jest wciąż zajęta, dysponujesz jeszcze Pani czasem?
Uśmiechnęła się odrobinę smutnym uśmiechem.
-Jak sami widzicie, nie jestem panią mego czasu. Będzie mi więc niezwykle miło, jeśli dotrzymacie mi towarzystwa
- Któż z nas jest, wszyscy mamy przecie obowiązki..- odparł nieco ponuro, podchodząc do okna.
Wampirzyca również skierowała się w tę stronę, następnie spojrzała na dziedziniec.
-Tak tu spokojnie - dodała. - I kto by pomyślał że właśnie tutaj ważą się losy świata.
-A nasi śmiertelni krewniacy nie wiedzą, że decydujemy o ich losach, gdyby wiedzieli….- uśmiechnął się gorzko.
-Niewiedza jest błogosławieństwem- uśmiechnęła się równie gorzko - jest wiele rzeczy o których wolałabym nie wiedzieć.
- Wiedza jest brzemieniem, podobnie jak władza, za którą powinna podążać odpowiedzialność…. - ale chyba nie chciałabyś na powrót być jednym z tych bożych dzieci, żyjących w ignorancji? - spytał cichym głosem. Zamiast rozmawiač o polityce zaczęli filozofować, ale on nie miał serca gardłować za Habsburgami.
Milena nie zdążyła odpowiedzieć, bo z sypialni księżnej wyszedł Nicolaus. Chłopak uśmiechnął się niby kot, który właśnie upolował tłustą mysz, przy okazji ścierając z kącika ust kropelkę ludzkiej krwi. Nie trudno było też zauważyć, że idealnie pozapinane wcześniej odzienie, teraz było po prostu narzucone.
- Księżna za niedługo cię przyjmie, pani - powiedział do Mileny, cały czas się uśmiechając. Potem jego wzrok spoczął na Lotharze i rycerz poczuł, że chłopiec znów go lekceważy, choć sam nie wiedział do końca w jaki sposób.
Wampir w ciele chłopca ukłonił się Brujaszce i skierował to wyjścia.
Czyżby Nicolaus zabawiał się z Księżną? Lothar wbrew sobie poczuł ukłucie szaleńczej zazdrości i zgrzytając zębami, spojrzał z wściekłością na Nikolausa.
Milena dygnęła w odpowiedzi, kątem oka jednak zauważyła reakcję Lothara, zastanawiając się co może ona oznaczać.
Na odchodne chłopak spojrzał jeszcze raz na młodszego Ventrue i... znów zostali sami - Lothar i Milena. Atmosfera jednak nie była już tak przyjemna.
Na to jednak nie można było nic poradzić.
- Wygląda na to, że nie będziemy już musieli długo czekać, nie miałaś jeszcze okazji poznać mojej Pani, prawda? To wyjątkowa osoba, nawet jak na nasz rodzaj… - Rycerz powiedział po chwili milczenia, podczas którego dochodził do siebie po niefortunnym wybuchu...przeklęta więź krwi, które czyniła go niewolnikiem uczuć. Co nie zmieniało faktu, że Lucretia była wyjątkowa.
- wypijmy więc za zdrowie lady Lucretii - odparła dzwoneczkiem przyzywając służebną dziewkę.
Ta pojawiła się bardzo szybko wchodząc jednak nie frontowymi drzwiami do poczekalni, ale od sypialni. Dziewczyna była nieco blada, a jej oczy roziskrzone.
- Pań... Pani wzywała? - zapytała.
- Chcielibyśmy co nieco przekąsić gdyż zmogło nas oczekiwanie - uśmiechnęła się odsłaniając zęby. - co możecie nam zaproponować?
Lothar westchnął, po czym wbił rozkazujące spojrzenie w sługę, używając swojej mocy..
- Spełnisz wszelkie życzenia Lady Mileny - wydał polecenie, po czym obrócił się do okna. Miał przecież inne… zwyczaje co do odżywiania się.
- Nie jestem głodny - oświadczył, czując, że prawda jest zgoła inna.
- Poproszę dwa kieliszki Vitae, zgodnych z upodobaniami obecnego tu rycerza. - powiedziała Milena.
- Ja... - dziewczyna wydawała się być zdziwiona tym życzeniem, jednak wpływ Lothara sprawił, że dygnęła i już miała wyjść z poczekalni, gdy drzwi gabinetu otworzyły się.
Stała w nich ona - pani na zamku - Lucretia Sapieha.
Kobieta uśmiechnęła się chłodno, acz bez niechęci.
- Sir Lothar z pewnością sam sobie coś znajdzie. A my porozmawiamy i... poczęstunek już na panią czeka w ramach przeprosin za to oczekiwanie - powiedziała, po czym wysunęła w stronę rycerza niewielki rulon papieru, zalakowanego pieczęcią.
- Bądź tak dobry i wyślij kruka do mego ojca.
Lothar wbił w Księżną spojrzenie pełne uwielbienia podszytego zazdrością.
-Ależ oczywiście moja Pani - Powiedział podchodząc i z ukłonem biorąc od niej list.
- Dotrzymałem towarzystwa tej uroczej damie i wytłumaczyłem, że poprzednie spotkanie musiało się Księżnej przedłużyć. - Dodał.
- Dobrze się spisałeś. - Pochwaliła go Luctretia Sapieha.
Milena pełnym godności krokiem udała się w stronę gospodyni, muskając niby przez przypadek wzrokiem twarz Lothara.
- Jestem wdzięczna, iż znalazłaś dla mnie czas milady.
- Miło cię gościć w mym zamku, pani Mileno. - odparła księżna, niby to przypadkiem podkreślając fakt na czyim terenie się teraz znajdują.
__________________ Konto zawieszone.
Ostatnio edytowane przez Mira : 23-12-2018 o 12:06.
|