Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-12-2018, 15:50   #37
Cranmer
 
Cranmer's Avatar
 
Reputacja: 1 Cranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetny
Haker był dobry i zaczynał swoje ‘czary’ czas sprawdzić czy tym razem pułapka będzie na tyle szczelna aby go złapać.

Ramirez zignorował ten ruch, tak samo jak postawione specjalne zabezpieczenia drugiej linii. Zachowywał się jakby nic się nie stało i kontynuował swoją pracę w tej chwili otwarty proces przeglądał materiały firmowe i brał udział ‘w spotkaniu’. Pilnował go proces ‘strażnik’. Trzeci proces miał oko na resztę zespołu śledząc ich na mapie klubu.

Delikatne, prawie niezauważalne działanie hakera ustało. Proces zniknął. Chwilę później pojawił się kolejny. Tym razem ze strony zdalnie sterowanego wentylatora. Nie był jednak sam. Strukturę firewalla badały również - inteligentny stolik, okno, komputer jednego z naukowców, a także po chwili oświetlenie.
Schemat działania był taki sam - “dotknięcie” barier i zabezpieczeń; wycofanie się; ponowne sprawdzenie. Zupełnie jakby haker chciał być pewien, że jego ofiara jest kompletnie nieświadoma tak niezauważalnych bodźców.

Ramirez sprawdził godzinę - wszystko wskazywało na to, że czas przystąpić do działania. Kontynuował wideokonferencje z przygotowanego wcześniej feed’a i dalej odgrywał swoją rolę. Ten jeden proces w pełni skupił się na swojej ‘pracy’, zarówno on jaki muza zachowywały się jak przeciętniaki bez aptytud w hakerstwie lub ochronie.

W tym samym czasie jego strażnik czuwał… czekał na właściwy moment jeśli haker zaatakuje i wejdzie w obieg da mu okazję się ‘rozgościć’ i przypuści własny atak by go zablokować, odizolować i wypompować dane.

Cierpliwość popłacała. Kolejne sprzęty badały struktury obronne i wycofywały się. Ramirez musiał przyznać, że haker grał bezpiecznie. Wolał wielokrotnie sprawdzić ścieżkę zanim nią podążył. Naukowiec zaś pozwalał na to wabiąc przeciwnika coraz głębiej i głębiej.

W pewnym momencie odnotował odważniejszą intruzję. Haker bez większych problemów złamał zabezpieczenia podszywając się pod “legalne” dla firewalla procesy i zaczął łamać najgłębsze schematy obronne, po czym miałby możliwość podrzucenia jakiejś z pewnością zabawnej iluzji.

To był ten moment, na który czekał Ramirez. Uruchomił wnyki i zatrzasnął na procesach hakera klatkę błyskawicznie śledząc adresy i kierunek, z którego nadszedł atak. Kolejne punkty w strukturze meshowej były niczym zawiła droga, ale ślad był wyraźny. Liczne pętle i zakręty zdradzały jednak kunszt EGO, które przyszło kontratakować.

W końcu, kilka uderzeń serca później Ramirez dotarł do źródła i musiał dwukrotnie sprawdzić adresy sieciowe, by się upewnić, że jest we właściwym miejscu. Haker działał z tego samego budynku co on sam. Był na tym samym piętrze… w tym samym pokoju!

Naukowiec mógł teraz sam dokonać włamania lub też podjąć inne działania. Jedno jednak było pewne. Jeśli haker jeszcze nie wyczuł kontrnatarcia, to był na tyle dobry, że w końcu je spostrzeże. To mogła być kwestia czasu.

Ramirez podłączył się do systemu kamer aby upewnić się czy nie mamy tu do czynienia z włamaniem ‘z bliskiej odległości’. Jeśli haker faktycznie był w budynku wystarczył poinformować ochronę i wszystko stałoby się łatwiejsze.

Tak czy inaczej przyszedł czas na skończenie tej farsy, Ramirez potrzebował wolnego procesu na pomóc Opal i Smithowi. Przypuścił więc własny atak włamując się na łącze hakera by go przygwoździć i wypompować dane, a w tym samym czasie proces który był ‘ofiarą’ uruchomił faktyczne systemy obronne ścierając się hakerem by odwrócić jego uwagę od pozostałych procesów które go atakowały.

To nie była pasjonująca walka. Podniesione na nowo warstwy defensywne bez trudu odpięły wrogie procesy i przegnały intruza uszczelniając wszelkie luki. W tym czasie pompowanie danych trwało z jednoczesną triangulacją pozycji. Na razie było jednak za wcześnie na wnioski.

https://www.youtube.com/watch?v=hN3oBgHnth4

Po chwili Ramirez uświadomił sobie, że trochę łatwo mu przyszło złamanie zabezpieczeń przeciwnika. Niemal instynktownie przeszedł przez zapory, jakby sam tworzył ich kod i konfigurację. Refleksja zbiegła się czasowo z komunikatem o przerwanym połączeniu i ukończonym transferze danych. Gospodarz musiał w akcie desperacji odpiąć się z meshu.

Na pełną analizę danych było za mało czasu. Naukowiec zdołał jednak rzucić okiem na identyfikator EGO. Jego przeciwnik miał na imię Richard Eddison i utożsamiał się z płcią męską. Co więcej, pełna triangulacja położenie wyjawiła, że działał z poziomu jednego z komputerów w tym samym pomieszczeniu co Ramirez. Musiał zgrać tam swoje wirtualne EGO i jeśli odpiął się od meshu, wciąż tam pozostaje, zapisany na pamięci jednostki. Bezbronny… chyba.

Ramirez od razu rzucił jeden z procesów do badania informacji żeby nie tracić na to czasu później. Ruszył też w zwykły fizyczny sposób do jednostek w pokoju aby sprawdzić ich zawartość w poszukiwaniu rzeczonego Eddisona, manualnie bez podłączenia się do nich by nie ryzykować kontr ataku.

Jednocześnie odciął połączenie pokoju z jakąkolwiek siecią poza nim z poziomu firmowego konta administracyjnego.

Fizyczna obsługa jednostki była… Archaiczna. Chwilę zajęło Ramirezowi przypomnienie co powinien robić. Leżało to jednak wciąż w zakresie jego wiedzy.
Szybki skan pozwolił odnaleźć EGO. Przemieszczało się pomiędzy klasterami pamięci uruchamiając wciąż nowe procesy uniemożliwiając łatwe skasowanie. Nie miało jednak zbyt wiele miejsca. Z uwagi na naturę. EGO, ledwo się mieściło na nie przystosowanej przestrzeni komputera.

Ramirez upewnił się, że jego własne zabezpieczenia są na miejscu i gotowe na każdy atak po czym wysłał wiadomość do hakera uwięzionego w pamięci fizycznej.

~ Nic osobistego ale potrzebuję informacji o twoich poprzednich zleceniach i zleceniodawcach. Brak współpracy może być detrymentalny dla twojego EGO. ~

Przez dłuższy moment Ramirez nie mógł się doczekać odpowiedzi. Gdy już miał stracić nadzieję, w końcu haker odpowiedział.
~ Jeśli wypuścisz mnie nie dalej jak za piętnaście minut powiem ci wszystko co wiem ~*

Ramirez sprawdził godzinę.
~ Czemu akurat za 15 minut ? Jakieś kolejne zlecenie ? Możesz zacząć od tego jako pierwszego pytania i jeśli faktycznie wszystko wyśpiewasz to wyjdziesz stąd na czas. ~

~Kolejne zlecenie. O której robocie chcesz się dowiedzieć?~*

~ D.R.E.A.M. burdel i klub. Wszystko co o tym wiesz i każda robota z tym związana. ~
Ramirez starał się ocenić czy haker może kłamać, kod nie jest człowiekiem ale szybkość odpowiedzi i sposób jej napisania dosyć jasno pokazuje czy ktoś mówi prawdę czy tą ‘prawdę’ wymyśla.

~ Robota była jedna. Szybka reakcja na fagasów co próbowali namieszać. Zainfekowałem ich inserty rzucając obraz jakiegoś trepa w synthie. Poza tym nic nie dostałem. Sprawdziłem jednak zabezpieczenia. Są dziurawe. Za bardzo. To atrapa, więc nie szperałem dalej. Pewnie zabezpieczają się twardymi materiałami. Archaik, ale skuteczny. Madame Giselle. Nic o niej nie wiem. Pewnie ona mnie najęła ale pewności nie mam. Zero kontaktu poza zleceniem. Coś jeszcze? ~
Szybkość odpowiedzi nie była podejrzana. Składnia natomiast sugerowała pośpiech. Haker używał skrótów w zdaniach i słowach. Ramirez nie miał jednak problemów ze zrozumieniem przekazu.

~ Coś kręcisz ale ja mam czas. Gdzie masz tą nową robotę ? ~

Ramirez rzucił okiem na dane wyciągnięte od hakera aby spróbować potwierdzić jego słowa, ale nie pasowało tutaj zbyt wiele czynników.

~ Nie kręcę. Masz paranoję. Zdrowo, ale do czasu. Nowa robota w Małym Szanghaju. Nic wielkiego, ale zależy mi na mojej reputacji, więc wolę to zrobić. Coś jeszcze? ~

Ramirez zobaczył ‘pop-up’ wiadomości od Opal i poinformował o tym wszystkie swoje procesy. Po szybkiej kalkulacji potrzeb i możliwych zysków i strat postanowił wypuścić hakera.

Miał wszystkie dane. Miał odpowiedzi… nie stuprocentowe ale dosyć pewne i do weryfikacji. Z drugiej strony mógł być absolutnie pewien, że nie znajdzie drugi raz hakera w tak samo banalny sposób… ale był potrzebny gdzie indziej całą osobą.

~ Jeśli zapomnisz o tym spotkaniu, nie będziesz mnie ponownie szukał to będziesz wolny chwile później. Czekam na potwierdzenie ~

Ramirez przygotował ‘bramkę’ przez którą haker będzie mógł się wydostać po tym jak finalnie zostanie otwarta. Było to przejść to Mesh ale ciągle pełne odcięcie od serwerów korporacji aby haker nie zostawił prezentu pożegnalnego.

~ Mnie tu nawet nie było. Reputacja ważniejsza. Sayonara. ~

Haker skorzystał z bramki, ulatniając się z korporacyjnej infrastruktury. Przynęta była właściwa, a operacja udana.
 
Cranmer jest offline