Administrator | Leokadia, Claude-Henri, Artur - My tu umieramy z niepokoju o ciebie - Claude-Henri z wyraźnym brakiem aprobaty spojrzał na Artura - a ty sobie... bliższą znajomość z jakąś panienką zawierasz. Nie masz ty czasem pewnych obowiązków?
- Claude-Henri - przedstawił się. - Miło mi...
Para zbliżyła się do Legionisty i trzymanej przez niego niewiasty, a wtedy zauważyli, że nieznajoma kobieta jest dotkliwie poraniona. Cały bok miała okrwawiony. Uniosła zbolałe spojrzenie na Claude-Henriego, ale nie wydawało się by rozumiała jego słowa. - Oni z tobą? - zapytała Artura, a wtedy okazało się, że jej słowa są zrozumiałe nie tylko dla niego, ale również dla Leokadii. Co innego Kanadyjczyk, dla którego dziwnie brzmiał jej język.
- Tak, są ode mnie - odpowiedział białogłowej, a następnie spojrzał w górę na złotego smoka.
- Niech mi ktoś powie, że to jeden z naszych! Nie mam siły na kolejną walkę ze smokiem! - Arthur wysapał z małą rozpaczą w głosie, oglądając się na karabin zawieszony na plecach.
- To Alexis - wyjaśnił szybko Claude-Henri. - I Henrietta.
- Alexis? - wymamrotał niemrawo próbując skojarzyć imię kobiety z obecną formą smoka. - Szybko się roztyła z rozpaczy po moim zniknięciu. - Arthur próbował rozładować rosnący obłęd i zmęczenie poczuciem humoru. Jednak szybko pokręcił głową odganiając zbędne myśli
- Gdzie jest Flanigan do cholery? Dziewczyna jest poważnie ranna - wskazał podbródkiem na trzymaną w ramionach kobietę.
- Zostali za ścianą - odparł Claude-Henri, wyciągając równocześnie apteczkę. - Nikt z nas nie umiał przez nią przejść, a jakiś dupek polazł sobie na wycieczkę, nic nikomu nie mówiąc. Leokadia jakoś mnie przeciągnęła na tę stronę. Może tak pójdziesz po tamtych, a my z Lelą opatrzymy twoją znajomą?
To mówiąc wyciągnął garść plastrów i bandaży.
- Pan Dupek, a jeśli łaska to Starszy Chorąży Dupek, chociaż osobiście darowałbym sobie dupka, bardzo proszę! Teraz nie czas na pierdoły, musimy się przegrupować, dziewczyna ma poważne rany i może być ścigana przez złych typów, którzy dosiadają smoki. Tak więc zarządzam strategiczny odwrót, z nie mniej strategiczną obserwacją tyłów w celu zlokalizowania strategicznych wrogich jednostek wroga. - Arthur zebrał w sobie siły na kolejny ruch bacznie obserwując złotego smoka. W końcu ruszył dalej z ranną w kierunku wyjścia. - Bez urazy, ale jej to już tylko Erick się przyda!
Następnie mężczyzna spojrzał z powrotem na słabą dziewczynę w dłoniach
- Trzymaj się, jeszcze trochę, a tego smoka to się nie bój. To też ktoś z moich ludzi. Wiesz, to chyba taki dzień gdzie się dowiaduje, że każdy jest smokiem tylko nie ja. - Higginson spojrzał z pretensją w oczach przez prawe ramię na swoje plecy, przydałyby mu się teraz jakieś mocarne skrzydła.
- Moment! Kiedy udało nam się przejść przez ścianę coś ich zaatakowało. Nie wiemy jak obecnie wygląda sytuacja. Sugeruję zatamować krwawienie, jeśli ma poważne rany, nim wpadniemy z deszczu pod rynnę - odparła Leokadia.
Dopiero gdy Arthur wspomniał o smoku, ranna kobieta wyciągnęła szyję ku górze, a wtedy jej oczy zrobiły się wielkie. Widok złotego gada mocno nią wstrząsnął.
- Macie smoki swoim świecie? - powiedziała zdumiona.
Tymczasem Alexis gładko wylądowała na ziemi nieopodal nich. Była dumna z siebie, że tak szybko osiąga postęp w panowaniu nad nową formą ciała.
- Świetna robota - pochwaliła ją Henrietta i lekko pogłaskała po szyi. - Ej, co tu się dzieje? - krzyknęła do Leokadii i pozostałych, wypowiadając pytanie, które z chęcią i sama smoczyca by zadała.
- Arthur wybrał się na spacer i spotkał ranną panienkę - odparł Claude-Henri. - Ale szczegółów nie zdradził.
- Zbyt dużo na raz się tu dzieje! Portale wciągają ludzi, ludzie okazują się gadami i to w dosłownym tego słowa znaczeniu! Jestem prawie pewien, że za utajnienie przed wojskiem faktu bycia smokiem grozi sąd polowy! - Spojrzał gniewnie na Alexis, która w swoim CV mogła pominąć mały fakt o byciu smokiem. Następnie spojrzał na Henriettę.
- Hej Hen, dobrze cię widzieć. Podwieziecie nas do Flanigana? Mam tu ranną, która potrzebuje zaawansowanej pomocy medycznej i może być ścigana przez złych typów.
- Ona nie jest smokiem, tylko bywa smokiem - wyjaśnił Claude-Henri. - Znalazła jakąś błyskotkę i się zamieniła. Prawda Alexis? - spojrzał na smoczycę.
- Meh, tomato potato...
- Udało nam się przejść na drugą stronę ściany i znaleźliśmy ich. Chcemy opatrzyć dziewczynę i jak najszybciej wracać. Zdaje się, że reszta ma kłopoty - odpowiedziała Leokadia na pytanie Henrietty.
Ostatnio edytowane przez Kerm : 28-12-2018 o 22:12.
|