Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2018, 12:59   #90
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Erick wśród wilków

Kapral z RPA zabezpieczył pistolet i sprawnym ruchem schował do kabury. Adrenalina przed momentem osiągnęła swój szczyt i teraz powoli zaczęła schodzić, chociaż do stanu spokoju jeszcze dużo mu brakowało.
- Dalej, rusz dupę! - zawołał Erick do Rainbowa, po czym oparł dłonie o bok wilka, gotów, by zsunąć go z powalonego Dady.
Czarnoskóry Legionista zagęścił ruchy i w kilku susach doskoczył do Erica. Wspólnymi siłami zdołali przewalić truchło wilka na bok odsłaniając okrwawionego Dadę.
- O kurwa... - Syknął Rainbow, spoglądając na Flanigana. Ciężko było określić czy krew należała tylko do wilka, czy również do ich kompana. Bello ciężko oddychał, z czym zdawało się, że ma problemy. Kapral rozpoczął szybkie oględziny jego stanu. Niestety, Bello był pokaleczony i poobijany, a problemy z oddychaniem mogły oznaczać połamane żebra. Sam poszkodowany nie odzywał się.

- Hej, jesteś w stanie iść? - zagaił głośniej Erick Dadę. Jednocześnie sięgnął po swoją podręczną apteczkę. Jako medyk bojowy wiedział, co robić. Przede wszystkim musiał powstrzymać wszelkie krwawienia z otwartych ran. Poza tym mógł uśmierzyć ból towarzysza dawką morfiny.
- Rainbow, przygotuj dwa dłuższe kije, żeby zrobić prowizoryczne nosze - polecił jeszcze.
Legionista skinął głową i pobiegł w pobliskie krzaki, wyciągając przy okazji nóż.

Dada stęknął. Otworzył oczy, ale Erick widział, że jest zamroczony, najpewniej po powaleniu na ziemię i byciu przywalonym przez cielsko psa większego od tygrysa syberyjskiego. Szybkie oględziny wykazały głębokie szarpane rany na rękach, które groziły wykrwawieniem. Medyk mógł go opatrzyć, ale wiedział, że teraz trzeba było jak najszybciej dostarczyć rannego do ich szpitalika polowego i mieć nadzieję, że rezydujący tam doktorkowie poradzą sobie. Rainbow wrócił dzierżąc solidnie wyglądające długie gałęzie, a może i pnie młodych drzewek.
- Co z nim? - syknął, ale zachowywał zimną krew.

- Dorobi się blizn, od których dziewczynkom zrobi się mokro między udami - mruknął Erick, wyciągając z apteczki zwoje bandaży, nożyczki oraz małą plastikową buteleczkę opisaną w języku Francuskim.
- Przytrzymaj go - polecił czarnoskóremu Legioniście, po czym złapał za nożyczki. Szybkim, zdecydowanym ruchem rozciął rękawy rannego, tak by ułatwić sobie dostęp do rozcięć. Następnie na zmianę polewał zawartością buteleczki miejsca uszkodzenia tkanki, które później obowiązywał szczelnie bandażem jałowym.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline