Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2018, 16:32   #102
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 13 - Spotkanie i Cienie

Sigrun i David



Szwedka i Australijczyk rzucili się do ucieczki. Czerwona mgła co prawda nie zasłaniała widoku zaraz przed nosem ale bardzo utrudniała oszacowanie większych pomieszczeń, odległości czy orientacji w terenie. Więc o ile przewrócony kosz na śmieci, wrak czy drzwi można było zauważyć i minąć czy przeskoczyć odpowiednio wcześnie to już w którą stronę należy biec, czy w ścianie terminala ku której biegną będzie jakieś przejście aby nim zwiać to już w biegu wyjaśniało się właśnie w biegu.

Jakoś jednak zdołali przecisnąć się przez jakieś niedomkniętę drzwi, jakoś wypadli na korytarz, schody, na dawną ulicę. Na ulicy panowała ta sama spustoszona sceneria podobna jak i wewnątrz stacji metra i kolejowej. Potem biegli. Na oślep i bez zastanowienia, mijali jakieś wraki, czasem jakieś ciała, budynki, ulice, zakręty, krzyżówki. Biegło się coraz ciężej. Zwłaszcza drobniejsza kobieta i osłabiona ranami kobieta zaczynała już mieć problemy wydolnościowe. Mocniej zbudowany mężczyzna trzymał się trochę lepiej chociaż obojgu to objuczenie stukającymi butelkami wody znacznie ciążyło. Zaczęli zwalniać do truchtu a w końcu zatrzymali się dla złapania oddechu.

Słyszeli teraz głównie własne świszczące oddechy. Widzieli jakąś bezimienna ulicę z pustymi, wrakami samochodów. Resztę zasłaniała czerwona kurtyna równie tajemniczej co groźnej czerwonej mgły. Czy to coś ze stacji goniło ich czy nie? Zgubili to coś? Czy dalej szło ich tropem?

Bez ostrzeżenia zauważyli idącą w ich stronę sylwetkę. I to całkiem znajomą. Nick Norton. Ostatnio go widzieli gdy z Abi wyszedł ze stalkerskiej kryjówki aby odciągnąć “wilka złego” jak to sam nazwał. A teraz gdy przed chwilą wydawało się, że są sami na pustej ulicy i oglądali siebie, czubki własnych butów, spękany asfalt pod sobą i kierunek skąd przybiegli to nikogo nie było. A kilka szybkich oddechów potem Nick spokojnie albo ostrożnie szedł w ich kierunku gdy pewnie wyszedł z jakiejś dziury. Szedł i trzymał w wyciągniętej ręce te swoje dziwne wahadełko cy wyglądało jak pogięty kawałek zwykłego drutu zawieszony na łańcuszku.

Stalker spokojnie podszedł do nich i zatrzymał się kilka kroków przed nimi. Ewidetnie coś sprawdzał tym wahadełkiem a ono jak zwykle lekko wirowało, huśtało się i stukało. - Zegarmistrz i Irokezik. A jednak cali. Załapaliście się na wycieczkę na drugą stronę. - powiedział w końcu Nick machając głową w kierunku z którego przyszedł. chyba w ramach powitania. Potem odwrócił się i machnął reką aby iść za nim chowając przy okazji wahadełko do kieszeni. I zaraz potem okazało się, że jest wraz z nim większa część ich pierwotnej grupki. Brakowało tylko tej czarnowłosej i albinoskiej dziewczyny.



Stalkerowa grupa



Ciemnowłosa stalkerka wyglądała na zadowoloną z fantów jakie naznosili jej hibernatusi. Ci też stopniowo zjawiali się przed hotelem ze swoimi fantami. Poza wielgachnym Joe wszyscy zjawili się co najwyżej dodatkowo umorusani hotelowym pyłem, kurzem i brudem. Względnie pogodną atmosferę popsuł jak zwykle Norton który wrócił jako ostatni i wraz z nim wydawało się, że wróciła jakaś niepogoda czy inna ponura aura.

- Coś znalazłem. - stalker krótko skomentował swoją wyprawę. Abi pokazała mu zgromadzone przez hibernatusów fanty. Nick je obejrzał, pokiwał głową i słuchał komentarzy swojej partnerki. - Nie ma teraz czasu w to się bawić. Zrobisz to w kryjówce. Teraz musimy przeprawić się przez most. Ubierajcie skafandry i… - Nicka chyba nie było łatwo zbić z pantałyku gdy patrzył na sytuację przez pryzmat swoich priorytetów. A na czele widać było w tej chwili głównie przekroczenie mostu. Niespodziewanie przerwał mu Joe.

- Słyszycie to? - umięśniony olbrzym zwrócił uwagę grupki. Wszyscy zamarli i zaczęli również nasłuchiwać.

- Jakby ktoś biegł. - chwilę potem Marian również usłyszał odgłos podobny jakby ktoś biegł.

- Kryć się! - Nick skinął głową gdy pewnie też to usłyszał i nakazał reszcie zrobić to samo co sam właśnie robił. Schował się za wrakiem jakiejś furgonetki. Reszta grupki znalazła podobne przypadkowe schronienia. Gdy kucali i kryli się po dziurach i wrakach reszta też już słyszała ten charakterystyczny odgłos. Naprawdę był podobny jakby ktoś truchtał w tą stronę.

- Myślisz, że co to może być? - Abi zapytała szeptem swojego partnera klęcząc obok niego widząc, że znów sprawdza swoje wahadełko. Norton wpatrywał się w nie z uwagą i trudno było zgadnąć czy bardziej polega na nim czy na własnych zmysłach. Tym razem jednak tylko wzruszył ramionami.

Nastąpiła chwila napiętej ciszy. Gdy coraz wyraźniej słychać było odgłos do złudzenia podobny do truchtających ludzi. W tym napięciu te dźwięki jakie dochodziły z głębi czerwonej mgły i do jakich już trochę dało się przyzwyczaić znowu wydały się jakieś bardziej podejrzane i złowrogie. Nie sposób było zgadnąć czy ten nowy odgłos jest jakoś powiązany z tymi jękami, piskami, chrobotem, odgłosami szurania czy upadku jakie dawało się słychać z czerwonej mgły właściwie bez przerwy.

W końcu w czerwonej mgły pojawiły się jakieś nieforemne cienie. Cienie przekształciły się w cieniste humanoidalne sylwetki. A te w kształty dwójki ludzi. I to nawet dość znajomych. - Irokezik i Zegarmistrz. - mruknął cicho chowający się za wrakiem stalker. Rzeczywiście dwójka jaka wyłoniła się z czerwonej mgły wyglądała na nieźle zziajaną Szwedkę i Australijczyka których ostatnio widzieli gdy rozbiegali się wszyscy na oślep z podziemnej kryjówki stalkerów.

- Myślisz, że to oni? - stalkerka też przyglądała się ciężko oddychającej dwójce jaka wreszcie zrobiła przystanek dla złapania oddechu. Wyglądali jak Szwedka i Australijczyk.

- Zobaczymy. - Norton jak zwykle nie okazał ani radości ani entuzjazmu. Za to usilnie sprawdzał coś na swoim wahadełku. - Zostań tutaj. - zwrócił się tak niejasno, że nie wiadomo było czy mówi do Abi, do kogoś obok czy do całej grupki. A potem wyszedł zza wraku i ruszył w kierunki dwójki zziajanych hibernatusów.



Wszyscy



- Plan jest taki. - gdy mniejsza i większa grupka rozdzielonych dotąd ludzi zdołała się przywitać i obejrzeć, ogarnąć stalker szybko przypomniał wszystkim, że nie są tutaj na wakacjach. Jego partnerka jak zwykle wydawała się znacznie cieplejsza i przyjaźniejsza w okazywaniu zainteresowania, troski i bardziej przyjaznych uczuć. Zapytała nowo przybyłych w jakim są stanie podczas gdy stalkerowi chyba wystarczyło, że są zdolni do marszu a nawet biegu. Dwójka stalkerów chwilę się potem naradzała jak dwójka nowych zmienia ich układ sił na wykonanie kolejnego kroku w strefie.

- Może jeszcze raz pójdziemy do hotelu? - stalkerka zaproponowała patrząc jak nowoprzybyła dwójka ponownie integruje się z resztą ich dotychczasowej grupki.

- Nie mamy czasu. Musimy przekroczyć most i schronić się w kryjówce. - Norton pokręcił przecząco głową więc wyglądało na to, że dopiero co uzbierane zasoby będą musieli rozdzielić na dwie osoby więcej. W końcu więc nie widząc powodu do dalszej zwłoki ruszył w stronę większości grupki i zaczął przedstawiać ten plan na pokonanie mostu.

- Czeka nas do pokonania most. Westminster Bridge. - stalker wskazał kciukiem za siebie, w kierunku gdzie za zasłoną czerwonej mgły powinna być rzeka i ów most o jakim mówił. - Za mostem mamy kryjówkę. Tam odpoczniemy. Ci którzy tam dotrą. - Norton jak zwykle wydawał się tryskać optymizmem i pogodą ducha.

- Ale z naszej strony, przed mostem, jest gromada cieni. - spojrzał głównie na dwójkę dopiero co odzyskanych hibernatusów którzy mogli jeszcze nie wiedzieć co ich czeka, nawet z nazwy. - Zobaczycie, takie cieniste sylwetki, jak żywe cienie bez swoich właścicieli to właśnie będą duchy. Walka, jakakolwiek, jest bez sensu. Dlatego trzymajcie się od nich jak najdalej. Reagują na ruch i światło. Dlatego będziemy się przekradać i leżeć bez ruchu bardzo często. One mogą poruszać się dużo szybciej niż człowiek dlatego raczej nie liczcie, że przed nimi uciekniecie. Jak kogoś dotknął to zależy od dawki. Otępienie, paraliż albo zostanie w strefie. - stalker pokrótce streścił co ich czeka. Mówił patrząc po kolei na każdą z twarzy jakby szukał jakiegoś słabego ogniwa albo sprawdzał czy wszyscy uważają.

- Kto ma, niech ubierze się w skafander antyskażeniowy. Lub w cokolwiek co ograniczy wydzielanie się ciepła. Znaleźliście trochę gaśnic to się spryskamy gaśnicami dla dodatkowej osłony. W podbramkowej sytuacji możecie rzucić flarę. Może odciągnie cienia zamiast was. Możecie też próbować spryskać go gaśnicą jeśli komuś zostanie. Ale to zadziała raczej na pojedyncze sztuki a ich tam trochę jest. Dlatego główna broń to powolny ruch i nerwy na wodzy. No i fart. Kto wierzący niech prosi o wsparcie. - Norton popatrzył w stronę czerwonej mgły gdzie powinien być ten most i cienie. Wydawało się, że zastanawia się nad czymś albo coś oblicza.

- Znalazłem właz do kanałów. Pójdziemy kanałami. Ale trzeba do niego dotrzeć. Pójdziecie za Abi. Poprowadzi was a potem przez most i do kryjówki. - Abi wybałuszyła oczy słysząc tą część planu gdy najwyraźniej w ogóle się nie spodziewała czegoś takiego.

- A ty? - zapytała z tym samym wyrazem ledwo opanowanego zaskoczenia na twarzy.

- A ja mam coś do załatwienia. Dojdź do kryjówki. Dołączę gdy się da. - stalker nie wyglądał na przejętego. Albo na odwrót, wydawał się równie ponury jak zwykle. Wyjął jednak z plecaka własny kombinezon ochronny który tam włożył po wyjściu z metra i znowu zaczął go na siebie zakładać dając tym samym znać, że czas na rozmowy się skończył. Abi obserwowała go chwilę ale ostatecznie nie skomentowała decyzji partnera i też zaczęła się przebierać w podobny zestaw.


---



Okazało się, że skafandra ochronnego nie ma tylko Joe który swój złożył po wyjściu z metra w symbolicznym nagrobku dla bladolicej Keiry. Ale na szczęście Michael miał dwa i chętnie mu zaproponował jeden ze swoich więc ostatecznie tą najbardziej osobistą ochronę mieli wszyscy w grupie. Trochę gorzej było z gazmaskami bo zapasowej dla wielkoluda nikt nie miał. Ale tutaj z kolei pomocna okazała się Abi. Stalkerka wycięła ze znalezionych w hotelu izolatorów termicznych coś podobnego do maski czy kaptura na głowę z otworami na oczy. Przed skażeniami nie chroniło to wcale ale dawało nadzieję, że osłoni głowę Joe’go przed czymś co reaguje na ciepło. Dlatego gdy się wszyscy przebrali w te stroje ochronne wyglądali trochę jak jakiś oddział wojska czy innej obrony cywilnej pracującej w warunkach skażenia.

Trochę gorzej było z planem spryskania się płynem chłodniczym z gaśnic. Znaleźne mniejsze i większe gaśnice okazały się za mało wydajne aby starczyło dla wszystkich. Ostatecznie starczyć mogło może na trzy osoby. Może ze dwa razy więcej jeśli spryskać się połowicznie ale i tak nie było szans aby starczyło na całą grupę. Rozwiązanie podpowiedział Norton który poradził spryskać tych co będą szli na początku.


---



- To ci których dopadły cienie. - szepnął cicho stalker gdy kucnął za jakimś wrakiem. Przekradali się tak nie wiadomo jak daleko i długo. Z początku po prostu szli za dwójką stalkerów ubrani w kombinezony ochronne. Potem dwójka na czele zaczęła się wyraźnie przekradać. Aż wreszcie dotarli do jakiegoś ciała. Ciało należało chyba do człowieka ale równie dobrze mogło do jakiegoś groteskowego manekina. Siedziało oparte o wrak samochodu z dłonią wyciągniętą desperacko przed siebie jakby chciało zatrzymać nie wiadomo co. Sylwetka miała dziwny, nienaturalny i niezdrowy szarawy odcień. Zupełnie jakby składała się z samego popiołu. Łącznie z ubraniem, wyglądało jakby odsączono je z wody i wszelkich życiodajnych soków. A mimo to na spopielonej, zniekształconej twarzy dało się wyczytać zastygłe, śmiertelne przerażenie. Druga dłoń do końca próbowała zasłonić tą twarz przed nadciągającą grozą. Ale na wiele to widocznie się nie zdało. W zasięgu wzroku widać było kilka podobnych zastygłych w tragicznych pozach sylwetek.

- Właz do kanałów jest przy krawężniku. Jeszcze kawałek za tym żółtym. Zacznijcie się tam czołgać jak odpalę racę. - szepnął stalker wskazując wzdłuż drogi jaką dotąd się przekradali. Potem chyłkiem ruszył w bok dnem jakiegoś pęknięcia w gruncie. Jeszcze chwilę widać było jego plecy, potem przez moment majaczyła jego sylwetka ale zaraz rozpłynął się w czerwonej mgle. Pozostałym pozostawało czekać na tą odpaloną racę lub cokolwiek innego. Po nie wiadomo jak długim czasie się doczekali. Gdzieś w otaczającej ich czerwieni, od strony gdzie zniknął stalker coś niezbyt głośno pyknęło i przez czerwonawą mgiełkę dało się dostrzec równie czerwone światło. Rozbłysło gdzieś wysoko nad głowami a potem zaczęło chybotliwie błyskać i opadać w stronę zrujnowanego miasta. Prawie od razu dało się dostrzec reakcję tego zrujnowanego miasta. Coś tam w tej czerwonej mgle świsnęło. Coś zajęczało. Coś się poruszyło. Raz, i drugi, i kolejny. Wiele razy. Coś śmignęło, czasem wydawało się, że w poprzek ulicy przemyka jakiś cień kierując się w stronę gdzie powoli opadała czerwona w tym świetle raca.

- Chodźcie za mną. Powoli. Nie wiadomo czy wszystkie tam poleciały. - twarz stalkerki przez gazmaskę była słabo widoczna ale na słuch jej głos i ruchy były wyraźnie napiętę. Położyła się na brzuchu i zaczęła powoli się czołgać wzdłuż krawężnika. Na pograniczu widzialności majaczył jakiś żółty wrak. Właz do kanałów o jakim mówił stalker miał być gdzieś za tym właśnie wrakiem.

Zadanie wydawało się proste: czołgać się za osobą przed tobą. Nie było nawet daleko. Może odległość kilku zaparkowanych samochodów. Ale presja była olbrzymia. Wydawało się, że widziana gdzieś po boku czerwona raca opada zdecydowanie szybciej niż im upływa metrów do tego cholernego włazu. Wreszcie go ujrzeli. Rzeczywiście był z odwaloną na bok ciężką pokrywą i ziejącą w asfalcie czernią. Abi wydawała się czołgać wręcz irytująco wolno. Zupełnie jakby chciała pobić rekord na najwolniejsze czołganie roku. A czas upływał znacznie prędzej niż metry. Czerwone światło w końcu zniknęło z widoku. Nie było wiadomo czy coś je zasłoniło czy w ogóle zgasło. Odgłosy z głębi czerwonej mgły nasiliły się. Trudno było nie oprzeć się wrażeniu, że czas się kończy i te cienie chyba wracają.

Abi wreszcie doczołgała się do włazu i ostrożnie zniknęła w jego wnętrzu. Reszcie zostały ostatnie metry i porzucone wraki do pokonania gdy na obrzeżach widoczności pojawiło się coś. Coś cienistego. Jak jakaś przezroczysta, wychudła sylwetka, bezpański cień bez swojego właściciela. Sylwetka sunęła powoli, jakby płynęła w powietrzu zamiast iść jak na dwunoga przystało. Nie sposób było stwierdzić czy jakoś zorientowała się w obecności ludzi czy nie. Czy nasłuchuje, patroluje, obserwuje bo coś przykuło jej uwagę czy to jej normalne zachowanie. Niepokojące jednak było to, że gdzieś od strony gdzie zniknął i Nick i spadająca flara znowu było słychać te świszczące szumy i szelesty.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline