Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2018, 18:22   #101
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Czego oczy nie widzą... czego uszy nie słyszą...
Peter, który miał zamiar poinformować kolejnych szczęśliwców o planowanej wycieczce, zatrzymał się w pół kroku. Rozmowa, której fragment przez przypadek usłyszał, nie była przeznaczona dla niego, co nie zmieniało faktu, iż potrzebował paru chwil na dojście do siebie. Nie jest rzeczą zbyt przyjemną dowiedzieć się, że kobieta, z którą spędziło się kilka upojnych chwil kilka minut później pobiegła rozłożyć nogi przed kolejnym facetem.
Ruszył dalej, starając się iść jak najciszej. Zatrzymał się dopiero wówczas, gdy namiot został kawałek z tyłu.
Odetchnął głęboko. I jeszcze raz. A potem się uśmiechnął. Zbyt wiele radości w tym uśmiechu nawet baczny obserwator by nie dostrzegł.
- The only easy day was yesterday - mruknął.
Podszedł do jeepa i oparł się, czekając, aż Dot wyjdzie z namiotu. A potem ruszył jej na spotkanie.
- Koniec? - spytał, nie komentując zmian w stroju kobiety.
- Z czym? - Dorothy wygląda na zaskoczoną.
- Nie 'z czym' a 'czego' - wyjaśnił Peter, próbując nie dostrzec w słowach dziewczyny drugiego dna. - Jadłaś już coś? Szykuje się wyjazd... Może masz ochotę się... odświeżyć? - Przesunął wzrokiem po sylwetce dziewczyny.
- Słucham?- Ruda zareagowała jeszcze większym zdziwieniem na pierwsze zdanie. Zupełnie nie rozumiała czego ono dotyczy.
- Kąpiel… chętnie - westchnęła.
- Tam gdzie poprzednio? - upewnił się. - Powiem tylko Marcusowi, że później czeka nas wyjazd.
W odpowiedzi pokiwała głową.
Po chwili, odpowiednio wyekwipowani, byli w drodze do 'ich' miejsca.


Dot zrzuciła z siebie ubrania, złożyła w równą kostkę i położyła na butach. I nagusieńka wyskoczyła do wody.
Peter nie był taki szybki.
Jako że nie było z nimi drugiego 'cienia' musiał poświęcać uwagę nie tylko swej partnerce, ale i otoczeniu. I nie chodziło o świadków, którzy mogliby ich przyłapać in flagranti. Jakiś potwór, mający na nich chrapkę, był o wiele groźniejszy. Ale po chwili i on, równie rozebrany, znalazł się w wodzie. Dot od razu przystąpiła do wodnego ataku głośno się śmiejąc.
Peter, w pierwszej chwili oślepiony strugami wody, natychmiast przystąpił do kontrataku, równocześnie starając się zmniejszyć dystans dzielący go od atakującej go kobiety, która pod naporem wodnych pocisków zaczęła się cofać. W pewnym momencie poślizgnęła się i klapnęła tyłkiem w toń.
- Auua…- załkała głośno .
Peter nie bardzo wierzył w bolesność obrażeń, ale w paru krokach dopadł dziewczynę.
- Mam cię...! - powiedział, z wyraźnym zadowoleniem. - Bardzo boli? - Zmienił ton. Pochylił się, by ją objąć i postawić na nogi.
- Oj bardzo - odpowiedziała zbolałym tonem pozwalając sobie pomóc. Jednocześnie oplotła rękoma szyję mężczyzny, a gdy ich twarze znalazły się obok siebie pocałowała go.
Peter nie stawiał oporu. Wprost przeciwnie. Odpowiedział pocałunkiem, a potem kolejnym.
- Wyjdźmy stąd - zaproponował po dłuższej chwili. Nie protestowała zaintrygowana propozycją i pozwoliła poprowadzić się mężczyźnie.


https://i.imgur.com/6hcSHLm.png



Po paru bardzo, bardzo długich chwilach, z kąpielą nic zgoła nie mających wspólnego, wrócili na moment do wody, by zmyć z siebie nie tylko piasek...
Tym razem obyło się bez wodnej bitwy... i bez upadków.

- Masz jakieś plany na noc - spytał Peter, gdy zaczęli się ubierać.
- A co proponujesz?- spytała z figlarnym błyskiem w oku.
- Wprosić się w gości - odparł, po raz kolejny wodząc spojrzeniem po jej sylwetce. - Można by trochę porozmawiać... - Spojrzenie sugerowało, że nawet gdyby były jakieś rozmowy, to spotkanie nie ograniczy się do nich.
- Jasne… - odparła. - Obronisz mnie przed potworami mieszkającymi pod moim łóżkiem. - Założyła koszulkę i ponownie związała ją pod biustem.
- Oczywiście - zapewnił, przez moment zastanawiając się, cóż za modę na rozcięcia chce wprowadzić Dot. - Wiele ich tam mieszka?
- Wiele - odpowiedziała z udawanym przerażeniem.
- Stanę między tobą a nimi, chroniąc cię własną piersią - zapewnił z teatralnym zapałem.
-A ja będę mogła okazać ci wdzięczności. - Dorothy zaczęła bawić się supełkiem przy t-shircie.
- Chętnie ci będę dawać powody do okazywania wdzięczności - zapewnił po krótkiej chwili, bo musiał przełknąć słowo 'wdzięczność, które nagle stanęło mu w gardle. - Może zacznę już teraz, bo widzę, że masz pewne problemy... - Sięgnął w stronę supełka przy biuście dziewczyny. I kolejny raz dostał po łapach
- Chyba mieliśmy gdzieś jechać?- przypomniała mu z rozbawieniem.
- Plotki jakieś - powiedział z uśmiechem. - Ja nic o tym nie słyszałem - stwierdził, dla odmiany chwytając dziewczynę w pół. - Nie sądziłem, że aż tak się spieszysz...
- Do tego wieczoru. - Cmoknęła go w policzek starając wyswobodzić się z uścisku, ale nie siłowała się z nim.
- Jak sobie życzysz... - Peter uprzejmie skinął głową, równocześnie zabierając ręce.

Po chwili byli w obozie, gdzie trwały ostatnie przygotowania do wyprawy.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 30-12-2018 o 22:40.
Kerm jest offline