Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2018, 23:26   #109
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację


Zapalniczka wspięła się na wyżyny matactwa rozmawiając z Haradem. Alfa powiódł wzrokiem za przestawianą ciężarówką, jednak blondynka skierowała jego uwagę na planowanie dalszych kroków. Kasia spokojnie zajechała ciężarówką z innej strony ulicy, a Żenia przeprowadziła grupę za wrakiem wana przez niewielki skwer zieleni wprost do auta. Gdy grupa weszła do środka pojawiła się Kasia z automatem w ręce i srebrną obrożą.

Z gardła Rycha wydobył się pomruk niezadowolenia. Dziewczyna i kobieta spojrzały po sobie, a potem na Żenię pytająco.

- Standardowe środki ostrożności. To wilkołak. Może nas wszystkich pozabijać w kilka chwil. Obroża go nie zatrzyma, ale przy przemianie powinna sprawić tyle bólu, że zastanowi się dwa razy nad tym co robi. - powiedziała krewniaczka z urokiem kierowcy ciężarówki.

Wrona wzruszyła ramionami:
- Nie chcecie skorzystać, to droga wolna - odsunęła się od drzwi i potoczyła wzrokiem po krewniaczkach i wilkołaku - Na siłę was tu nie zamierzam trzymać. Wasz wybór. To zawsze jest kwestia wyboru, nie?


Mimo, że w jakimś stopniu współczuła całej trójce, nie zamierzała się z nimi patyczkować. Zależało jej ale naśladując Czarnego, udzielała im twardej miłości i realistycznego wsparcia. Nie popierdówek rodem z Samsona.

Ryszard pochylił głowę i zbliżył się do dziewczyny z automatem. Ta zamiast założyć mu obrożę rzuciła ją Żenii.
- Ona założy obrożę, a ja potrzymam gnata ze srebrnymi kulami na wypadek nagłej zmiany zdania.
Tancerz prychnął pogardliwie, jednak dał sobie założyć obrożę bez problemu. Potem zaprowadzono go do wilczej postaci Dzikiego Serca.

Kobiety zostały skute zwykłymi kajdankami.

- Siadajcie. Kasia, masz coś do jedzenia?
Żenia jak zwykle była głodna. A i cała trójka z tego co pamiętała nie miała czasu by jeść cokolwiek.
- Chcecie się podzielić jakimiś informacjami na temat Samson albo cmentarza to bardzo chętnie posłucham. I o co chodzi z tym kompasem? - Żenia rozglądała się po wozie tipsiary.

Kasia zniknęła bez słowa w przedniej części przyczepy. Po chwili wróciła i rzuciła każdemu paczki znane Żenii. Suchy prowiant przypominający racje wojskowe. O nieskończonym terminie przydatności.
- Nie mam tu nic do odgrzania. Gdy dojedzie Agata to w tamtym aucie jest mikrofala. Na razie muszą starczyć wojskowe kanapki.

- Dzięki, jesteś wielka - Żenia rozdarła opakowanie zębami i miała wrażenie, że połknęła połowę suchara zanim zdążyła ją pogryźć.

Ciężarówka nie była gotowa na służenie za salę spotkań. Nie było gdzie usiąść. Funkcja chłodni właśnie się uruchomiła i rosnąca temperatura zaczęła powoli spadać, zwiastując przyjemne wytchnienie.

- Kompas suplikanta - powiedziała brunetka rozrywając foliowe opakowanie z “kanapki” - bardzo przydatne do rozmów z duchami.
W końcu cofnęła się pod ścianę i osunęła siadając na podłodze.

- Przydatne jak? Kleszcz jest żądny krwi dlatego używa się krwi na kompasie?
- Suplikant to ktoś, kto o coś prosi. Kompas przenosi cię do domeny ducha. Krew nie musi być ofiary - tłumaczyła spokojnie brunetka robiąc kolejne kęsy dziwnego materiału, który kształtem przypominał chleb, jednak w konsystencji był niczym wysuszona tortilla - przez kompas możesz trafić do totemu tego czyjego krew użyjesz. Weźmy Zapalniczkę, jej krew mogłaby zaprowadzić nas do totemu jej watahy - Kojota, albo do domeny patrona plemienia - Karalucha. I tyle. To nie jest żadna ofiara. I nic nie pomoże w relacji z duchem, jeżeli nie potrafisz z nimi mówić.

- Aha. Czyli tak naprawdę żadno z was nie wie na czym polegał deal między Nicolasem a Kleszczem? I co stało się z byłym totemem - Minotaurem? - Żenia pytała wpatrując się w kawałek wojskowej kanapki spożywany przez krewniaczkę wygłodniałym wzrokiem. W myślach brzęczała Nahajka gadająca o zżeraniu krewniaków.

- Jak to byłym totemem - tym razem odezwał się Rysiek - Minotaur jest totemem naszego Plemienia.
Powiedział to tym samym tonem, którym Jerrik opowiadał o Tancerzach jako o pełnoprawnym czternastym plemieniu. Jak o czymś oczywistym. Roztaczał rozszerzenie wizji Samsona.
- co się miało z nim stać? To on uczył mnie wielu darów, w czasie gdy ludzie Harada mieli w dupie to co się ze mną dzieje.
- Przesadzasz - powiedziała najstarsza z zebranych. - Przywykłeś do luskusu i nie potrafiłeś sobie poradzić z prawdziwym życiem. Na ile ty odwróciłeś się od Harada?
- Teraz to bez znaczenia. Mam na sobie skórę jednego z jego współplemieńców, więc chce mojej śmierci. Nie spieszno mi do spotkania - odpowiedział Rysiek i wrócił do jedzenia kanapki.

- Cóż, mówię jedynie o tym o czym mówił sam Samson. I Jerrik. Nie wiem, może słuchaliśmy dwóch innych rozmów, Rysiek? - Żenia spojrzała na mężczyznę - Samson przyznał, że Kleszcz jest nowym totemem i że jest żądny krwi. I że da fetysze wszystkim innym niż Samson…. kiedyś lecz niewiadomo kiedy. No nie wiem. Nie słyszałam nigdy o żadnej wataże albo plemieniu z podwójny totemem. Jerrik też nie umiał odpowiedzieć na to pytanie: co się stało z Minotaurem. I jaki deal ubił Samson z Kleszczem. Samson. Nie wataha. A może Kleszcz był totemem Samsona jedynie? - Żenia podrzucała wyjaśnienia i opcje - Czyli podsumowując: Samson was wykiwał, po waszych plecach chciał przeprowadzić wskrzeszenie Haighta, a wy nie wiecie nawet co z waszym totemem i nie macie jak się z nim porozumieć bo nie macie szamana i nie macie planu co dalej. Hmmm…

Żenia klapnęła na chwilę na podłodze.
- Wiecie, który cmentarz chociaż miał dostąpić zaszczytu wskrzeszania Haighta?
- Nic jeszcze nie było ustalone. My miałyśmy dostać skóry przed rytuałem. Samsonowi zależało, żeby pokazać się przed Haightem z odpowiednia watahą - powiedziała brunetka.

- Mhm. Czyli nie wiecie, który to cmentarz? - powtórzyła pytanie Żenia spoglądając na Rycha. Zdawał się raczej tym ogarniającym. Za to Renia milczała cały czas. - Jak ci w ogóle na imię, co?*

- Na miejscu Nicolasa nie szukałabym niczego zbyt daleko - wyrwało się brunetce. - Mam na imię Magda - dodała.
- Taa. to może być cmentarz w Ursusie. Jest dość niedaleko.

- Ok, to dość pomocne. A co zamierzacie teraz? Macie rodziny? Bliskich? Macie jakiś pomysł co dalej? Jak próbować odkręcić to całe bagno? Wiecie, że potrzebujemy każdego do zjednoczenia plemion i obalenia Pentexu. Taki jest plan u nas. Jesteście gotowi pomóc? - Żenia rozglądała się po wszystkich.

Popatrzyli po sobie niepewnie. Dzikie Serce pacnęła na podłogę pyskiem.
- Wiesz, że to dość skomplikowane zagadnienie, prawda? W wielu z nas decyzje o tym co zrobiliśmy dojrzewały miesiącami. Każdego z nas w jakimś stopniu wataha Garou przeżuła i wypluła. A teraz spętanych i karmionych jakimś suchym czymś pytasz co czy jesteśmy gotowi pomóc? Zakuliście nas w obroże. Co, powiem, że możemy pomóc a wy radośnie nas wypuścicie i przytulicie jako członków społeczności poklepując po pleckach? Myślę, że dzień w którym Harad pociął naszych przyjaciół na tyle cięzarówki chłodni, to nie czas ani miejsce na takie dywagacje. Ale jeśli myślisz inaczej, to proszę zdejmij mi obrożę. Chcę pomóc zjednoczyć plemiona i obalić Pentex - Rychu podniósł głowę odsłaniając srebrną obrożę.

- Rysiek - Żenia przysunęła się bliżej faceta siadając na piętach i złapała mężczyznę za twarz jakby do pocałunku - Serio domagasz się sprawiedliwości? No to powiedz mi co byłoby sprawiedliwe w tym układzie? Hm? - Żenia patrzyła w oczy Podkoszulka - Bo ja chętnie bym posłuchała Twoich nauk. Może uda mi się je wykorzystać, żeby dostać zadośćuczynienie. Mnie też wypluła wataha. Wypluł mnie mój ojciec, zabił matkę, kazał sprzątać ścierwo. Mopem. Braci bił. A potem miałam rodzić dzieci Alfie, handelku mną dokonywała cała wataha. Oczywiście, że bez mojego udziału. A potem Alfa jednak nie chciał czekać i dopadł mnie w lesie. Teraz jestem garou. Też nie jest dobrze. No bo śmierdzę. Jak Ty i nadal jestem gorsza.. I co? Mam się rzucić i mścić? No ok. Mogę i co dalej? Jesteś teraz garou więc się kuźwa zachowuj jak garou. Jesteś też w duszy krewniakiem, znasz litanię, wiesz o co chodzi w tej klocki. Garou wam zrobiły kuku. No to pozabijaliście ilu? Trzydziestu pięciu? Jerrik pociął Zapalniczkę, ledwo się wylizała. Kiedy się to kończy co? Oko za oko? Zamiast pomóc na przykład innym krewniakom? Zamiast pokazać im, że nie każdy garou jest posrany? Próbowałam powstrzymać rzeź, wiesz? Wasi kumple wybrali inną ścieżkę i szkoda mi. Przydałaby się każda para rąk i pazurów.

Żeńka klapnęła na podłogę przez Ryśkiem.

- No i sorry za jedzenie w żołądku. Wiesz, wybacz tę niesprawiedliwość i brak cateringu z Wierzynka. No bo rozumiem, że tak się stołowałeś z dziewczynami i resztą ekipy Samsona do tej pory.

- Tak… jadałem kawior regularnie. Homary. Stołowałem się w najlepszych lokalach. Zarządzałem potężną firmą w joint venture Harada. Bardzo chętnie korzystali z tych zasobów. Prywatny helikopter. Masa samochodów. Sportowe motocykle. I gotówka. Ciągle płynąca rzeka gotówki. Zaskoczona, co? A może nie? Jestem finansistą. Daj mi dziesięć milionów euro, a zrobię z nich dwadzieścia. Daj mi dwadzieścia, a zrobię z nich pięćdziesiąt. Ale zawsze możesz jak Harad mianować mnie starszym kierownikiem placówki wydobywczej - splunął - po tym jak zasoby stały się wspomnieniem. Wtedy będziecie mieć ze mnie pożytku tyle co z przycisku do papieru.

- Mhm. Rysiek jesteś w stanie robić zamieszanie na giełdzie? - Żenia przypomniała sobie reakcję Zośki na skoki i wahania - Jeśli będziesz mieć ekipę na giełdach, a Pentex oberwie jak ostatnio w Polsce. Jesteś w stanie odcinać ich dojścia? Potrzebuję kogoś do analizy rynków w Europie wschodniej i dobierania się do zadów na przykład w branżach związanych z gazem, wydobywką itd. To wszystko jest kasa. Możesz tak się przydać?

- Daj mi czterdzieści milionów euro, a położę gospodarkę każdego państwa w europie wschodniej poza Rosją. Na spekulacjach giełdowych. Tylko wiesz jak jest z gotówką… żeby coś wyjąć, coś trzeba włożyć. A sama “gra” na giełdzie rozgrywa się poza giełdą. Trzeba nawiązać relacje z politykami. Z innymi dużymi firmami. Potrzebna jest dobra wywiadownia, ale prawda jest taka, że mając fundusze można obrać pentex z jego pasywów i aktywów jak banana ze skórki, a potem wystarczy zjeść to co zostanie.
Wyszczerzył się szeroko, a jego uśmiech przypominał rekina.

Żenia pokazała zęby w równie szerokim uśmiechu. Była pewna, że Nahajka konkurowałaby jeszcze chętniej.
- No i nie mogłeś tak od razu? Tylko mi jedziesz tekstem o sprawiedliwości? - prychnęła.

- Ty, Magda, co robisz? - Żenia zwróciła się teraz do brunetki.
- Myślałam, że już się domyśliłaś. Jestem czarownicą - zaśmiała się. - Moja matka utrzymywała się z wróżenia z kart, a ja od dziecka wychowywałam się w kręgu wiary w dobre i złe duchy.
- Magda co to dokładnie znaczy? Co, wywołujesz duchy?
- Nie… raczej miewam przeczucia. No i rozumiem pewne rzeczy, które dla Was wilkołaków są oczywiste, ale ludzie ich nie rozumieją. Ja… urodziłam się, żeby być szamanem… a wyszło jak wyszło - smutek pojawił się na twarzy dziewczyny.

- Hmmm. Dla mnie 99,9% rzeczy nie jest oczywistych - Żeńka zaśmiała się ironicznie - Ty, Renia jesteś lekarzem. Możesz pomóc na przykład z analizą danych wyciąganych z Pentexu? Robią doświadczenia na ludziach, na wilkołakach, wampirach, na czym popadnie. Może dzięki temu wpadniemy na sposób jak ogarnąć tę działkę ich działalności i powstrzymać?

- Wiesz… nigdy nie zajmowałam się karierą naukową. Ale mogę spróbować pomóc.

- Nie musisz robić kariery naukowej jak cię to nie jara. Mają szeroko zakrojony program testów genetycznych. Robią z ludzi i nie tylko fomory. Mnie jest potrzebna konkretna pomoc, żeby uderzać Pentex całościowo. Bierzcie pod uwagę, że to będzie oznaczało przejebkę na całej linii.
Na przykład ja jestem poszukiwaną, międzynarodową terrorystką. Nie obiecam, że będzie cudnie i będziecie bujać się na Seszelach z czterdziestoma milionami Euro na drobne wydatki. Obiecam, za to że też nie będzie z wiatrem. Ale jeśli w to wejdziecie, to nie zostawię was samych jak Samson czy inni. Tego samego będę oczekiwać od was. Z resztą żyjecie. Jecie suchary w zaciszu wozu. A Kamila co robi poza byciem wilkiem?

Krewniaczki spojrzały po sobie. W końcu wzruszyły ramionami.
- No jest wilkiem… - powiedziała Magda. - To mało? W zasadzie nie wiem… gdy dołączyłam, to już była taka jak teraz.
Renia tylko kiwała głową.

***


“A jakby ich wszystkich zeżreć? Co myślisz? Nie jadłam jeszcze ludzi”
Odezwał się głos ciekawskiej nastolatki w głowie Żenii. Coś podpowiadało brunetce, że Nahajka dojrzewa. I nie był to przyjemny proces dla jej nosiciela.
“No bo po co wam więcej krewniaków? Te srebrzyste wilki i tak wolały rozlewać spermę w lesie na inną wilkołaczkę, nie?”
Żenię zaczęło zastanawiać do jakich wspomnień ma dostęp Zmora.

“Co?” Żenia zdębiała “Które wilki i którą wilkołaczkę?”
Temat zżerania ludzi zostawiła bez komentarza.

“Szybko zapomniałaś intensywny romans z Burakiem. Ten twój Zaar wydaje mi się przy nim miękki i sflaczały. Takich wolisz?”

Wadera Wrony warknęła i kłapnęła na zmorę.
“To był jeden srebrzysty wilk a nie srebrzyste wilki. Wtedy nie byłam wilkołaczką nie? Nie kombinuj, Nahajka.I Zaar wcale nie jest sflaczały!!!” dziewczynie nie dało się powstrzymać oburzenia. Chociaż przed oczami stanęła mina labradora.

“No dobra. A myślisz, że ten ze srebrną kosą dobry jest w te klocki? Co? Myśle, że może mieć niezły sprzęt.”

Żenia jęknęła cicho.
“Ten ze srebrną kosą najpierw odetnie mi ramię z tobą, a potem zetnie łeb. Najchętniej by pociął na drobne kawałeczki. Do tego sprzęt ma doskonały, wiesz? No tak wiesz. Bo to srebrna kosa!!!”

“Ciekawe jakby śpiewał jakbyśmy go za jaja ścisnęły? Hihih”
Chichot długo krążył w głowie dziewczyny, a później Zmora umilkła. Retoryczne pytanie najpierw zaskoczyło Żenię a potem rozbawiło. Wyobraźnia podsunęła wizję Harada śpiewającego niczym Farinelli.

***


Zapalniczka przyszła po rozmowie z Haradem.
- No to nurkujemy w Umbrę i szukamy na ślepo. Harad postanowił - powiedziała zapalniczka z nutą pogardy w głosie.- Ich jest więcej i jakby nie było są naszym zapleczem bojowym. Mnie ten cały duchowy świat mierzi - otrząsnęła się.
- Powiedziałam, że musisz zostać i pilnować Caernu pod naszą nieobecność, więc nie będziesz musiała tracić czasu. Misza coś tam liznął rozmów z duchami, więc będziemy chodzić i rozpytywać o drogę do Kleszcza. Najpewniej tam uciekł Samson. Zabierzesz Dalemira do Poznania. Minie kilka dni, zanim dojdzie do siebie więc nie ma szans, żeby do czegoś się przydał. A Harad oczekuje od niego, że otworzy Caern. Zdaje się, że mocno podpadł Alfie tym co wywinęliście z Solem.

- Słuchaj… - Żenia pochyliła się jakby w komitywie - Ja wiem jak trafić do Kleszcza. Można użyć krwi Ryśka albo Dzikiego Serca na kompasie. Bo ten kompas przenosi do domeny ducha czy totemu. - spojrzała na blondynkę zawieszając głos z napięciem. - Wiesz co to znaczy, prawda? Że mogę iść po Czarnego i chłopaków - Żenia dodała już prawie bezgłośnie.

Zapalniczka patrzyła na Żenię ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Przed kolejnymi słowami przełknęła ślinę.
- Wyprawa do piekła… A co ze szamanem ściąganym przez Szramę i … - zawahała się patrząc na Żenię. Zmełła w ustach pierwsze słowo jakie przyszło jej na myśl i dodała - ..Wojtka?

- A ja wiem? Kojot mówił, że droga do Czarnego wiedzie przez tancerzy skór. I że Czarny ma szanse na zjednoczenie plemion. Na razie się zgadza.

- Żenia, to domena Żmija. Piekło. Nie puszczę cię tam samej - Zapalniczka załoniłą twarz i jękła w dłonie - yyyy. Cholera.
Odsłoniła twarz.
- Zrobimy tak… Przekonam Harada do pomocy z Czarnym. Dalemir wyzdrowieje za kilka dni. Ty i Harrad skoczycie do Kleszcza i załatwicie Samsona. To misja, którą tobie zlecił. Teraz jest zaślepiony zemstą, ale fakty są takie, że rozwiązałaś sprawę. Znalazłaś Samsona. Doprowadziłaś ich do watahy Tancerzy. A teraz doprowadzisz ich bezpośrednio do Kleszcza. Harad ma dług. I ja jako sędzia wymuszę na nim spłatę tego długu. Jeśli Szrama i Wojtek zdążą wrócić, to super. Jeżeli nie, to ruszymy z Dalemirem.
W końcu blondynka podrapała się po skroni.
- Myślisz, że twój Smok będzie miał pretensje, że mu się grupa uderzeniowa wilkołaków wbiła z butami do chaty?

“Hahahaha” głośny śmiech Zmory wybił brunetkę z równowagi. “Miszczyni planowania w akcji, widzę rośnie nowa alfa” Śmiech cichł, jednak nadal był odczuwalny.

Żenia nie mogła się nie zgodzić z Nahajką.

- Zapalniczka… - dziewczyna położyła bezzmorową dłoń na ramieniu blondynki starając się mówić łagodnie - Jak ktokolwiek nieżmijowy wejdzie do piekła to będzie jak reakcja ze Słonecznym Chłoptasiem w caernie. Pójdę sama, a Ty wymuś na Haradzie przysięgę o wsparcie dla sprawy jednoczenia plemion i wsparcie dla Czarnego. Ale nie tylko przez Harada ale przez wszystkich jego ludzi. Ok?

- Poza tym nawet jeśli doprowadzimy go do Kleszcza to bez Dalemira nic z Kleszczem nie załatwimy. No chyba, że ubijemy. Zanim pójdziemy w Umbrę, trzeba znaleźć cmentarz Samsona. On pewnie tam się znajdzie. Chciał przeprowadzać rytuał szybko.

- I jak chcesz znaleźć cmentarz Samsona? - zapytała blondynka puszczając mimo uszu pozostałe uwagi.

- Rysiek i Magda mówili coś o cmentarzu na Ursusie. Można by zacząć tam na przykład.

- To niedaleko. Możemy spróbować tam sprawdzić. Najważniejsze pytanie: czy tam idziesz z nami, czy też wolisz biec do smoka i dalej szukać Czarnego i reszty? - Zapalniczka się przysunęła bliżej i ściszyła głos - szczerze, wolałabym mieć cię w okolicy jeśli koleś naprawdę ma wskrzesić Haighta.

“Zesrała się w gacie ze strachu” ponury chichot Zmory napełnił głowę ragabash0.

- Idę z Tobą. Z resztą - Żenia skinęła głową chociaż coś innego wypełniło jej myśli. Śliczny mroczny kleiv. Symbol władzy i potęgi. - Jak koleś wskrzesi Haighta to … w zasadzie nie wiem co? Zacznie zabijać wilkołaki. Może by go wysłać na Pentex? - Żenia uśmiechnęła się bezczelnie do Zapalniczki. - Tylko słuchaj. Uważaj na siebie. Będę Cię mieć na oku jakby co ale wiesz… nie dam rady być w dwóch miejscach na raz. - podrażniła lekko Sędzie z cieplejszym niż normalnie uśmiechem.

- Spadaj - odpowiedziała Zapalniczka i wystawiła język - Idę zapytać Harada.
- Czekaj… - Żenia zatrzymała dziewczynę - Słuchaj z tym cmentarzem to może by zrobić tak.

Żeńka opowiedziała Sędzi o wstępnych planach.
 
corax jest offline