Silvara patrzyła no górę martwego mięsa zniesmaczona. Była złodziejem działała po cichu, to naprawdę nie było w jej stylu. Zresztą powinna się cieszyć że to w sumie „jakoś poszło” i wyszli z tego „względnie” cali.
-Ja tej padliny nie ruszam. - powiedziała w końcu.
Cóż... Może mogła by pomóc gdyby mieli chociaż jednego konia żeby ich „jakoś”przewieź albo narzędzia do kopania. Westchnęła.
-Krzaki czy droga to bez znaczenie kolejny patrol ich znajdzie trzeba się jak najszybciej zawinąć. Zresztą może to incydent bez znaczenia i orkowie twierdzy nie zamieszkują. - powiedziała sama nie wierząc we własne słowa. W końcu sprawdzila czy wszystko ma przy sobie i spojrzała niecierpliwie na resztę machając nerwowo ogonem. Powinni stąd odejść jak najszybciej.
Ostatnio edytowane przez Rot : 01-01-2019 o 17:48.
|