Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-01-2019, 12:03   #14
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Tunel był ciemny i wąski. Opadał delikatnie w dół. Poruszali się jeden za drugim na czworakach. Dłonie ślizgały się na wilgotnej skale. Powietrze było stęchłe, a im schodzili niżej tym było bardziej wilgotno, duszno. W niektórych przejściach tarcze musiały być przepychane niemal na siłę.

Po paru minutach przeciskania się wąskim tunelem zaczął się on rozszerzać by wyprowadzić wszystkich do obszernej pieczary.

Było to wysoko sklepione pomieszczenie. Gdzieś w szczycie był naturalny świetlik dość dobrze oświetlający jeziorko na którym stał przycumowany stary okręt. Jego żagle zgniły i rozpadły się. Deski zbutwiały a liny. pokryły się porostami.



- Statek Karchedona! - Powiedział Ren wychylając się by rzucić okiem w dół z półki na którą wyszli.

W pieczarze panowała cisza. Zakłócana tylko przyspieszonymi oddechami załogantów. Reszta ruszyła za Mnichem rozglądając się po pieczarze.. Na dole pod ścianą jaskini stała niewielka sterta beczek i skrzyń zbutwiałych i spróchniałych. Nigdzie nie było widać hałd złota i drogich kamieni…

Mnich złapał za rękę dziewczynę i zaczął z nią schodzić wąską ścieżką w dół.

- Uważajcie - rzekł do swoich ludzi bosman - Skoro tam trupy chciały nas dopaść, tu też mogą być. I prośmy bogów by było ich mniej niż na górze.
Powiedziawszy to ruszył za mnichem.

- Cóż, okrytych złotem pałaców się nie spodziewałem - rzekł Heist, który z pogardą splunął w kierunku okrętu. - Czy to tutaj Karchedon ukrył swoje złoto, mnichu? Powinniśmy uważać… Okręt wygląda na jeden, co mają pułapki, jeśli wierzyć opowieściom o czarowniku…

- Tak jak rozkazałem pawężnicy przy mnie. Jeszcze parę wybuchowych niespodzianek mam. Zaran ktoś z naszych zna się na pułapkach, jeśli tak to go pogoń na szpicę. - Dario szybko przeliczył mikstury.

Zejście było strome i śliskie. Schodzili powoli ostrożnie stawiajac kroki. Jedynie mnich zdawał się być zniecierpliwiony. Dario domyślał, się, że wyczuwa zapewne demona, który zgodnie z opowieściami gdzieś w tym miejscu miał się kryć.

Z dołu statek robił jeszcze bardziej przygnębiające wrażenie. Spróchniałe deski straszyły. Pod linią wody kadłub porośnięty był skorupiakami, które na pewno przeżarły deski. Sterta potencjalnych skarbów w pod ścianą jaskini wydawała się jakaś taka mała.

Mnich przyśpieszył kroku kierując się w stronę przegniłego trapu. Powiedział:
- Skarb może być ukryty za jakimś tajnym przejściem lub iluzją. Część może być jeszcze na statku. Ja idę na pokład i spróbuję załatwić swoje sprawy..

W jaskini dalej panowała cisza, nie było widać, żadnego wroga.

- Nie rozłazić się na razie - powiedział rozglądając się - Jak mnich znajdzie demona to na pewno przyleci tutaj. Nie po pomoc rzecz jasna, tylko byśmy zajęli uwagę demona. Najlepiej się upewnić, że demon sczeźnie i dopiero wtedy szukać skarbów. Nic mam po zlocie, jak będziemy musieli uciekać z demonem na karku… wprost do lasu gdzie trupy czekają. Skoro skarb czekał tyle lat to i jeszcze chwilę może poczekać.

Heist pokiwał głową.

- Bosman dobrze gada. Odczekajmy nieco na Huai Ren, niech sprawdzi, czy są pułapki… Potem wejdziemy w paru ludzi na pokład.

- Ruszajmy tu i tak nic nie zrobimy. Zarzucić liny i wchodzimy. - Dario był coraz bardziej poirytowany obawa o los i zdrowie najbliższych.

Załoga zwlekała chwilę, zanim nawigator w obstawie dwóch tarczowników wyszedł na czoło i ruszył za mnichem. Mnich poruszał się pewnie i szybko. Nawigator nie wierzył zbutwiałym deskom trapu i był znacznie ostrożniejszy. Z bliska okręt wyglądał jeszcze gorzej. Był dziurawy jak sito. Musiał się wspierać na jakiś skałach pod wodą inaczej by się nie utrzymał na powierzchni.

Pokład był w nieco lepszym stanie niż trap, ale również porośnięty porostami i zbutwiały.

Było cicho, aż za cicho. Nie było wiatru, nie było słychać szumu morza. Mnich ruszył w kierunku dziobu wraku. Pokład skrzypiał przy każdym jego kroku. Cała załoga weszła na okręt stąpając ostrożnie. Trzymała się razem z bronią gotową rozglądali się czujnie, a z tego miejsca był widok na całą jaskinię.

Jezioro było wąskie i długie, a jego dalszy koniec tonął w mroku. Był to stary okręt z resztkami czarnych żagli. Zniszczonym olinowaniem i tylko jednym kasztelem z tyłu okrętu.

Mnich dotarł na miejsce rozpostarł szeroko ręce i rozpoczął zaśpiew w dziwnym języku, w którym rozmawiał z demonem już wcześniej. Jego głos rozlewał się po jaskini wzmacniany dziwną akustyką tego miejsca. Dziewczyna niemal bezwładnie upadła u jego stóp. Wszyscy zamarli na moment oczekując, że coś się wydarzy, jednak nic się nie stało. Aulies już miał wygłosić jakąś komiczną jego zdaniem uwagę. Gdy mnich nagle poderwał dziewczynę na nogi w jego ręce zalśniło krótkie, pofalowane zielonkawe ostrze, szybkim gestem poderżnął jej gardło po czym wychylił ją przez burtę by jej krew spływała do wody.
- Wzywam Cię o Briachridemusie. Władco czarnych odmętów. Zatapiający wyspy. Pożerający statki. Przyjmij tą ostatnią kroplę twojej krwi, którą ukradł ci przeklęty Karchadeon. Bądź wolny mój władco! Uwolnij się z okowów śmiertelnych i zadaj im cios! Panie mój!!! - kłos mnicha przeszedł w głośny charkot - DAAAAJ MI MOCC BYM MÓGŁ WALCZYĆ DLA CIEBIE!!!!!

Gdy tylko pierwsza kropla krwi dziewczyny dotknęła wody. Ruszył się potężny wiatr, a ziemia zdawała się drżeć w posadach. Trap rozpadł się w momencie a załoga zachwiała się na nogach.

Gdy tylko stało się jasne, że mnich zdradził. w momencie, gdy podrzynał gardło dziewczynie, Pierwszy cisnął alchemicznym flakonem wybuchu, tylko on jako jedyny z załogi nie wierzył zdradliwym mnichowi i zawsze miał baczenie na jego działania.

- Zapłacisz za to! - ryknął Heist, wyjmując łuk - Zadarłeś ze mną po raz ostatni!

Kapitan wypuścił strzałę w kierunku mnicha.

Ledwie śmignęła strzała z łuku kapitana, Zaraan z zakrzywionymi mieczami w dłoniach runął na zdradzieckiego mnicha.

- Caeldorne, reszta! - zakrzyknął kapitan. - Pilnować tyłów! Wrona, przy mnie. Zaaran, ostrożnie z bastardem! Weźmiemy go tylko ty, ja i pierwszy!
 
Mike jest offline