Im dłużej towarzystwo czekało na powrót ich gospodarza i gadziego przewodnika z prywatnych narad, tym bardziej się wszystko Jasmal nużyło. Jadła więc, i jadła, i jadła, najpierw z głodu, a potem już z nudów. A może i dostała apetytu od spożywanego alkoholu? Kielich wina, po chwili znowu kielich wina, kielich wina...
-
Mófię wam... ten... hep... nowy nie? Ten umarlak... To... dziwny typek! - Zaśmiała się perliście. Pozostali jednak nie byli w tak dobrych nastrojach, i nikt się nie roześmiał, może poza sporadycznym uśmieszkiem, co wywołało u Calishytki minimalne przygnębienie. Stuliła więc dziubek, i tak jak pozostali, w milczeniu siedziała, i siedziała, i siedziała... i dalej popijała winko.
~
W końcu zjawił się i Licz i Slaak, a ich narada została zakończona. I się nie pozabijali... no to czas spać, tam gdzieś były jakieś izby dla nich...
Jasmal skinęła wszystkim elegancko lekko główką na zakończenie wieczoru (a w rzeczywistości kiwała nią dziko chyba z pięć razy), po czym ruszyła chwiejnym kroczkiem do owej izby. Zatrzymała się jednak w progu jadalni, oparła o framugę, po czym zalotnie do gospodarza (a zresztą i nie tylko niego) odsłoniła nagie ramionko, mrugając niczym paralityk. A że i przy okazji ramionka, ukazała pół piersi, to tego nie zauważyła...
~
W izbie już, potykała się o meble, zataczała, chichotała, i samą siebie uciszała typowym "ćśśśśśśśś" i przykładaniem palca do ust. W końcu znalazła jakąś balię, zrzuciła z siebie odzienie na podłogę tak jak stała, i bez żadnego wypadku znalazła się w balii, gdzie zaczęła się porządnie szorować, podśpiewując w swym rodzimym języku.
....
W jej izbie (a właściwie to była to izba dla Slaak'Han'a), zjawił się w końcu sam jaszczur, wpatrując się w nią ze sporym zaskoczeniem malującym na jego gadzim pysku.
-
Noooo... sooo? - Spytała, gestykulując do niego palcem -
Bedzieszrz się taaaak gapił, szy mi... pletski umyjesz so? - Zachichotała, wstając w balii i prezentując się jemu w całej okazałości.
-
Choś! - Przywołała go do siebie kilkukrotnym skinięciem paluszka -
Znaczy sieeee... confn - Powiedziała w smoczym, ale zamiast wyjść jej to zalotnie i słodko, to się nieco popluła wymawiając te słowo.
.