Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-01-2019, 21:28   #98
Jacques69
 
Jacques69's Avatar
 
Reputacja: 1 Jacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputację
Arena

Gdy ostatni karłowaty gladiator pozostał na placu boju, skończyła się przerwa. Zwycięski Ungaught zasalutował dumnie w kierunku loży VIPów, podczas gdy strażnicy areny zabierali z placu boju 'poległych', którzy pokazywali właśnie szczyt swych aktorskich zdolności, udając martwych. Druga część nie była niczym specjalnym dla większości bohaterów. Z wyjątkiem Rhaila. Podczas gdy Barah z Hokkiem i Marką rozmawiali ze sobą, w ogóle nie zwracając uwagi na walki, Zabrak rozpoznał na arenie gladiatora, z którym dziś przed południem miał do czynienia. Urnt, wielki Twi'lek, jeden z wojowników Falleena, na którego zlecenie dał mu Lenteroot, walczył ze zwinnym Nautolanem. Tych dwóch mackowatych wojowników zapewniło całkiem ciekawe widowisko, przy którym trybuny zawrzały. Ich walka była dynamiczna, żaden nie bał się wykonać ryzykownych manewrów, w przeciwieństwie do większości przeciwników, którzy ostrożnie rachowali swe ruchy, walcząc o przetrwanie. Urnt dobrze radził sobie ze swoim krótkim mieczem przeciwko dwóm zakrzywionym sztyletom Nautolana. Rhail zastanawiał się, czy to nie jest czasem ten słynny miecz, który Falleen przekazał swojemu innemu gladiatorowi, jednak gdy jego ostrze zaglębiło się w udzie Nautolana, zmienił zdanie. Tamto ostrze wedle opisu rozcięło by je w pół, to tymczasem zatrzymało się na twardej kości udowej. Tak czy siak, walka była skończona, a Urnt wygrał, dobijając swojego przeciwnika.

Po tym wydarzeniu, nastąpiła krótka przerwa, zaś po niej spiker zapowiedział walkę Sekiego z Verssurem, Trandoszanem. Obydwaj wojownicy wysocy na dwa metry, potężnie zbudowani, prezentowali się najgroźniej ze wszystkich dotychczasowych gladiatorów. Dodatkowo byli w pełni uzbrojeni i opancerzeni, żadnych utrudnień. Ich walka doprowadziła publikę do zbiorowej euforii, mimo iż trwała krócej od poprzedniej. Początkowo wyrównany pojedynek, szybko przerodził się w jednostronną masakrę. Dashade pokazał swoją siłę i wielokrotnie godził Trandoszana swoją maczetą. Ten jednak dzięki swojej zbroi i wrodzonej wytrzymałości wytrzymywał kolejne uderzenia bardzo długo. Przetrwał trzy ciosy, które wszystkim wydawały się śmiertelne. Wreszcie jednak Seki wykończył swego oponenta, a tłumy obdarzyły go owacją na stojąco.

Nadeszła chwila na wydarzenie dnia. Oto Gerdarr, Czempion Areny, miał stoczyć swój najcięższy bój. Nikt nie wiedział, jakiego przeciwnika mu wybrano. Spiker oznajmił tylko, że walka będzie miała trzy etapy, pierwszym miała być rozgrzewka z niedużą bestią, którą okazało się być Nexu. Zwierzę rzuciło się na kraty swej klatki, która wyjechała na platformie z podziemnej windy. Gerdarr spokojnie czekał na otwarcie klatki, z zarzuconą przez ramię vibro-piłą.

Trybuny
Marka nie odpuszczał okazji na rozmowę z powabną Zeltronką. Nawet w tym stroju wyglądała oszałamiająco, a w dodatku wykonywała jakąś tajną misję. Gdy jednak szmugler zaczynał swą kolejną bajerę, dostrzegł, że z dwóch siedzeń na skraju rzędu po ich lewej stronie wstało dwoje ludzi. Zamiast nich zaś usiadło tam sobie dwóch Trandoszan. Marka spojrzał na prawo. Na skrajnym siedzeniu po tamtej stronie siedział trzeci. Szmugler rozpoznał w nim jednego z kuzynów Ssysska. I nagle rozmowa z Barą przestała się kleić.

Hokk tymczasem znowu usiadł niefortunnie. Tym razem po jego prawicy siedział śmierdzący spalenizną Gamorrean. Głośno mlaskał i chrumkał, przeżuwając kolejne kęsy pieczonego szczura, już chyba piątego w ciągu pół godziny. Za każdym razem, gdy na arenie coś się działo, Gamorrean machał rękami, rzucając resztkami jedzenia po Hokku, raz nawet oberwał z łokcia w brzuch. Teraz zaś nagle sąsiad przytulił go niespodziewanie, gdy jeden z jego ulubieńców wygrał walkę, zaś Hokka dobiegły smrody spod pachy niemytego Gamorreana. Nautolan czuł, że zaraz zwymiotuje, jeśli nie pozbędzie się tego natręta lub jeśli się stąd nie wyniesie.

Hastal z Rhailem pozostali z tyłu, nie mieli już gdzie usiąść, mogli jedynie przycupnąć na schodach. Mieli stąd przynajmniej dobry widok na całą widownię, na której zasiadali praktycznie wszyscy pracownicy i poddani Grakkusa, począwszy od sprzątaczy, kucharzy, zwykłych pachołów, tancerki, kończąc na informatykach, finansistach, elitarnych żołnierzach czy dyrektorach. Dobry materiał, by zdobyć kontakt, lub kogoś podsłuchać w poszukiwaniu haków.

W trakcie walki Sekiego, w słuchawce Mandalorianina, wbudowanej w hełm, odezwał się głos jednego z gwardzistów.
- Halo, kanał otwarty, potrzebuję kogoś do asekuracji na poziomie głównego holu, korytarz BT. Jakiś podejrzany osobnik kręcił się poza trybunami, nie daje się przeszukać, wygląda jakby był naćpany. Taszczy ze sobą sporą walizkę, choć wygląda jak ochlaptus. Mógł ją komuś ukraść. Ktokolwiek wolny, odbiór.
 
Jacques69 jest offline