Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-01-2019, 00:30   #10
TomBurgle
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Przed burzą

Przeglądając udostępnione zdjęcia, Rudy miał mieszane uczucia. Z jednej strony - umocnienia były przygotowane wzorowo, może nawet najbardziej fachowo spośród wszystkich które do tej pory widział po stronie AW. A już na pewno przebijał prowizoryczne zawaliska Wrocławia w pierwszych dniach powstania.
Był ciężki sprzęt i były pojazdy, było wysokie morale i była obronna pozycja.
Problem polegał na tym, że, jak zdążył się już przekonać, że wroga artyleria bardzo szybko niwelowała każdą jedną z tych przewag jeżeli tylko je "zmacała" i zostawali z niczym.

- Ktoś mnie szukał? - po dotarciu na miejsce krasnolud podprowadził swój motor do ludzi którzy wyskakiwali z ciężarówek. Ludzi i metaludzi - bo Hipolit wyróżniał się na tyle, że naprawdę nie miał problemu z zgadnięciem kto był "wielkim, drzewiastym towarzyszem" który o niego pytał. Problem z komunikatorem był już rozwiązany, ale może był w stanie pomóc jakość inaczej?

Kocur miał dobrą uwagę co do możliwości przejścia wrogów obok Krośnic, a Bebok widział analogiczny problem od strony Żeleżnic - i był gotów to podnieść jeżeli odpowiedź dowódcy by nie objęła by i tego.
Zgłosił też swoją osobna obserwację - czymkolwiek była Czarna Kompania, skoro nie była stadem bezmózgich dronów, istniało ryzyko że przynajmniej część żołnierzy będzie próbowała pod osłoną natarcia przepłynąć Stawy Krośnickie i znienacka wyjść na tyłach obrońców. Mógł - i miał zamiar - monitorować zachodnią flankę przed takim manewrem. Kocur pokrywał wschodnią. Ale dla dobra ich wszystkich musiał istnieć odwód który byłby w stanie zareagować na taką sytuację.
- Jaki jest plan jeżeli Krośnice zgłoszą że się nie utrzymają? - dopytał. To nie tak że nie wierzył w tamtejsze jednostki - wręcz przeciwnie. Gdyby jakakolwiek jednostka ochrony S-K z którą pracował dostałaby tak sromotne baty, wszyscy ocaleli byliby natychmiast wysłani na zieloną trawkę ze względu na uszczerbki na psychice, a ci mieli zamiar dopiero przyjąć na siebie właściwy atak. Niemniej, z raportów wynikało że ponieśli ciężkie straty i byli słabym punktem.

W kwestii rozstawienia samego siebie, Bebok nie zdecydował się na umiejscowienie na którejkolwiek bunkrze, pobranie ciężkiej broni ani niczym takim. Był riggerem w miejscu gdzie przy całej tej masie sprzętu mógł podpiąć się do dokładnie dwóch rzeczy.
I, do cholery, miał zamiar zrobić z nich należyty użytek.

Jeszcze zanim rozległa się strzelanina, wpiął się neuralnie do konsoli i zaproponował swój PAN jako hub zabezpieczeń by ochronić te kilka nowoczesnych komunikatorów przed zakłóceniami i próbami włamań. Co jak co, ale zerwanie przesyłu danych między dowódcami grup byłoby katastrofalne w skutkach. Odpalił wszystkie programy ochronne i zajął pierwsze z upatrzonych sobie osłoniętych miejsc w okopie na brzegu stawu na czerwonej linii. Był poza bunkrem - silne umocnienia z ciężka bronią były jak magnesy na ciężki ostrzał, a on sam nigdy w życiu nie miał w ręku ciężkiej broni. To jest, nie strzelał z niej własnoręcznie. Zawsze z wieżyczek. Zawsze zdalnie. Być może miało to ze sobą coś wspólnego, ale nie zdążył się jeszcze o tym przekonać.

Przeszedł w tryb AR, mapując kolejne i kolejne drzewa decyzyjne zadań dla drona i motoru.
W warunkach bitewnych szansa że ktoś zauważy przerośniętego moskita była minimalna. Za to pocisk artyleryjski kończyło zabawę dronem nawet jeżeli spadł kilkadziesiąt metrów dalej, więc dorzucił do zadania patrolowania zachodniego brzegu stawu warunki skutecznego zasięgu macierzy skanerów i trzymania dystansu. Na konsoli pracowały programy ochronne, więc dron pracował na swoich lokalnych programach pozorująco-manrewrujaco-zwiadowczych - przynajmniej do czasu kiedy Rudy zdecydowałby się osobiście wskoczyć na pokład.
Motor także został w trybie "głuptaka". O ile uzbrojony w pistolet maszynowy terenowy dwukołowiec mógł być sterowany zdalnie, to Bebok wyznaczył go do zadania na którym znał się najlepiej - do ochrony kluczowego personelu. Motor oczekiwał tuż przed Leopardami na pomarańczowej linii w trybie automatycznym aż do otrzymania wezwania o pomoc medyczną - a wtedy Rudy miał zamiar wskoczyć osobiście do środka i ruszyć ze wsparciem, ewakuując rannego na swoim grzbiecie.

Dlaczego nie wskakiwał od razu w pełne VR? Pełne zanurzenie odrywało go od bodźców z rzeczywistości, a nie było to zdrowe na polu bitwy. W końcu te wszystkie programy po coś były, prawda? Siedząc w AR i zlecając sterowanie programom mógł obserwować otoczenie i zarządzać przekazywaniem informacji zbieranych przez drona.

Pierwszym momentem kiedy w pełni się zanurzył był lot nad Krośnice. Wszyscy rozumieli transfery z kamer i mikrofonów, ale ciepło na skanerach zwodniczo miło grzało jego wirtualny byt; to coś rozumieli tylko ci którzy tego doświadczyli. Dalmierze laserowe sekwencyjnie mapowały odległości, określając kierunki i prędkości ruchu. Bardziej finezyjne sensory potrzebowały bliższego zasięgu, a on nie miał zamiaru ryzykować. Strumieniował dane do komunikatorów obrońców, powoli napełniając bazę wiedzą o liczebności i stanie wroga. Wszystko w prawdziwie owadzim tańcu prewencyjnych uników i zerwań skanowania szybszym niż ktokolwiek normalny mógłby nadążyć.

Kontakt bojowy w Krośnicach. Ostrzał w Żeleźnikach, a zaraz potem sygnatury cieplne. I - wreszcie, bo w tej chwili wydawało mu się że nie ma niczego gorszego niż oczekiwanie w niepewności - także i na grobili

- Powtarzam, obce sygnatury cieplne na grobli nadchodzące spoza naszych sektorów. Transmituję liczby, pozycje i kierunki, ale teren może zakrywać pełną liczbę -
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!

Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 05-01-2019 o 01:34.
TomBurgle jest offline