Harry nie mógł nie zauważyć, że Marco mu się dziwnie przygląda.
-
Czyżbym, był największym przystojniakiem na tej wyspie Marco? A może tak ci się stęskniło za Sosną, że bierzesz już co popadnie? – uśmiechnął się do najemnika i nie czekając na odpowiedź podszedł do skrzyni, z której wydobywał się dziwny hałas. Frost zajrzał do środka i oniemiał. Co ci te debile znowu wymyślili? Już miał szukać winnego, kiedy ten sam się znalazł.
-
Kto zamknął tu te zwierzę? I po co? – spytał biolożki, gdy ta podeszła do klatki.
-
Chelimo i Kaai go złapali, a był to pomysł Lie - wyjaśniła Sarah. -
Nie wiem po co, chcą go badać? Chcieli żebym ja go zbadała?
-
I co pani zamierza zrobić? Pokroić mu mózg czy tylko zmierzyć, zważyć i odrobaczyć? – kpił Frost.
-
Jeszcze się nad tym nie zastanawiałam, może najpierw jedno, potem drugie? - odparła równie ciętym tonem co on, kucając przy pojemniku, i kładąc poza nim miseczkę z wodą, na co po chwili mały dinozaur wystawił łepek przez wykrojone otwory w ścianach i zaczął łapczywie pić wodę.
-
Marco!? – zawołał Harry –
Gdzie złapaliście tego dinozaura?
-
He? - odezwał się wielce genialnie Chelimo -
No na tej polance tu obok obozu, za rzeczką, a co?
-
Aha, to dobrze – przytaknął Frost i zaczął zabierać się za otwieranie klatki.
-
Chcesz go wypuścić, czy jak? - zdziwiła się kobieta.
-
Nie. Zabieram go do Nowego Jorku, gdzie będę go pokazywał ludziom w teatrach i zostanę milionerem – odpowiedział Harry streszczając koncept fabularny „”King Konga” -
No pewnie, że go wypuszczam, pani doktor.
Harry ostentacyjnie śpiewając jedną ze swoich ulubionych
piosenek ponownie zaczął zabierać się za uwalnianie dinozaura.
-
No ale to daj mi go chociaż przebadać, zanim to zrobisz, baaardzo proszę? - Sarah uśmiechnęła się słodziutko do Harrego -
Och, jak dzisiaj gorąco... - Dodała wachlując na momencik dłonią twarz, po czym rozpięła jeden guziczek bluzki, dając większy wgląd w swój dekolt.
-
Wydaje mi się, że ten maluch potrzebuje bardziej matczynej… - Harry chcąc nie chcąc wbił wzrok w dekolt pani biolog -
…piersi niż pomocy weterynarza.
Odwrócił się plecami do kobiety, próbując uwolnić małe gadziątko z więzienia.
-
Oj Harry nie bądź taki no - Kobieta zaszła Frosta od tyłu, a gdy ten kucał i grzebał przy klatce… wpakowała ten swój dekolt na jego kark, w taki dziwny sposób się niejako przytulając. Jednocześnie własne dłonie położyła na jego dłoniach, by powstrzymać mężczyznę przed otwarciem owej prowizorycznej klatki.
-
Harvey Weinstein mógłby się od pani uczyć – odparł żartem Frost siłując się z kobietą –
Schlebia mi to, naprawdę, ale to nie ma sensu. Po pierwsze i tak otworzę zaraz to pudełko, a po drugie z fascynacji milfami wyrosłem, gdy okazało się, że moja nauczycielka angielskiego, w której się kochałem, miała kiedyś na imię Fred.
-
Kutas - Powiedziała pani Elsworth, po czym odstąpiła od Harrego, przy okazji zdzielając go dłonią w potylicę.
-
Nie mnie się narażasz, ale i Kaai’owi i Chelimo i tej picie Lie...
Harry początkowo był zaskoczony, gdy biolożka zdzieliła go po głowie. Ale słysząc jej groźby parsknął śmiechem.
-
A co mi zrobią? Wysmarują w nocy pastą do zębów? Nasikają do butów?
Po chwili podróżnik spojrzał zimnym wzrokiem na dr. Elsworth.
-
Dobra, pożartowaliśmy, ale proszę już iść i zbadać jakieś roślinki
Zajął się otwieraniem pudła, wygwizdując refren „Will you be there”.
Sarah mężczyzny już nie powstrzymywała, choć głośno jeszcze wyraziła swoją opinię, że źle robi… co w końcu zainteresowało Chelimo, było jednak już za późno. Klatka została otwarta, a dinozaur z niej wyskoczył. Przez chwilę biegał szaleńczo po obozie wśród swych pisków, po czym w końcu uciekł w stronę rzeki…
-
Po cholerę to zrobiłeś?! - Fuknął zły Pionier, świecący nagim torsem.
-
Niech pomyślę Marco…. – Harry podrapał się filozoficznie po brodzie –
Bo jestem porządnym facetem? Dobrym człowiekiem? Mam serce dla zwierząt? Bo gdyby na Ziemi wylądowała obca wyżej rozwinięta cywilizacja, też nie czułbym się dobrze jako ich królik doświadczalny i zabawka? Sam sobie wybierz odpowiedź.