Upewniwszy się, że nikt nie podsłuchuje dodał szeptem, tak cichym że tylko wiedźmińskie ucho mogło go wyłapać: - Myślę, że któryś doradców barona macza w tym palce, zwróciłeś uwagę, że nie specjalnie im w smak jego decyzje? Coś tu się kroi dużego. W dodatku lipna masakra drwali, nie stawiał bym na to, że to elfia robota...
Nie dodał, żeby Nemrod miał baczenie na wszytko. Wszak było to oczywiste, a wiedźmin, który tak nie robi szybko kończy w tym zawodzie karierę. Życie także. - Chyba czas pomówić z naszym pracodawcom - dodał normalnym tonem - Strażnik! Skończymy tutaj. Jeszcze mam pytanie dobry człowieku, jak często chora dostaje posiłki i kto je przynosi? |