Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-01-2019, 15:13   #16
Wisienki
 
Wisienki's Avatar
 
Reputacja: 1 Wisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputację
Gabinet Lucretii urządzony był niezwykle... nowocześnie. Było w nim wiele ksiąg - o wiele więcej niż Milena widywała u innych władców. Na dodatek jakieś konstrukcje, finezyjne w kształtach meble, o których sama Brujaszka nie słyszała. Zapewne do ludzi dojdą te wynalazki za jakiś wiek... a może nigdy?
Gdy dziewczyna rozejrzała się, zauważyła pod drzwiami dwie ogromne zbroje. Nie było tu jednak nikogo żywego... ani martwego.
Z kim zatem Lucretia miała spotkanie?
- Moja służka zaraz poda napoje - powiedziała Księżna siadając za ogromnym, dębowym biurkiem. Ruchem dłoni wskazała Brujaszce jeden z foteli przed nim.
- Mam nadzieję, że miałaś spokojną podróż, pani. Jak podoba ci się w moim zamku? - zaczęła uprzejmością.

Milena ukłoniła się, kurtuazyjnie dziękując za miłą gościnę, nie była jednak w stanie ukryć błysku w oczach. Szybko przebiegła wzrokiem po znanych jej pozycjach. Wielokrotnie miała wszak w rękach “rozmyślania” Marka Aureliusza, “pamiętniki z wojen galijskich’ Juliusza Cezara podobnie jak dzieła Arystotelesa, opowieści o Rolandzie czy smutną historię Tristana i Izoldy. Pomiędzy tomami dostrzegła jednak prawdziwe perły „Diversarum Artium Schedula” Teofila Prezbitera oraz „Opus Majus” Rogera Bacona o których jedynie do tej chwili słyszała.
- Szlachetna Pani, jestem zachwycona waszymi komnatami - odpowiedziała szczerze - czy będę mogła prosić o pozwolenie na zapoznanie się z kilkoma pozycjami z Waszej biblioteki o Pani?

Lucretia spojrzała na księgi, jakby dopiero teraz dostrzegła ich istnienie.
- Oczywiście, wybierz sobie tę, która najbardziej ci się podoba.
Czy to z zapominalstwa, czy też celowo zwrot “pani” został przez Księżną pominięty. Tymczasem do pomieszczenia weszła służka, która na srebrnej tacy wniosła dwa mosiężne, piękne kielichy - po brzegi wypełnione krwią. Chwila wahania, dyskretny gest Luretii i w pierwszej kolejności dziewczyna podeszła do Mileny, pozwalając jej wybrać naczynie.

Milena zanim dokonała wyboru delikatnie pochyliła się nad kielicha bacznie przyglądając się jego zawartości jednocześnie pociągając nosem badając jej aromat. Aromat był bardziej niż w porządku - krew była ludzka i... zawierała niewielką domieszkę krwi wampira.

- Czy jest to twa ulubiona krew Pani - zapytała uznając że cudzy brak kultury nie stanowi usprawiedliwienia dla zaniechania właściwej formy.

- Ulubiona? - udała zdziwienie Księżna, najwyraźniej nie chcąc się przyznać do klanowej słabości - Krew to krew, moja miła. Byleby była z dobrego źródła i ciepła. Powiedz mi, droga Mileno, i nie czuj się obrażona, ale czy to nie dziwne, że do tak ważnej kwestii, jak wybór ludzkich władców klan wysyła tak młodego reprezentanta? Nie zrozum mnie źle, już teraz widzę, że twoje umiejętności dyplomatyczne budzą podziw... jak na twą rodzinę, doszły mnie jednak słuchy, że waszej starszyźnie... odbija. Czy to prawda?
Odsunęła się krok do tyłu, następnie przesunęła się w stronę Lucretii i znów się cofnęła.
-Na każdym z naszych protoplastów ciąży przekleństwo, które przechodzi z pokolenia na pokolenie, jak mówi pismo - zatrzymała cisnące się jej się na usta kurtuazyjne słowa - moim nie odbija zaś bardziej niż zwykle. Nie poczytaj Pani tego za obrazę ale straciłam apetyt muszę się najpierw uspokoić zanim będę mogła coś przełknąć. - Skierowała się w stronę regałów i sięgnęła po interesującą ją pozycję. Po chwili wróciła taszcząc ją w swych objęciach. - Cóż byłam młoda w chwili przeistoczenia a na to już nic nie poradzę. Was Pani również przeistoczono w młodym wieku więc rozumiecie jak ciężko jest nam zdobyć szacunek spokrewnionych, gdy widzą w nas tylko obraz słabości niewieściej i młodego wieku nie dostrzegając siły która kryje się pod tym obrazem.

Lucretia skinęła jej głową, uśmiechając się pod nosem.
- Gdy masz władzę, szacunek jest zbędny. - powiedziała - Pamiętaj Mileno, że to zwycięzcy piszą historię.
Chwilę zdawała się nad czymś zastanawiać, po czym rzekła:
- Podobasz mi się, dziewczyno. Jeśli masz odwagę, przyjdź dziś po wybiciu dzwonu do sali rycerskiej.

Po tych słowach machnęła ręką i... jedna ze zbroi ożyła, by otworzyć Brujaszce drzwi. Audiencja została zakończona. Milena opuściła komnaty z mieszanymi uczuciami. Irytowało ją okazywane jej lekceważenie, z drugiej zaś strony uspokajał ją słodki ciężar „Opus Majus”.
 
__________________
Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett
Wisienki jest offline