Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-01-2019, 20:00   #789
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Podchody do szafy okazały się udane i sprawnie udało się zaskoczyć... powietrze. Bo jak się okazało po otwarciu szafy nic innego poza starymi szmatami tam nie było. Dla pewności jednak Dirith pomachał w niej mieczem, w razie jakby coś z czarem niewidzialności myślało, że trafiło na amatorów. Nie ominął również powietrza tuż przed sklepieniem oraz nie zapomniał o losowym dźgnięciu w szmaty aby pokryć wszystkie możliwości. Co sobie o tym Barbak pomyślał? To wie zapewne tylko on, ale dużo czasu do namysłu nad tym nie miał z uwagi na odgłosy pojawiające się od strony drzwi.
Drow przewrócił oczami jakby przewidywał, że ponownie zaraz pójdą w pogoń za nie spowodowanymi niczym szmerami jednakże, jak się okazało, w przejściu i drzwiach pojawiły się jakieś szczurołaki.
- Czy to nie są przypadkiem wspomniane przez ciebie chimer... - rzucił przez ramię do Kiti przypadkiem nie zacząć ubijać chimer jakim mieli poniekąd pomóc. Chociaż z drugiej strony to także była jakaś pomoc bo chimery po ubiciu, takim na śmierć, nie musiały by się już przejmować żadnymi elfami.
- ATAK-ATAK!!! – nakazał ten największy. – ZABIĆ-ZABIĆ, teraz!!!

No i wszystko było jasne. Teraz pozostało nic innego jak zdać się na sprawdzone tysiące razy metody działania. Sytuacja była jeszcze o tyle prosta, że przeciwnicy stali po drugiej stronie drzwi. Dostali rozkaz do ataku, więc zaraz jak debile będą przez te drzwi przechodzić pozwalając mrocznemu elfowi i orkowi wykorzystać przejście na swoją korzyść podczas obrony. Dirith widział to dobrze, więc zielonoskóry kolega musiał widzieć to tym bardziej. Czyli teoretycznie tych dwóch profesjonalistów powinno sobie poradzić bez najmniejszego problemu, ot standardowy mord kilku istot.
Był jednak jeden problem. Dirith. A mianowicie to, że podczas tego zadania niby miał nie mordować, więc generalnie miało być nudne. W tej chwili jednak pojawiły się cele z poza zadania, co dawało szansę rozerwania nie się tylko kogoś jednocześnie zabawiając się przed nudnymi negocjacjami. No i do tego drow był ciekawy jednej rzeczy. Mianowicie jak szczyry zareagują na pojawienie się kota, tudzież w tym przypadku kotołaka. Dlatego potencjalny plan bezproblemowej obrony wziął w łeb kiedy likantrop zaczął gwałtownie przemieniać się w bestialską postać tygrysołaka. Kości trzeszczały będąc łamane dostosowując się do wymaganej postaci. Mięśnie rosły tak jak futro wchłaniające zbroję i naprędce schowany sztylet. Z zębami podobnie tylko te przyjmowały postać tygrysich kłów a paznokcie wyrosły na ostre jak brzytwa pazury.
Po zakończonej przemianie przyszedł czas na działanie. Działaniem tym było ruszenie na wroga wraz ze złowrogim ryknięciem nie zapowiadającym nic dobrego. Można było tutaj wstawić jeszcze jakiś tekst w stylu: "Czas przestać się panoszyć macie w domu nowego kota". Jednakże Dirith takiego typu marnotrawstwo energii uważał za kompletnie zbędne i zabierające cenny czas oraz siły jakie można było poświęcić na chociażby najprostszy na świecie atak. Dlatego tygrysołak skoczył bezceremonialnie do drzwi gdzie zamierzał wyskoczyć tuż pod futrynę jednocześnie próbując się od niej odbić w kierunku dowodzącego szczura. A Barbak spokojnie sobie z utrzymaniem drzwi powinien poradzić. Nie wspominając, że miał wsparcie dwóch healerów z czego jeden dysponował dość konkretną tarczą.
W szaleńczym przeskoku nad pomniejszymi przeciwnikami była dość konkretna metoda gdyż rozproszony dowódca nie mógł efektywnie kierować swoim oddziałem. Albo przynajmniej takie było zamierzenie jakie kierowało ten atak. Jednocześnie tworzył się dość poważny problem, gdyż w podczas szaleńczego ataku Dirith odsłaniał się pomniejszym szczurołakom na atak. Jednakże i na to był sposób. W zależności od tego ile pięter dzieliło go od dachu nakazał swojej bestii przebić ogonem dach po czym machać nim szaleńczo za jego plecami mając utrzymać jego plecy w miarę czyste. A jeśli któryś ze szczurołaków podszedłby po wywijający ogon? No cóż, to już był tylko jego bolesny problem. W przypadku jakby między Dirithem a jego bestią znajdowało się kilka pięter to też dużego problemu tutaj raczej by nie było biorąc pod uwagę jak spróchniała była ta posiadłość. Po prostu w takim przypadku została by trochę przemeblowana przez Xenomorphusa mającego zająć pozycję piętro wyżej od drowa.
Sam atak na dowódcę do skomplikowanych nie należał. Zamarkowanie cięcia mieczem z Tysiąca Ostrzy, którego nie wchłoną ani nie zmienił podczas przemiany, aby zmusić przeciwnika do obrony jego bronią po czym rzucenie się albo na jego ręce żeby go rozbroić albo na jego gardło aby unieszkodliwić go kompletnie. Tak czy siak obrażenia zostałyby zadane.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline