Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-01-2019, 23:12   #107
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Richard poczuł niewysłowioną ulgę, gdy nikt go nie skrzyczał za rozwalenie drogiego sprzętu, mało tego uznano, że jest na tyle przydatny, że zrobią dla niego potrzebne przeróbki!
Następnym punktem w planie był wykład Profesora Xaviera.

Olbrzym naprawdę się starał się skupić ojciec zawsze powtarzał mu, że musi znać własną historię, aby nie być niewolnikiem a teraz oprócz bycia potomkiem Afrykańskich królów i Węgierskiego ludu robotniczego okazał się również mutantem. Słynny założyciel Xmenów miał głos przeszkolonego retoryka wyćwiczony latami wykładów mówił z pasją na ważne dla nich wszystkich tematy. Rick był jednak zmęczony, skupienie się na nie-niszczeniu drugiego jetpacka było dla niego bardzo męczące do tego zarwał sporą część wczorajszej nocy a alkoholowe libacje też swoje dołożyły, gdy zamknął, więc oczy niby po to, aby bardziej skupić się na słowach Profesora po prostu odpłynął w sen…


Sen


Znów powrócił na wczorajsze pole bitwy przed nim stał rozrośnięty nienaturalnie przeciwnik i krzyczał USŁYSZ MÓJ GRZMOT! W rzeczywistości odbyło się to zupełnie inaczej, ale sny rządzą się własnymi prawami. Rick rozerwał go na strzępy następnie pokryty jego krwią zaczął się maniakalnie śmiać a jego własny głos zmienił się w głos jego matki Eniko.

Urwana głowa Hieny Cmentarnej rozmnożyła się i niczym deszcz oszalały Rick zgniatał je w mocarnych łapach niczym przejrzałe owoce. Cieszył się zwycięstwem, zatracał w krwawym szalę właśnie tego zaczął się bać od ujawnienia się mocy: Urwane głowy zaczęły wykrzykiwać wszystkie obelgi, jakie kiedykolwiek pod swoim adresem: Dziwadło, Mutas, Mieszaniec, potwór…

W krwawym szale przestało mu wystarczać zabijanie wrogów, którzy nastają na jego życie wpierw rozgniótł na miazgę dwóch neonazistów, którzy próbowali go zabić w poprawczaku, którzy w prawdziwym życiu uaktywnili jego moc i cudem wykpili się “tylko” połamaniem kulasów i żeber. Potem przyszedł czas na cywilów przyjaznych “wujków” z Aniołów Piekieł bywalców baru, w którym się wychował, kumpli z gangu, którzy najpierw obiecywali mu dozgonną przyjaźń i wyciągnęli z samotności, w którą wpędziła go paranoja Matki a którzy porzucili go, gdy tylko przestał być przydatny.

Gdy skończyły się inne ofiary ujrzał w oddali czuprynę rudych loków Eniko, Tündér. Obiecał ojcu podczas ostatniego widzenia, że będzie jej bronić wiedział, że jej szaleństwo i mutacje, które otrzymała w wyniku radzieckich eksperymentów już jej nie uratują przed zemstą za wszystkie krzywdy oraz zniszczenia, jakich dokonała w jego życiu!

Bronił jej Steve pracownik socjalny, który chyba, jako jedyny od czasów wczesnego dzieciństwa pomagał mu bezinteresownie.

Ale nic już się nie liczyło był Rock Thunderem - potworem, który złamie ich, dlatego że może i ma na to ochotę.


***

Obudził się z krzykiem na szczęście nie było to ogłuszające wycie, którym próbował powstrzymać krwiożerczą wersje samego siebie z koszmaru, ale i tak przerwał Profesorowi podskakując w górę wespół z krzesłem, na którym siedział.
- Przepraszam - Powiedział, zawstydzony kilka osób parsknęło śmiechem a on czuł się jak głupek. Końcówki wykładu wysłuchał w pełnym skupieniu, choć miał swoje wątpliwości, którymi mimo onieśmielenia postanowił się podzielić po zapisaniu się na wycieczkę.

- Panie Profesorze a czy nie zastanawia się Pan czasami czy na świcie nie byłoby bezpieczniej bez nas? Może ci wszyscy wariaci mają rację? NRA zawsze mówi, że złego gościa ze spluwą może powstrzymać tylko dobry gość ze spluwą, ale jakby żaden z nich nie miał spluw to by sobie najwyżej dali po mordach… Chodzi mi o to, że może jakby ludziochy z supermocami nie zaczęli łapać ludzi, co kradną torebki i banki to może nie pojawiłoby się tylu zuoli, co korzystają z własnych mocy żeby się dorobić? Jakby Węgrzy nie chcieli mieć własnej Czarnej Wdowy czy odpowiedzi na Kapitana Amerykę to mojej starej nie odpierdoliło by od mocy, którą w nią wymusili… Trochę trudno jest kochać i akceptować siebie skoro przez brak władzy nad tymi łapami zabiłem człowieka. Nawet, jeżeli na to zasłużył, bo zaczął pierwszy to tego już nie cofnę. Zastanawiam się czy nie lepiej byłoby dla świata gdybym usiadł na resztkach Genoshy i dołączył do reszty tych biedaków nie mówię, że wszyscy mutanci powinni zrobić to samo, ale ja jestem niebezpieczny -

Wstydził się tego użalania się nad sobą oraz podważania opinii tak zajebistego dzielnego i mądrego faceta jak Xavier, ale ta jego gadka zupełnie nie przystawała do konfliktów, które toczyły się w duszy młodego mutanta.

Zajęcia pozalekcyjne


Rick został zaproszony na nielegalną imprezkę u “fajnych dzieciaków” po ostatnich wyczynach był bohaterem chwili zupełnie jakby stał się nagle, footbolistą z serialu telewizyjnego, który strzeliło gola przeciwnej drużynie w finale sezonu. Wiedział jednak, że byłoby to ucieczka przed odpowiedzialnością a jedną z pierwszych mądrości, jaką przekazał mu stary było to, że trzeba stawiać czoła problemom a nie przed nimi uciekać.

Impreza zdawała się raczej pół legalna bo olbrzym wątpił żeby X meni nie wiedzieli o wszystkim co się dzieje w posiadłości ale pewnie przymkają oko pozwalając na wentyl bezpieczeństwa żeby się młodzi wyszumieli.

Przez chwilę zastanawiał się czy nie skorzystać z programu zajęć pozalekcyjnych żeby zaczepić Panią Jean i poprosić o pomoc w znalezieniu jego matki przy okazji przepraszając ponownie za nie wypełnianie rozkazów. Pani Grey z pewnością by mu pomogła poukładać wszystko we łbie, ale wątpił czy jego starą da się tak łatwo odszukać… Czerwoni pewnie popierdolili jej we łbie żeby telepaci nie mogli jej za łatwo zlokalizować. Uznał, że do tematu kiedyś wróci w końcu miał chronić wariatkę zgodnie z ostatnią wolą starego a na jakieś swój własny sposób ją kochał jednak najpierw musiał pokonać własne demony, bo dość już miał koszmarów i użalania się nad sobą jak wymoczek.

- Panie Logan czy mógłby Pan ze mną potrenować w Danger roomie? Następnym razem jak dostanę rozkaz “Nie zabijać” chcę być w stanie go wykonać niezależnie od siły przeciwnika czy tego jak bardzo mnie zranił podczas walki. Panu krzywdy nie zrobię choćbym się posrał starając a podłapałbym jak kontrolować własną siłę
- Poprosił Wolwerina.
Po misji we Francji facet wydawał się spoko a jego ruchu kojarzyły się Rickowi z charakterystycznym sposobem bycia wojskowych, jakie przyuważył od małego u Ojca i tych członkach MC, którzy służyli w armii.

***

Wieczór upłynął Tunderowi na bolesnym i ciężkim treningu oczywiste było, że Kanadyjczyk mógłby w parę minut zabić mniej doświadczonego olbrzyma i wyminąć wszystkie jego ataki jednak chodziło tu o naukę, więc Logan wystawił się na kilka ciosów, pochwalił umiejętności bokserskie, których Richard wyuczył się na ulicy, ale dał mu kilka profesjonalnych wskazówek, co do postawy i tego jak powinien wykorzystać swoje nowo nabyte gabaryty w połączeniu z doświadczeniem zdobytym przed mutacją. Po zakończeniu zajęć mulata bolały wszystkie mięśnie od ciągłego napięcia, pięści puchły od uderzeń w metalowe kości a całe ciało pokrywała mu krew z drobnych, lecz bolesnych nacięć.

Czuł jednak, że po tym treningu nieco lepiej kontroluje swoją siłę i drugi raz nie urwie komuś głowy, jeżeli nie będzie na to zdecydowany.

Nocna Modlitwa


Mimo zmęczenia ciała po umyciu się i opatrzeniu ran leżał w łóżku nie mogąc wyłączyć umysłu bojąc się powrotu wcześniejszego koszmaru. W końcu wstał postanowiwszy jak wielu ludzi poszukać pomocy w religii.

Zamiast iść do kapliczki i paść na kolana wyszedł przed Instytut znalazł sporej wielkości kamień, umył go w fontannie i z pomocą super siły ułamał w taki sposób żeby miał ostre zakończenie, po czym, stanął w tym samym miejscu gdzie dokonał mordu w samoobronie i rozpoczął modlitwę:

- Odynie Królu Asów, Szumieniczniku. Dedykuję ci me pierwsze zwycięstwo zakończone śmiercią wroga. Aby stać się Prawym Wojownikiem potrzebuję jednak mądrości. Ty, aby uzyskać magię i znajomość run wyłupiłeś sobie oko i zawisłeś na konopnym sznurze. Ja pragnę tylko na tyle wiedzy, aby nie zostać potworem ofiaruję ci moje ciało, ból i krew - Wykonał kamieniem krzywy zygzak mający symbolizować pierun - Chcę bronić Midgardu jak twój syn władca piorunów nie zaleczę tej rany i jeżeli mam w przyszłości unieść tą rękę przeciwko niewinnym tak jak robię to w koszmarach to niech lepiej zakaźnie i odpadnie - Przysiągł rozkruszające kamień na pył który wtarł w ranę.

Pamiętał jak jeden z chłopaków w poprawczaku śmiał się z jego wiary mówiąc, że Asgardianie to po prostu rasa kosmitów a Norwegowie nie rozumieli ich wyższej technologii stąd ta cała religia.

Rick w odpowiedzi spuścił mu wpierdol nie wierzył żeby Nadojciec zwrócił uwagę na jego modlitwę czy przysięgę nie był w końcu nikim szczególnym, ale zasnął spokojnym snem mimo pulsującego bólu w ręce i nie obchodziło go czy jutro nie czeka go amputacja, bo w tej chwili czuł spokój ducha.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 22-02-2019 o 01:22.
Brilchan jest offline