Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2019, 20:28   #41
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
To zabolało. Było widać to po szybkim ruchu brwi. Kimkolwiek była wampirzyca wyraźnie starała się być ostrzejszym graczem niż była w rzeczywistości.
- Zdziwiłby się pan. Zresztą... wystarczy nie być partaczem i już ma się w tej sytuacji coś do wniesienia. - odparła, nerwowym ruchem zaczesując i tak gładko przylizane włosy za uszy. - Mnie natomiast zastanawia coś innego. Macie, za przeproszeniem, przejebane. Zjawia się ktoś, kto chce wam pomóc, ktoś kogo nie jesteście w stanie zweryfikować, bo jesteście zbyt ciency. Tak, wiem, że pan blefuje z tą rozmową, panie Lvie. A wy zachowujecie się, jakby to było skaranie a nie ratunek. Jakbyście... mieli coś do ukrycia…
Lev zamilkł na krótką chwilę, którą poświęcił na sięgnięcie do kieszeni bojówek. Po chwili w jego dłoni pojawiło się kilka spłaszczonych pocisków którymi zaczął się bawić.
- Nocą nic nie jest za darmo. Nic. - stwierdził krótko - Co do rozmowy… Przekonamy się jutro, czyż nie? Lex mówił że nie ma nic przeciwko żeby pani u nas zapolowała. Ja również nie wnoszę sprzeciwu. - zmienił temat.
Cynthia nie wytrzymała, zaczęła przechadzać się po pomieszczeniu, bo zrobić coś z ciałem.
- Nie jestem tu, by polować, ale by przyjrzeć się sprawie od środka. - powiedziała wciąż uprzejmym tonem, choć jej chód zdradzał nerwowość. - Jeszcze dowiaduję się, że ten trzeci, Nosferatu, zniknął. A może dał nogę, albo kryje się gdzieś tu w lochach, a wy kryjecie kumpla? Ma pan rację, nocą nic nie jest za darmo. Po prostu na wasze szczęście to nie wy musicie mi płacić. Może pana to dziwić, ale góra naprawdę chce pozbyć się tego smrodu z waszego podwórka.
Gangrel stężał na moment kiedy Cynthia wspomniała Adama, po czym wrócił do zabawy pociskami.
- W takim razie mamy wspólny cel. Ale proponuję uważać. Ostatnio jest tutaj niebezpiecznie dużo osób bawiących się ogniem.
- Ogniem? - parsknęła. - Pan chyba nie widział prawdziwego pożaru. A co do celu... tak i nie. Bo jeśli coś się spieprzy to będzie wam potrzebny ktoś, kto zaświadczy o waszej dobrej woli przed księżną. Jeżeli więc mam wizytować was tylko jak opieka społeczna, nie będę w stanie ręczyć za to, że nie mieliście czasu na planowanie kolejnego morderstwa. Dlatego powinnam być tu na miejscu, a że nie mam zamiaru mieszkać w dziurze... cóż, tak się składa, że zajmuję się designerstwem wnętrz na światowym poziomie, reprezentując firmę, której... zapewne pan i tak nie zna. Moglibyście tylko na tym skorzystać.
- Jeśli coś się spieprzy będę potrzebował palisandrowej trumny. - stwierdził sucho - Co do wnętrza, jest mi to wszystko jedno, górą zajmuje się Lex. Ciekawi mnie tylko jak ma pani zamiar zachować obecną, łatwą w sterowaniu klientelę.
- To chyba oczywiste. Nie mówię o tym co na zewnątrz, lecz o obszarze... dla nas, kierowców autobusów. - zatrzymała się i spojrzała znacząco na Lva, szybko jednak zmieniając wątek - Pana kolega dobrze się spisał przy przesłuchaniu. Mam jednak wrażenie, że obaj jesteście dość... nie obyci towarzysko, jeśli chodzi o nasz gatunek. I tak na przykład to dzięki wiedzy, której niby nie posiadam, byłam w stanie zidentyfikować prawdopodobny klan, z którego pochodzi oprawca.
Lva rozmowa powoli zaczynała męczyć. Cynthia mówiła zbyt dużo, kiedy do przekazania sensu starczyłoby jedno zdanie.
- Ugryzę. Cóż to za klan?
Uśmiechnęła się lekko, pocierając szyje, jakby faktycznie wampir miał ja tam dziabnąć.
- Sam pan powiedział, że nocą nie ma nic za darmo. Proszę wprowadzić mnie do leża, to panu powiem.
- Nie. Poczekamy na Lexa, u nas panuje… Jednomyślność.
Kobieta westchnęła teatralnie i przysiadła na oparciu kanapy.
- Tak nigdzie nie ruszymy. A jutro potrzeba nam konkretnych działań. Chciałabym też dowiedzieć się, co pan ustalił w sprawie zniknięcia tego trzeciego i... do cholery, gdzie ten cały Lex się podział? - Kobieta odchyliła się w tyłu, jakby chciała uciec od własnych emocji. Po chwili znów mówiła spokojnym, metodycznym głosem - Dobrze. Nazwijmy to gestem dobrej woli. Jestem prawie pewna, iż to Torreador, a na sto procent pewna, że ofiara z jakimś Toreadorem była złączona.
Lev podniósł się z kanapy, schował do kieszeni pociski i wygrzebał coś innego, z większej bocznej kieszeni. Kobieta mu zaufała, postanowił więc odwdzięczyć się tym samym. Po chwili w jego dłoniach pojawiła się brudna szmata. Rzucił ją kobiecie.
- Powąchaj. Dym. Szmata należy do Adama, jego losu możesz się domyślić.
Wampirzyca niechętnie złapała w dwa palce materiał i zaczęła mu się przyglądać z grymasem obrzydzenia na ustach. Posłusznie jednak obwąchała go, po czym oddała Lvowi.
- To prawda. Życie, lub raczej nieżycie nauczyło mnie jednak, że nic nie jest czarne do końca ani białe. Nawet gdy ma się to przed oczami. Skoro nie widział pan na własne oczy procesu spalenia, nie możemy założyć, ze stało się... najgorsze. To mogło być upozorowanie. Tak samo jak nie pasuje mi wniosek, iż Toreador zabrał do losowej dzielnicy, najpaskudniejszego bloku jaki znalazł, swojej ghulicy, by powoli, wyraźnie się tym delektując, ją wykończyć. Bardziej... szukałabym Toreadora, który komuś takiemu zalazł za skórę, jeśli pan rozumie, co mam na myśli.
- Może. A może próbuje wymalować na mapie Belgradu jakiś debilny obrazek. - stwierdził Lev, ponownie chowając szmatę - A może faktycznie jest wrabiany. Wciąż wiemy za mało.
W tym jednym przypadku Cynthia zamiast trajkotac po prostu skinęła głową.
- Ten Nosferatu... Adam, tak? Czym się zajmował nim... zniknął? I jaką był osobą? Chodzi mi o to, czy mieliście do niego pełne zaufanie?
- Bóg elektroniki, widział wszystko co się dzieje w naszym rejonie. Ufaliśmy mu tak jak sobie nawzajem - bezgranicznie. - Lev uznał że w tych dwóch zdaniach opisał go wystarczająco dobrze - Tuż przed tym jak zniknął próbował się do mnie dodzwonić, ale miałem wyłączony telefon. Jutro idę do jego ojca, który jest też wspomnianą wcześniej górą. - dodał, ponownie siadając na kanapie.
Na myśl o starym Nosferatu Cynthia wzdrygnęła się. Po chwili jednak opanowana rzekła:
- Dobry pomysł. Ja sprawdzę jutro trop auta, w którym przyjechała ta dziewczyna z wampirem.
- Dobrze. - mruknął Lev i zamilkł.
Cynthia skinęła głową.
- Dziś będę spała u siebie, ale nalegam, by panowie rozważyli połączenie sił. Mogę być waszym sprzymierzeńcem lub przeszkodą. To wy decydujecie.
Wampirzyca wstała, szykując się do wyjścia.
Lev kiwnął kobiecie głową, nie podnosząc się ze swojego miejsca.
- Zastanowimy się z Lexem i jutro do tego wrócimy. - odparł i poczekał aż kobieta opuści pomieszczenie, po czym sam skierował się do krypty.

Cynthia tymczasem udała się do mieszkania Mariki.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline