Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2019, 22:23   #16
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Bosman mimo odstręczającego zapachu miał ochotę się tej stercie śmieci przyjrzeć.

Woda w jeziorze była słona. Musiało więc być jakieś połączenie z otwartym morzem. Zapewne wylot jaskini krył się gdzieś w mroku.

- Miejmy się na baczności - powiedział bosman - coś za łatwo nam poszło. To bydle z wody zabrało tylko trupa. Może nabrać ochoty na więcej mięsa, bo mnich był żylasty.

- Przeprawa z powrotem na górę będzie forsowna - rzekł kapitan, przyglądając się stercie śmieci. - Odpocznijmy nieco i opatrzmy rany.

- Wrona do roboty.Opatrzyć rannych. Reszta przeszukać ostrożnie statek. - wydał rozkaz Pierwszy. Sam też ostrożnie ruszył na przeszukiwanie statków nasłuchując i obserwując niebezpieczeństwa.

Załoga sprawnie zaczęła się organizować. Bosman razem z Ferusem i Dzikusem ruszył w kierunku sterty śmieci. Podniósł pierwszą beczułkę. Była zbyt lekka. Potrząsnął ją przy uchu. Nic w środku nie chlupało. Rzucił ją na bok. Uderzyła w skałę i roztrzaskała się w drzazgi z głuchym hukiem. Była pusta.
Widząc miny towarzyszy bosman był pewny, że oni również nic nie znaleźli.

Kapitan widział, że załoga była wyczerpana, poobijana i zmęczona, a brak jakichkolwiek zarobków zrodzi na pewno frustrację. Pogoń za tym skarbem wyjątkowo się im nie udała. Kapitan opadł na mokry piach. Sam był przemoczony a na dodatek stracił kapelusz. Zaklął pod nosem i kopnął nogą piach.

Bosman przysadził się do dużej skrzyni spodziewał się, że będzie pusta. Jednak nie była, poczuł ból w przeciążonym barku. Ta skrzynia była cięższa. Gestem ręki zawołał kompanów. Dzikus wsadził sztylet pod wieko uderzył kilka razy i podważył spróchniałe wieko. Cała trójka momentalnie zaglądnęła do środka i chyba całą jaskinie przeszedł głośny jęk zawodu. Cała skrzynia wypełniona była gruzem.

- Sprawdźcie co pod kamieniami - zakomenderował bosman. - Może tylko dla niepoznaki po wierzchu jest to gówno.

Kapitan skinął głową na słowa bosmana. Sam zastanawiał się, jak wybrnąć z tej sytuacji, rozglądając się tu i ówdzie. Nie był do końca pewien, czy pozory ich nie myliły.

Marynarze niechętnie zabrali się za opróżnianie skrzyni. Była ona chyba największa z wszystkich jakie podstawione były pod ścianą. Gdy byli w połowie bosman zauważył, że poza stertą głazów, którą z mozołem wyrzucają jego kompani w jaskini nie wala się tyle gruzu. Frustracja w marynarzach rosła. Wizja, że może coś jest tylko przykryte tym gruzem znikała z każdą warstwą gruzu którą wyciągali.

Frustracja sięgnęła jednak zenitu, kiedy Caledorn wyciągnął ostatni większy głaz i zobaczyli dno skrzyni było puste. Wściekłość targnęła wojownikiem złapał pierwszą rzecz jaką miał pod ręką, a była to wielka pusta skrzynia i rzucił nią o skałę. Rozbryzła się na wióry w głośnym trzasku. Stojący dookoła skulili się w ostatniej chwili unikając zmiażdżenia. Caledorn oddychał ciężko, mięśnie miał napięte. Błysnęły ostrza dobywanych sztyletów.

Kapitan już miał wkroczyć do akcji i uspokoić towarzystwo. Gdy nagle zamarł. W ścianie jaskini w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą stała skrzynia znajdował się otwór a w nim coś złociście połyskiwało. Ignorując towarzystwo przypadł do otworu i przyglądał się mu. Otwór był niemal wielkości skrzyni. Mężczyzna mógł na klęczkach wejść do środka. Wyglądało na to, że ktoś wykuł przejście do mniejszej pieczary. Zaś gruz dla niepoznaki wpakował do wielkiej skrzyni zasłaniającej wejście. Idealna kryjówka!...
W środku było bardzo ciemno, jednak w bladym świetle wpadającym z jaskini coś tam w środku połyskiwało złociście.. Kapitan był pewny. Zmrużył oczy i przyglądnął się uważniej… To było coś niewielkiego okrągłego… MONETA! ZŁOTA MONETA!!

Dario przyglądał się poczynaniom kapitana.
- Kapitanie i jest tam coś wartościowego.

Heist wyciągnął szablę, pełen niepokoju.
- Idziemy - rzekł Heist. - To pewnie nie koniec niespodzianek, jakie ma ta przeklęta wyspa. Bądźcie uważni, komitywa! Choć błyszczy się jak złoto, kto wie, jakie pułapki może skrywać?

- Pierwszy, ze mną. Za nami Zaaran. Zrobimy rekonesans, jeśli będzie bezpiecznie, zwołamy resztę drużyny.


- Słyszeliście psy? Może jeszcze się obłowimy. Pilnujcie by nam nikt drogi nie odciął. - powiedział Bosman i wyciągnął jeden miecz gotując się do wejścia.
 
Mike jest offline