Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2019, 23:28   #17
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Lothar
Spełnił polecenie swej pani wysyłając kruka z jej listem. Poza tym właściwie nie miał nic do roboty. Gdy jutrzejszej nocy odbędzie się wiec, będzie przy Lucretii jako jej osobisty ochroniarz, dziś jednak... nie miał co z sobą zrobić. Zapatrzył się więc w przestrzeń, stojąc na wieży, z której wypuścił ptaka.
- Syn Ventrue zdradzający oznaki pomyślunku... a myślałem, że widziałem już wszystko. - usłyszał za sobą syczący głos. Gdy się obejrzał, jego wzrok napotkał najpaskudniejsze oblicze, jakie kiedykolwiek dane mu było zobaczyć.


W cieniu gzymsu stał, otulony czarną peleryną przedstawiciel klanu Nosferatu.

Lothar, który myślał właśnie by poszukać jakiegoś giermka w celu zaspokojenia głodu, gwałtownym ruchem obrócił się do tyłu, z ręką przy pochwie, gotów by w przypadku zagrożenia dobyć broni. Nie lubił być tak zaskakiwany. Wzdrygnął się na widok potwornego oblicza Nosferatu, jednak szybko się opanował. Dane mu było już spotkać Trędowatych, choć żaden z nich nie miał chyba tak obmierzłego oblicza jak ten tutaj. Zaliczali się do niskich Klanów, żebracy żywiący się resztkami z pańskiego stołu, choć słyszał że potrafili być też groźnymi wrogami. Nie żywił do nich wrogości jak do Gangreli, z którymi wiele walczył. Przyglądał się przez chwilę nieznajomemu o przerażającym obliczu zanim odpowiedział, starając się zachować minimum dobrych manier.

- Dziękuje za pochwałę, jestem Hrabia Lothar... dziwi mnie jednak twoje zdziwienie, przecież trudno być władcą bez pomyślunku, prawda? - Stwierdził nieco sarkastycznie.
Potwór wyszczerzył się, co chyba było uśmiechem.
- Och, wybacz. A czego jesteś władcą tutaj, jeśli mogę spytać, nim pochłonie mnie zachwyt? Konia? Zaprzęgu? A może śnisz, że jesteś władcą księżnej, gdy zanurzasz w niej swój oręż?

- Powinieneś wyrażać się z szacunkiem o Księżnej Lucretii! - Odparł gniewnie Lothar. - Jestem jej wasalem, w takiej służbie też jest honor.
Nosferatu nie przestawał się uśmiechać.
- Oczywiście, nasza cudowna księżna, która zaprosiła nas wszystkich pod jeden dach i wcale nie próbuje wszystkich wymordować. Chwała jej i cześć. Wciąż jednak nie wiem, czego ty tu jesteś władcą, chłopcze...

- Chłopcze? Walczyłem z normańskimi najeźdźcami już cztery stulecia temu, a potem jeszcze wiele walk stoczyłem, większość w obronie chrześcijaństwa - odparł z irytacją Lothar. - Ten brzydal go obrażał, ale starał się nie dać sprowokować.
- Uczestniczę w wydarzeniach, które mają miejsce na tym zamku, gdzie decydujemy o losie śmiertelników, aby zapewnić pokój czyż to nie jest władza? A ty Panie, który mi się nie przedstawiłeś, czym władasz, szczurami i żebrakami? I co to za dziwne aluzje na temat Księżnej, przecież wiesz jak szanujemy tradycję Gościnności?

- A jednak to ty zadajesz pytania, chłopcze. - odparł Nosferatu, szczerząc ostre jak piły zębiska. - I nie zrozum mnie źle. To dobrze. Pytaj. Pamiętaj jednak, że za odpowiedzi się płaci.
To rzekłszy... rozpłynął się w powietrzu niby mgła. Lothar został sam.

- Poczekaj, nie skończyliśmy tej rozmowy! - Lothar zawołał gniewnie za znikającym Nosferatem.
Jego głos poniósł się echem, lecz... wampir nie odpowiedział na jego wezwanie.
Zirytowany uderzył pięścią w ścianę, ledwo poczuł ból. Ten bezczelny Spokrewniony chciał go upokorzyć, czy naprawdę był narzędziem Lucretii? Miał nadzieję, że z czasem ona zacznie go słuchać... na razie postanowił poszukać pewnego giermka który wpadł mu w oko, jego krew powinna zaspokoić narastające pragnienie, a wtedy może uśpiona bestia pozwoli mu myśleć spokojniej....
 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 10-01-2019 o 00:20.
Lord Melkor jest offline