Techler zaklął pod nosem, ale po chwili się uspokoił. Podszedł do strażnika, który na trupa wyglądał.
Mag stanął nad trupem i skrzywił się od smrodu, ale skupił się by sprawdzić jakie wiatry magii krążą wokół zwłok w blaszanej puszce zwanej zbroją.
- No w obecnej sytuacji raczej można się spodziewać rychłego przybycia zbrojnych po nas.- Wolfgang odszedł od zwłok i popatrzył na nielicznych, pozostałych wieśniaków.
- Wydaje mi się, że jeśli chcemy do zamku się dostać to trzeba by dowiedzieć się coś o tych co psują krew Baronowej i jej sługusom.- Zwrócił się do Lothara. - Nim tamci się ogarną i przyjdą zdobądźmy jakieś informacje o nich. Może teraz miejscowi inaczej spojrzą na nas i coś powiedzą.- Mag zwrócił się do najbardziej wygadanej osoby w drużynie.
- Ja bym na razie został i dowiedział się ile da od miejscowych. Obserwowałbym zamek czy aby nie idą zbrojną bandą i wtedy schronił się w lesie, świątyni lub na łodzi. Ta trzecia opcja zabezpieczy łódź przed ewentualną zemstą. Niestety problem w tym, że ktoś musi jej pilnować bo nie ma dobrych warunków do jej pozostawienia.- Odpowiedział Zinggerowi.
- Co do medyka to obserwujmy na razie zamek by wiedzieć czy w towarzystwie przyjdzie czy nie. Czekanie na niego w poczekalni gdy przyjdzie z żołdakami jest kiepskim pomysłem.- Dodał mag