Chwilę, gdy można się było wyrwać ze szpitala (co oznaczało również koniec kontaktów z siostrą przełożoną i szykan, jakie na nich co krok spadały z najbłahszych nawet powodów), Jimmy uznał za jedną ze szczęśliwszych w swoim życiu. I trwał w tym mniemaniu dopóki nie przywitał się z ojcem.
Wizja śmierci w wypadku drogowym na tyle mu się 'spodobała', że o mały włos wybrałby się do domu pieszo. Dopiero po chwili doszedł do wniosku, że skoro to on prowadził motocykl, to wizja nie może dotyczyć dzisiejszego dnia.
Ale i tak nie było to nic przyjemnego i Jimmy zdecydowanie nie chciał przeżyć tej wizji raz jeszcze. No i, nie powtórzyło się, chociaż podczas jazdy musiał objąć ojca w pasie, by nie spaść.
Jednak życzenia nie zawsze się spełniają, a to spełniło się, ale zdecydowanie nie tak, jak by sobie tego Jimmy wymarzył. Bo TO wróciło, gdy Jimmy przywitał się z matką, a potem z siostrą. Śmierć... i kolejna...
Zrozumiał wreszcie, że widzi ostatnie chwile życia swoich bliskich. Dlaczego nie ujrzał raz jeszcze śmierci ojca? Może dlatego, że nie chciał?
Nie miał jednak ochoty na eksperymenty. Przynajmniej w tej chwili.
No i okazało się, że żadne chęci nie pomogły, gdy przywitał się z bratem.
Mike z Doną? To było pewne zaskoczenie, niewielkie jednak. A i wieści o tym, że w bibliotece spotykają się parki w celach wiadomych były publiczną tajemnicą. Mike jednak nie po to skrył się w zakamarkach biblioteki, by się z Doną migdalić...
Jimmy odruchowo przesunął dłonią po twarzy by sprawdzić, czy ma na niej ślady krwi.
- Nie nie... Nic mi nie jest - zapewnił. Widać jednak zapewnienia nie na wiele się zdały, bo zaraz wpakowano go w fotel i poczęstowano gorącą herbatą. Z cytryną. Chociaż Jimmy był przekonany, że solidny drink zrobiłby mu lepiej. - Wszystko ze mną dobrze - próbował przekonać wszystkich.
A co miał niby powiedzieć? Że widział, jak ktoś z zimną krwią zabija mu brata? A może miał powiedzieć Mike'owi, żeby się nie chował w bibliotece, kiedy morderca będzie ścigać jego i Donę? Od razu trafiłby z powrotem do szpitala, pod 'opiekuńcze' skrzydełka siostry oddziałowej.
Wstrząsnął się na samą myśl, co spowodowało kolejne, skierowane na niego zaniepokojone spojrzenia. - Nic mi nie jest.
W końcu dano mu spokój i pozwolono na posiedzenie w ciszy i spokoju. I zastanowienie się, co robić dalej. I z kim porozmawiać.
Próba dodzwonienia się do Hisako zakończyła się totalną porażką. Buntu Ishihara, nie przebierając zbytnio w słowach, poinformował Jimmy'ego, co myśli o nim, o Martym, Heather, Donie, tudzież paru innych osobach, z którymi Jimmy miał mniejszą czy większą przyjemność przebywać ostatniego wieczora.
I odłożył słuchawkę, nie pozwalając Jimmy'emu dojść do słowa.
Jimmy westchnął.
Hisako, pierwsza osoba, z którą mógłby szczerze porozmawiać, odpadła. Kto więc? Smarkata Heather, czy przemądrzały Marti? Żadna z tych opcji mu nie odpowiadała aż tak. Miał rzucić monetą?
- Co się stało? - usłyszał nagle głos Emmy. - Ojciec Hisako? Przypadkiem usłyszałam...
Jimmy głowę by dał, że kochana siostrzyczka podniosła drugą słuchawkę, i to wcale nie przez przypadek, ale nic nie powiedział. Doszedł do wniosku, niespodziewanie, że nawet młodsze rodzeństwo czasami może się przydać.
- Poświęć się dla cudownie ocalonego brata i zadzwoń do Hisako - poprosił.
- Odziedziczyłabym twój pokój - odparła Emma z udawanym zawodem. - A co będę z tego miała?
"Wredna wiedźma", pomyślał Jimmy.
- Mama się nie dowie, w jaki sposób zniknął ostatni słoik jej ulubionych konfitur - odparł.
- Wredny szantażysta - mruknęła. - Co mam jej powiedzieć?
- Oddasz mi słuchawkę i znikniesz.
Tym razem Jimmy'emu dopisało szczęście. Nie dość, że odebrał nie ojciec Hisako, a jej brat, to jeszcze oddał Hisako słuchawkę.
- Hisako? Możemy porozmawiać? To ważne. Cholernie ważne. Ale to nie rozmowa na telefon.
- Wiesz, że mam szlaban i ojciec zabronił mi z wami rozmawiać? Jak mnie przyłapie będę miała kłopoty. - Hisako powiedziała szeptem, ale się nie rozłączyła.
- Ale nie musi cię przyłapać. - Jimmy odruchowo ściszył głos. - Nie możesz wyjść na mały spacer? Do parku czy gdzieś? By w ciszy i skupieniu oderwać się od złych wspomnień i myśli? I przemyśleć kilka rzeczy w samotności?
- Emmm, słuchałeś jak mówiłam że mam szlaban? Co się dzieje? - przypomniała i ponagliła.
- Może mi odbiło. Nieważne. No to zobaczymy się szkole - odparł.
- Co się stało?
- Coś widziałem. Ale to nie na telefon, jak mówiłem.
- … - z drugiej strony odpowiedziała mu cisza a po chwili słaby głos Hisako - dotknąłeś kogoś i coś zobaczyłeś?
- Zobaczyłem. Dużo za dużo. I to nie raz.
- Nie odbiło ci, a jeśli tak to jest nas dwoje…. muszę kończyć zobaczymy się w szkole.
- Cześć. - Nie czekając na odpowiedź odłożył słuchawkę.