Walka szła im dobrze. Przynajmniej Kea była zadowolona ze swojej skuteczności - a raczej skuteczności niedawno pozyskanego młota. Szkielety będące ostatnią przeszkodą na ich ciężkiej drodze do Oka, zostały pokonane.
Skarby i potęga... Wizja tego wyglądała naprawdę pięknie, ale nie dość interesująco dla półolbrzymki. Ona przede wszystkim chciała, aby nikomu nie działa się krzywda. Czy z tą łapówką mogła sprawić aby wszyscy byli bezpieczni? Może niektórzy, ale nie wszyscy, no i nie będzie mogła obronić ludzi przed Okiem!
Nie! To musiało się tam teraz skończyć! Oko Yrrhedesa było źródłem zła i musiało zostać zniszczone!
Zresztą na skarby trzeba sobie zapracować, choćby jak te które zdobywali po drodze, a nie 'dostać' za nic nie robienie - Kea wiedziała o tym bardzo dobrze. Potężne moce czy siła, to też nie dla niej - półolbrzymka dorastała wśród tych większych i silniejszych, ale nie chciałaby stać się jedną z nich.
Z tego co Kea się zorientowała, pozostali podzielali jej punkt widzenia. Nie było jednak czasu na rozmowy - trzeba było działać.
Bez specjalnego ostrzeżenia, półolbrzymka ruszyła przed siebie, szarżą na Oko. Przed sobą trzymała mocno tarczę, świadoma że błyski mogą być groźne, zaś za sobą - jak w pierwszym etapie brania zamachu, miała gotowy do użycia, ciężki młot.