|
Eliona wysiadając z wozu, serdecznie podziękowała Nicolasowi za podwiezienie, życząc mu miłego dnia i powodzenia w szukaniu żony. Ostatnie słowa zostały przyjęte przez Varesa z jawną dezaprobatą, jednak dziewczyna zignorowała to.
Rozciągnęła się i leniwie ziewnęła. Mrużąc oczy dostrzegła szyld. Na jej reakcję Vares nie musiał długo czekać. Eliona uśmiechnęła się, pokazując dwa równiutkie rzędy drobnych białych zębów.
- Widzisz Vares, szczęście jest po naszej stronie! Mówiłam ci, że będzie dobrze. Od samego początku w to wierzyłam. Ty też powinieneś! Ja jeszcze zrobię z ciebie optymistę. Zobaczysz. Swoją drogą jak się czujesz jako porywacz – dziewczyna parsknęła śmiechem i dodała – w końcu to był twój pomysł, żeby uciekać z klasztoru. Kończąc zdanie, pobiegła w kierunku karczmy krzycząc:
- Ostatni płaci! hahahaha!
Biegnąc, Eliona z ogromnym impetem uderzyła w drzwi, które otwierając się, huknęły o ścianę tak głośno, że bywalcy karczmy mogliby spodziewać się ujrzeć co najmniej ogra.
Vares przemilczał pominięcie przez jego przyjaciółkę wszelkich zasad etykiety. Jedynie schował się pod jej płaszcz, w obawie przed konsekwencjami tak brawurowego wejścia.
Ku jego zdziwieniu, zachowanie Eliony nie wzbudziło na obecnych najmniejszego wrażenia, jakby podobne sytuacje nie były im obce i stanowiły element miejscowego savoir vivre'u.
Na elfce widocznie też nie zrobiły wrażenia. Rozejrzała się jedynie pobieżnie po wnętrzu i żwawym krokiem ruszyła w kierunku baru. Zza lady wyłoniła się postać wielkiego brodatego mężczyzny, któremu uśmiech nie schodził z twarzy. Karczmarz przywitał ich wylewnie, jak obyczaj każe witać gości.
- Witam panienkę w mych skromnych progach. Czym mogę poczęstować?
Dziewczyna przez chwilę nie odpowiadała jakby kalkulowała w myślach, na co może sobie pozwolić, po czym energicznie odpowiedziała:
- Placek! Poprosimy o placek! Duuuży placek z konfiturą! Najwiekszy, jaki masz!
Elionie przez chwilę serce zaczęło mocniej bić, gdy karczmarz pochylił się nad nią i spojrzał kontrolnym wzrokiem.
- A masz czym zapłacić? – zapytał wpatrując się podejrzliwie w dziewczynę.
- Mam! Oczywiście, że mam! – oburzyła się Eliona.
- Zatem idealnie – odpowiedział radośnie karczmarz i po chwili podał zamówienie.
- Duży placek dla panienki i jej przyjaciela...
- Vares, ma na imię Vares! A ja mam na imię Eliona – rzuciła szybko elfka wpatrując się zachłannie w talerz. Nie miała wątpliwości. Rumiany, pachnący cynamonem, to był zdecydowanie najlepszy placek w okolicy.
- Miło mi was poznać, mnie zwą Winthrop i jestem właścicielem tego przybytku – odparł dumnie karczmarz.
Spojrzał na kryjącego się za warkoczem elfki Varesa i zapytał:
- A twój przyjaciel zawsze taki nieśmiały?
Eliona przerwała na chwilę jedzenie, kierując słowa do nietoperza: Vaaares! Zachowuj się! Chyba nie chcesz, żebym musiała się za ciebie wstydzić?!
Winthrop zaśmiał się basowo i wyciągnął zza lady kawałek suszonego mięsa podając go Varesowi:
- Proszę, najlepszej jakości, lepszego nie znajdziesz w okolicy.
Początkowo nieufny nietoperz, w końcu wyszedł zza kaptura elfki i zaczął jeść równie łapczywie, jak jego przyjaciółka.
Widok zjadających ze smakiem nowych znajomych napełniał karczmarza niebywałym uczuciem radości, dlatego pozwolił im ze spokojem dokończyć posiłek.
Gdy ostatnie okruszki zniknęły z talerza, Winthrop podał na ladę dwa kufle z mlekiem i rzucił ze szczerym uśmiechem na twarzy:
- Na mój koszt!
Elione nie trzeba było zachęcać, Vares po chwili wahania również skosztował białego napoju. Ponieważ posiłek dobiegał końca, karczmarz odważył się zadać pytanie:
- Co was sprowadza w nasze okolice?
Eliona siedziała swobodnie, rękawem przedzierając drewniany blat i odparła lekko przygaszonym głosem:
- Zamierzamy odnaleźć mojego ojca.
Słowa elfiki napotkały się z wyraźnym sprzeciwem Varesa, który nadal uważał, że Eliona powinna zachować umiar w dzieleniu się z innymi informacjami na ich temat. Jednak dziewczyna kontynuowała:
- Podobno mieszka w stolicy.
Winthrop zmarszczył czoło, pogłaskał się po długiej brodzie i odparł ze zrozumieniem:
- Tak, zdecydowanie każdy powinien znać swojego ojca. Jednak czy to roztropnie podróżować samotnie?
- Nie jestem sama! Mam Varesa! Poza tym na pewno nam się uda! Jestem tego pewna! Jesteśmy optymistami i mamy dobry plan! – odparła energicznie elfka.
- Głęboko wierzę, że optymistyczne nastawienie to połowa sukcesu w każdej sytuacji – odparł pogodnie karczmarz i dodał: - Równie ważne jest wypoczęcie i zregenerowanie sił. Jeżeli nie macie innych planów, służę miejscem do spania. Może nie są to może warunki godne panienki, ale lepsze to niż nocleg pod gołym niebem.
Eliona kiwnęła głową w znak zgody, dopiła mleko i ruszyła za karczmarzem do miejsca spoczynku. |