Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2019, 13:52   #246
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Łóżko, czysty pokój, niemal królewskie śniadanie... Można było zapomnieć, że są w środku dżungli na zapomnianej przez wszystkich wyspie. Przynajmniej na chwilkę... no, kilka dłuższych chwilek, podczas których Tajga przewalała się po łożu delektując się ciepłem i miękkością pościeli. W końcu zmusiła się do wstania, ale skoro nikt jej nie poganiał to i sama nie zamierzała pędzić ku przygodzie. Może tu i czas płynął inaczej? Dlatego bez pośpiechu ubrała się w czystą odzież, rozczesała dokładnie włosy i splotła je w "koronę", a nie mogąc znaleźć puzderka z barwiczkami wywaliła całą zawartość plecaka na łóżko.

- O bogowie... - jęknęła widząc pierdzielnik, który objawił się z plecaka. Czego tu nie było! Większość nowości pochodziła z ich obecnej lokacji, ale bardka na śmierć o nich zapomniała. Cóż, spotkanie nieumarłego maga z magiczną chatką każdego mogło wybić nieco z równowagi. Dziewczyna westchnęła i zaczęła porządkować graty, odkładając te przeznaczone do identyfikacji. Fiolka, fiolka zwój, znow fiolka... Nie było sensu marnować zaklęć przed wyprawą w nieznane, lecz może głowa wystarczy. Jak nie jej to Thazara, albo tego, no... Florence'a w ostateczności. Może dlatego w osadzie było tyle magicznego... wszystkiego. Ciekawe czy licz nią rządził? Pracował tu? Zaklinał przedmioty czy robili je dla niego? Hm... z tego co mówił znał jaszczury, może współpracowali? Jak nie z nimi to może z kapłanami Helma, po których zostały skarby w zikkuracie? W końcu bardzo pozytywnie zareagował na widok zbroi Edrika...

Tajga robiła się coraz bardziej ciekawa historii tego miejsca, co było bardzo ożywczym uczuciem zwłaszcza w porównaniu ze zmęczeniem wyprawą i znużeniem ciągłą walką o przetrwanie... czy o oddech w ogóle w tym dusznym klimacie. W końcu była bardziej bardką niż najemnikiem, mimo że ostatnimi czasy to czarami zarabiała na chleb.

Niech no się tylko stąd wydostanę... - mruczała rozkładając na stole fiolki, zwoje i inne magiczne badziewie. - Tematów starczy mi i na sto pieśni! Dość szlajania się w błocie...

Wreszcie przestała gadać do siebie i zabrała się do roboty. Efekt nie był spektakularny, może się jeszcze nie do końca obudziła... Ale był. Potem spakowała wszystko, włącznie ze znaleźnymi strojami i poszła na śniadanie. Co prawda miała ochotę pobuszować jeszcze po domostwie, ale wiedziała, że nie powstrzyma świerzbienia palców, więc wolała nie ryzykować.

***

Głodna była, a tu wszyscy mieli MANIERY... Na szczęście nie musiała długo czekać na przybycie reszty drużyny i mogła zabrać się do jedzenia, a potem do pakowania najlepszych kąsków, zwłaszcza tych słodkich. Gdy gospodarz rozpoczął konwersację panowie z miejsca poruszyli najważniejsze dla powodzenia misji kwestie, więc Tajga ograniczyła się tylko do pytania: W moim pokoju znalazłam taki zielony płaszcz. Mogę go zachować?

Gdy zakończą omawianie kwestii strategicznych miała zamiar zapytać też czarodzieja o właściwości zaklętych przedmiotów, których samej nie udało jej się odkryć. Patrząc na jego bogactwo nie obawiała się raczej, że zechce je zagarnąć dla siebie.

 
Sayane jest offline