Lothar spodziewał się, że podczas gdy on gada i skupia na sobie uwagę wieśniaków, prawdziwy bandyta, bądź ich "łącznik" w wiosce zaczepi znacznie mniej zwracającego na siebie uwagę Bernhardta albo Axela. W wiosce jednak na sztuce intryg znano się słabiej. Albo może preferowano bardziej bezpośrednie podejście. Zauważył bowiem, że zza węgła kiwnęła jakaś postać.
Nawet nieco go to połechtało, że to jego "zaproszono". Dziewczyna może nie była w jego typie, ale w końcu nikogo lepszego tu pewnie i tak nie mieli. Przez chwilę przemknęła mu przez głowę myśl, że to stary sposób na kradzież - dziewczyna zaczepia, a wspólnik wali w łeb, ale odgonił ją. Po co czekałaby do walki ze strażnikami, przecież teraz potencjalna ofiara (czyli on) był czujniejszy.
A to, że nie była w jego guście - trudno. Nie szukał "przygody", ale informacji. Chociaż "orczość" dziewczyny mogłaby być ciekawą odmianą... Zresztą, czasem i w jednym i drugim przypadku trzeba ryzykować.
Schował więc broń i podszedł więc do dziewczyny.