Szlag. Szlag, szlag, szlag. Sullivan z nerwów zacisnął pięści. Był raczej pewien, że ci uzbrojeni faceci to prawdziwi policjanci, prawdziwa jednostka antyterrorystyczna. Nie zamierzał z nimi walczyć, musiał stąd jak najszybciej pryskać, zanim go namierzą i spróbują złapać. Lub zastrzelić.
Wycofał się w stronę okna, mając w zapasie granat dymny, którymi zamierzał się wspomóc, gdyby AT-cy go jednak namierzyli i spróbowali zatrzymać. Jednocześnie drugą ręką wysyłał sms do Maxa.
Wycofaj się. To gliniarze.
Syknął w stronę swojego psa, by wyskoczył razem z nim przez okno.