Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2019, 11:59   #27
Reinhard
 
Reputacja: 1 Reinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputację
Hrabia spojrzał na Justusa w zdziwieniu, po czym szeroko otworzył oczy i uśmiechnął się.

-Dobre stosunki z Bregssonem na pewno ucieszą Zmieniającego Twarze. Krasnoludy to solidny sojusznik, w przeciwieństwie do skavenów. Jeżeli uda nam się wypracować lepsze relacje, to połączy naszych przywódców. Do tego, przywrócenie stabilności w regionie ucieszy namiestnika Archaona, Maksymiliana Neustadt – Carsteina, co z kolei , na zasadzie przyjaciel naszego przyjaciela, zbliży Zmieniającego Twarze z Wielkim Szpitalnikiem. Z tego co, wiem, niektórzy Prorocy Zmiany podejmują próby podróżowania wraz z niewolnikami Siewców Zarazy, a nasz pan temu nie przeciwdziałał…

-Obserwuje jako ciekawy eksperyment, jak i mnie… a przez mnie was…- dodał Jehan de Roifa chłodnym, analitycznym tonem, którego do tej pory nie używał. Ważył słowa jak aspekty pojęć w debacie teologicznej.

Guth natychmiast urwał, patrząc na de Roifę z szacunkiem

- Być może byłaby możliwość wypracowania innego sposobu na koncentrację mutantów – uciekinierów z obozu krasnoludzkiego, niż angażujące gromadzących zapasy na zimę myśliwych – kontynuował z namysłem swą wypowiedź de Roifa – zwierzęcy mutanci nie uciekają chaotycznie, jak błędnie założyli mędrcy Breggsona. Instnktownie dążą do źródła, które może dać im oczyszczenie. Źródła mocy która była stara, gdy otworzyły się Bramy Chaosu. Siły, którą z zapomnienia prawdziwego imienia nazywamy Naturą, a która znacznie lepiej niż my rozumiała Dawna Wiara. Bramą prowadzącą do tej siły były szczególne relacje, istniejące pomiędzy dawnowierczymi Miejscami Mocy. Gdyby odzyskać jedno z nich i oczyścić magią rytualną, stałoby się miejscem ukojenia dla mutantów pragnących powrotu do swej natury. Tak zgromadzilibyśmy je w jednym miejscu. Sprawą otwartą pozostaje ich pojmanie i odprowadzenie krasnoludom. Łatwiej byłoby je zniszczyć….

De Roifa spojrzał na Gutha i niezrozumienie malujące się na jego twarzy.

-Tak jak Krwawe Kamienie grupują wyznawców Khorne’a, tak oczyszczony krąg druidzki przyciągnie słabe, chore, okaleczone, lub transformowane zwierzęta. Kiedyś druidzi część takich zwierząt leczyli, część zabijali. My nie mamy tej mocy leczącej, ale możemy w ten sposób zgromadzić mutanty, a przy okazji inne zwierzęta, słabe, chore, stare. Ale do przygotowania tego rytuału potrzebowałbym pomocy Maga Bursztynowego lub druida i - do oczyszczenia kręgu – Maga Światła. Miejsce to zostało zbeszczeszczone, możliwe, że trzeba będzie podjąć walkę z duchami nieczystymi, może nawet pomniejszymi demonami. Czy zgodziłbyś się , Justusie? Ja zająłbym się rekrutacją drugiego specjalisty.

-Justus potrzebny jest tutaj – powiedział Guth – to jedyny mag, jakim dysponuje mój obóz, poza tym właśnie pokonał potwora, pierwszego z wielu, która mogą nam tu zagrozić. Jeżeli wyjedzie, może dojść do zamieszek. Ludzie nie wypuszczą maga. Chyba, żeby dac im coś w zamian…

-Ale co? – zapytał de Roifa – mam pewne zasoby, ale co dałoby ludziom na tyle bezpieczeństwa, by Justus mógł wyjechać? – zwrócił się do was obu.
Uwagi Justusa nie umknęło, że gdy de Roifa mówił „…My nie mamy tej mocy leczącej,…” nie czuć było w jego głosie poczucia braku kompetencji, choć mowa ciała sugerowała inaczej.

Sprawa "handlu" Justusem mogłą rozstrzygnąć się sama, na poziomie wielmożów, czy dobrze było jednak przyjąć pozycję bezwolnej owcy?

Za oknem osada – czy też małe miasteczko – żyło swoim życiem. Z lecznicy Shallyi unosiły się kłęby pary – wiązka chrustu była wysoko cenionym dobrem przez siostrzyczki, którym do ich rytuałów potrzebne były nie wiedzieć czemu duże ilości gotowanej wody. Najbardziej uczeni medycy i każdy cywilizowany człowiek z grzeczności nie wyrażał swojego zdania o takich zabobonach.
Przy bramie był niewielki tumult, chyba przybywali kolejni uchodźcy i trzeba było im wytłumaczyć, że nie wejdą na teren osady i muszą się rozbić w miasteczku namiotowym, a do Gutha zostanie dopuszczony tylko ich przedstawiciel. Chyba mignął tam płaszcz zakonny SIgmaryty, wysoce nierozsądny strój. Podobnie, jak oficjalny strój Kolegium Światła, kojarzącego się z wypędzaniem demonów w ziemi przez ich zwolenników opanowanej…
 
Reinhard jest offline