Wątek: X-COM
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2019, 23:18   #67
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 19 - 2037.II.21; sb; wieczór

Czas: 2037.II.21; sb; wieczór; g. 23:40
Miejsce: Old St.Louis, Sektor VIII - Marina Villa; baza X-COM
Warunki: pomieszczenie, ciepło, jasno, sucho



HQ



- Mamy twojego człowieka. - głos w słuchawce należał do jakiegoś mężczyzny. Odezwał się z jeden oddech po tym gdy nastąpiło połączenie. Facet wydawał się być albo bardzo spokojny albo bardzo skupiony przez co brzmiał bardzo poważnie a w zainstniałych, niejasnych okolicznościach mogło zabrzmieć niepokojąco. Chinka skupiła się na złapaniu jak najlepszego namiaru na połączenie więc czasem tylko zerkała na szefa a głównie zawzięcie stukała w holoklawisze wpatrzona w bladolice holoekrany.

- Po co go do nas wysłałeś? - rozmówca nie przedstawił się i zaczynało to trochę przypominać rozmowy z porywaczami czy rabusiami dawnych banków którym nie całkiem plan się udał. Agent Carter usiadł tak aby był widoczny dla Lawa. Podpiął się do głosowej klawiatury dzięki czemu mógł mówić szeptem a urzdzenie przekształcało jego głos w widocznie na ekranie litery.


Cytat:
“póki negocjujecie nie powinni go sprzątnąć. chce sprawdzić z kim gada i jest podejrzliwy. dawaj konkrety i nie przedłużaj sztucznie rozmowy bo może uznać, że mataczysz. potraktuj go po partnersku, żeby się nie wkurzył.”


Tekst na ekranie przestał się pojawiać i szef wywiadowców czekał na dalszy przebieg rozmowy. W tym czasie Bl4ackRain robiła swoją robotę. Postukała w jeden z ekranów na którym była wyświetlona mapa miasta. Zakreśliła podejrzany obszar. Z racji tego, że wież przekaźnikowych nie było w tych prowincjonalnych sektorach tak gęsto jak bliżej serca odbudowanej i odbudowywanej metropolii to zakreślony rejon był w dzielnicy Path, w pobliżu rzeki. Ledwo kilka kilometrów od klubu “The Hood” i starego browaru w jakim xcomowcy mieli swoją bazę. Nadal był to jednak rejon na przecznic czyli kilkadziesiąt budynków. Niektóre domy i ulice położone bliżej rzeki były już przez nią częściowo zalane albo chociaż podtopione inne były już poza strefą bezpośredniej działalności wody. W większości budynki było podobne jak do okolic browaru Lempa czyli stare magazyny, składy, hurtownie i tego typu dość spore budynki gdzie bez problemu można było wjechać nawet całą kawalkadą samochodów. W okolicy klubu nadal była furgonetka z mieszanym lekko - zbrojno - handlowym składem i właśnie naprawionym dronem.



Czas: 2037.II.21; sb; wieczór; g. 23:45
Miejsce: ???
Warunki: wnętrze magazynu, zimno, plamy światła i ciemności



Ruben



- No widzisz brachu taki jest problem, że ten stary piernik nie był nikim od nas. Pierwszy raz go tam widzieliśmy. - Rando rozłożył ramiona w geście bezradności jakby było mu też żal, że tak samo jak jego nowy, skrępowany na krześle kolega, tak samo nie kojarzy “starego piernika”.

- Ale ty też byłeś tam pierwszy raz bo nie widzieliśmy cię tam wcześniej. - ten gruby Eber zauważył trochę w oskarżycielskim tonie. Stanął na pograniczu plamy światła i ciemności i skrzyżował swoje pulchniutkie ramiona na swojej potężnej piersi przez co jeszcze bardziej upodobnił się do jakiegoś klasycznego wizerunku zbuntowanego rapera.

- No wiesz Eb, naszego nowego kumpla Jay’a to my zaprosiliśmy. - Rando pokiwał odwrócił się na chwilę do drugiego warsztatowca jakby nie do końca był przekonany o winie czy podejrzanych koneksjach Rubena. Eb po chwili wymiany tych spojrzeń wzruszył ramionami i ten wątek się urwał.

- No to fajnie Jay. Ale powiedz jak wyjaśnisz to? - odezwała się trzecia z tego zespołu czyli latynoska dziewczyna. Też weszła w krąg światła dającego przez górną lampę a nawet stanęła tuż przed krzesłem “Jay’a”. Ten zorientował się, że coś trzyma w ręku. Gdy przysunęła to do swojej twarzy zorientował się, że właściwie jest całkiem zgrabna i holo w jakim buszuje to wygląda jak jego własne. Po chwili miał pewność. Pochyliła się do przodu tak bardzo, że miał okazję puścić żurawia w jej dekolt. Dla oka na tyle przyjemny, że aż nie chciało się poprzestawać na samym patrzeniu. Jednak znacznie bliżej podsunęła mu holo pod samą twarz. Wyświetlało ostatnią wiadomość jaką posłał z klubu.


Cytat:
„Rzucasz się w oczy. Wyjdź z klubu pięć minut po moim powrocie z kibla. Udaj, że z kimś rozmawiasz i jesteś wściekły.”



- No Jay. Też jesteśmy ciekawi. Bo tak gadaliśmy właśnie i jakoś nam wychodzi, że ten stary piernik zmył się właśnie jakoś zaraz jak wróciłeś z kibla. - Rando też złożył ręce na piersi i stanął po boku jednej strony krzesła. Inez gdy pewnie uznała, że ich gość już napatrzył się na to na co dała mu się napatrzeć wyprostowała się i stanęła z drugiej. Przez co oboje górowali nad nim, przykutym do krzesła. Musiał wymyślić coś ekstra. Przy okazji okazania holo zorientował się, że niedługo będzie północ. Czyli film urwał mu się może na godzinę, może trochę mniej. Nadal jednak nie miał pojęcia co się działo przez ten czas. Jego holo było aktywne więc dawało nadzieje, że w bazie chyba mogliby namierzyć chociaż okolicę w jakiej się teraz znajdują. Tylko nie był pewny co dalej. Jak dalej byli w tych klubowych okolicach to nawet z bazy dałoby się zawęzić podejrzany obszar do kilku przecznic. Trochę mało precyzyjny namiar na chirurgicznie przeprowadzoną akcję ratunkową.

Na razie jednak siedział przywiązany do krzesła pośród trójki ludzi którzy pewnie byli jakoś powiązani jak nie z Alvarezem to pewnie innym światkiem przestępczym. I wyczuwał, że podejrzewali go o bycie na czyichś usługach i nie znalazł się w warsztacie przypadkiem i nie działa solo. Tylko pewnie nie byli pewni czyich. Najgorszy scenariusz jaki mógł mu się teraz przytrafić to albo okażą się bandą psychopatów i go zaraz zaczną ćwiartować albo wezmą go za gliniarskiego szpicla i zaczną go ćwiartować. Inne scenariusze przy tych dwóch chyba nie wyglądały tak najgorzej.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline