Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-01-2019, 22:05   #343
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Zabłyszczały w słońcu rapier i sztylet mknąc ku przeznaczeniu. A przeznaczeniem ich była garda Wąsikowego miecza. Szybki niczym wąż zdołał zagarnąć oba wraże ostrza i odepchnął na ścianę. Wróbel już spodziewał się wbitego sztyletu pod pachę. Wszak sam by tak zrobił, a że Kuba mierzył ludzi swoją miarą rzadko był zaskakiwany pomysłowością ludzką.Tym razem jednak Wąsik zaskoczył go. Sięgnął za pazuchę i… tak Kuba mu nie pozwolił, ale nikt wszak się nie może przyczepić, że Wąsik zrobił to bez pytania, prawda? Wracając do tematu, Wąsik wydobył niewielki obły przedmiot...

Rapier Bródki wzniósł się w powietrze, obrócił ostrzem w kierunku Wąsika. Sekundę później pomknął w kierunku pleców przeciwnika. Już już docierało do celu, gdy Wąsik skruszył w dłoni obły przedmiot.

Vince ruszył za uciekającymi, niczym wóz z węglem wszedł w zakręt. I z równą gracją nastąpiwszy na końskie pączki kontynuował skręt. Niestety w wyniku tego nieszczęśliwego kroku przyczepność została zminimalizowana. Koślawe nóżki uciekły spod opasłego ciała i Vince gruchnął na bruk, gubiąc po drodze nóż.

Berdych kuśtykając podśpiewywał w orczym, postukując do taktu berdyszem o bruk. Poczuł też pewien zawód, nikt nie zwracał na niego najmniejszej uwagi. Nagle Wróbel i Wąsik znikneli w kłebach dymu. Zazgrzytał zębami w bezsilnej złości. Mawiają wszak, że nie ma dymu bez ognia, a tu taka profanacja, ani jednego płomyczka.
Nagle usłyszał łomot z tyłu, spojrzał przez ramię i szpetny pysk rozciągnął mu się w szerokim uśmiechu. Grubas wyjebał się na końskim gównie.

Chmura dymu rozwiała się równie szybko jak pojawiła. Kuba patrzył zaskoczony. Nie, tak nie mogło być, takie rzeczy się nie zdarzają. Zanim ruszymy dalej z opowieścią, trzeba się znieczulić. Karczmarzu polej. Bez tego, dramatyczne następstwa mogę dać się za bardzo we znaki.

Kuba zamrugał, raz i drugi. Wąsik stał jak wcześniej, tylko z brzucha wystawało my zakrwawione ostrze rapiera. Zdążył jednak wyciągnąć kolejny obły przedmiot, niestety wysunął mu się on z palców. Kuba wiedząc co się stanie, gdy ten uderzy o ziemię puścił sztylet i chwycił go kilka centymetrów nad ziemią.
Wąsik wykorzystał to podstępnie, zwalił się w przód niczym kłoda. Kilka zapasowych obłych przedmiotów za pazuchą trzasnęło. Kłęby dymu wypełniły cały zaułek. Gdy dym się rozwiał Wąsika nie było, została tylko spora plama krwi.
 
Mike jest offline