Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-01-2019, 21:48   #23
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Zajmę się tą skorupą! - zawołał hucznie Dobroleszy na słuchawki.

Po czym zakręcił ręką, raz, drugi i trzeci i już go nie było. Znikł stapiając się z lasem. Zmienił wyczerpane pudło amunicyjne na przeciwpancerno-zapalające. Wątpił, aby pojazd z błyszczącego kamienia dało się podziurawić czymś takim, ale Dobroleszy nie miał zamiaru ładować cennych pocisków bezmyślnie w ISa-7. Wyrwał naprzód po czym zaszedł ciężki czołg od tyłu. Ostatnie kilkanaście metrów pokonał biegiem i wskoczył na metalowego potwora, ściągając na siebie uwagę dychających jeszcze CzKistów. Maszyna zachwiała się kiedy warzący dobre pół tony drzewolud stanął na jego pancerzu. Broń piechoty nie mogła za wiele zrobić Hipolitowi, jednak obsługujący karabin na wieży żołdak-ork, błyskawicznie się odwrócił nakierował na enta swoją broń. Ten chwycił lufę, skierował ją w bok po czym wspiął się o krok i przywalił cekaemiście takiego sierpowego, że ten zleciał z czołgu. Właz obok którego stał był zamknięty, a czołg właśnie ruszył do przodu, aby strącić nieproszonego gościa i napierać dalej. Dobroleszy szybko pozbył się ckmów ładując w ich lufy krótkie serie z Utyosa. Potwór jednak nie zaprzestał natarcia i co chwila wstrząsały nim kolejne wystrzały z jego armaty.
W końcu Dobroleszemu rzuciły się w oczy lufty obserwacyjne. Było ich kilka, ale były malutkie, zdecydowanie za małe, aby z dużej odległości wpakować w nie celnie pocisk...
Z dużej odległości...

W pewnym momencie lufa IS-7 odwróciła się w bok. Hipolit przytrzymał się jej, chwycił Utyosa jedną ręką i prawie przystawił do luftu z wielu warstw pancernego szkła.

Jednak nawet taka poważna konstrukcja nie była w stanie powstrzymać bezpośredniego trafienia przeciwpancernym pociskiem 12,7mm. Co prawda pierwsze nie zdołały spenetrować w pełni peryskopu, ale szkło popękało, a po nogach Dobroleszego i pancerzu rozprysły się odłamki łatwopalnej substancji wypełniającej naboje. Maszyna wierzgnęła gwałtownie niczym żywa, poruszając gniewnie wieżą. Ent spadł przed czołg i prawie został rozjechany lecz podciągnął się na lufie. Jego WKM wpadł pod gąsienice czołgu, a pozostałe w pudle naboje eksplodowały w niewielkiej kuli ognia. Oberwało się też entowi, lecz ten nie miał zamiaru poddać walki. Trzymając się kurczowo lufy wodzącej to w lewo to w prawo zebrał moc z otaczającego go lasu i przyłożył dłoń do uszkodzonego wizjera.

Sekundę później rozległ się trzask, a przez wizjery z wnętrza czołgu błysnęło zielone światło. I znów i ponownie. Wóz wykręcił dziwnie, wpadł na drzewo, przechylił je, a potem znieruchomiał. Wieża też przestała się obracać.
Przez drobne szczeliny niezauważalne dla oka z wnętrza potwora zaczął wydobywać się siwy dym. Dusza Bestii - jej załoga zginęła.
Dobroleszy z przypalonym pancerzem, korą, pozdzieranym przez kule strojem i bez swojego WKMu padł obok maszyny, po czym podniósł się i zaczął kuśtykać w kierunku pozycji Powstańców ścigany przez kule CzeKistów.

Ocalały BWP ruskiej kompanii gwałtownie skręcił i ruszył przez las, aby ścigać ogniem broni pokładowej uciekającego enta. Najwyraźniej ktoś dał znać załodze o stracie ciężkiego czołgu i dowódca postanowił że należy się zemścić...
... albo przynajmniej wyeliminować "bohatera".
 
Stalowy jest offline