Spokojny szum wiatru wśród traw przerwał nagły krzyk Varla...jadom złe ludzie...ja chcem do mamusi...chłopczyk zaniósł sie płaczem. Cała trójka spojrzała w strone traktu...z zachodu nadciagał oddział piechoty, na jego czele jechało kilku konnych. Alicja i Bruno przykucnęli w zaroślach...może nie dojrzą...Manfred zeskoczył z konia ale coś mu mówiło ze go dostrzegli...psia mać...z oddali słychac było krzyki dowódców wydających rozkazy...kolumna przystanęła. |