17-01-2019, 19:26
|
#232 |
DeDeczki i PFy | XVIII dzień miesiąca Arodus, Fangwood, 17 dni po ucieczce w Phaendar
Przez kolejne trzy dni marszu Fangwood zaczynał się wyraźnie zmieniać. Wciąż jak okiem sięgnąć rosły drzewa, lecz dotychczasowe doliny i niewielkie pagórki ustępowały miejsca sporym wzgórzom, głębokim jarom i niezbyt stromemu, jednak stale wznoszącemu się terenowi. Co jakiś czas bohaterowie natrafiali na jaskinie, w których aż roiło się od nietoperzy, a które niestety były zbyt małe, by posłużyć za cokolwiek poza kryjówką na noc dla kilku osób. Jednak nie tracili nadziei na znalezienie odpowiedniego miejsca dla uciekinierów – Jace był pewien, że to właśnie wyżej da się znaleźć znacznie większe i głębsze pieczary, które będą mogły ugościć phaendarczyków.
To właśnie w jednej z tych płytszych jaskiń drużyna postanowiła spędzić noc, gdy słońce zaczęło już zbliżać się ku zachodowi. Kilka godzin później, gdy Mikel krył się w zaroślach u wylotu jaskini, pełniąc wartę przy słabym świetle księżyca, usłyszał nagle szelest i trzask gałęzi. Zaledwie kilka chwil później w mroku pośród drzew dostrzegł jakieś postacie zmierzające w jego stronę. Gdy zbliżyły się na tyle, by mógł je zobaczyć, jednocześnie w jego nozdrza uderzył potworny, mdlący smród, będący okropną mieszanką zgnilizny, błota i piżma. Wojownik dzielnie powstrzymał odruch wymiotny i przyjrzał się przybyszom. Cóż, z pewnością ich wygląd komponował się z zapachem – wysokie, szczupłe jaszczurcze humanoidy o szarych łuskach, masywnych ogonach ciągnących się po ziemi oraz gadzich gębach z wielkimi żółtymi ślepiami, paskudnymi zębiskami i niewielkimi kostnymi grzebieniami na czubku. Troglodytów, bo ich rozpoznanie nie było dla Mikela problemem, było dwóch, a towarzyszył im jaszczur przypominający warana, ale wielkością dorównujący kucowi.
Zanim chłopak zdążył zdecydować, co zrobić, na śliskim kamieniu omsknęła mu się noga, a rękojeść szabli uderzyła z brzękiem o metal napierśnika. Wszystkie gady odwrócił się w jego stronę, a jeden z troglodytów syknął coś w smoczym. - Rhyaex, clax takh! - i cała trójka ruszyła w jego stronę. |
| |