- Świetnie, to już wiemy co trzeba robić. Kennick zwiad, ty i Arthmyn sprawdzacie czy to zmiennokształtni. Skrócę dystans. Na w tych korytarzach faushard jest nie do końca użyteczny. Bułatem będzie mi łatwiej - to mówiąc kobieta odstawiła dwumetrowy kij pod ścianą. Będą raczej wracać tą samą drogą. Może wciąż będzie.
Jak wszyscy ruszyli na dalszy zwiad półelfka zerknęła raz i drugi na Arthmyna.
- Mam nadzieję, że ciebie niczym nie obraziłam - rzuciła kwaśno jakby oczekiwała twierdzącej odpowiedzi.
- Mnie? - Arthmyn był nieco zaskoczony tym pytaniem. - W najmniejszym nawet stopniu - stwierdził. - Zapewniam, że gdybym miał jakieś uwagi do twych wypowiedzi, to byś się pierwsza o tym dowiedziała.
Imra wyraźnie odetchnęła.
- To dobrze. Już myślałam, że mój niewyparzony język wszystkich zraził… - skrzywiła się. - Jak widać niektórym wystarczy krzywe spojrzenie - dodała bardzo cicho.
- Jak do krzywego spojrzenia dorzucisz parę słów, to w naszej sytuacji od razu może się zrobić awantura. Ale to nie znaczy, że masz każdego głaskać po główce - dodał z uśmiechem.
Imra uśmiechnęła się na jedną stronę.
- Oj nawet na to nie liczcie. Po armii za bardzo nie umiem. Chyba dlatego.
- Wojsko? - Arthmyn spojrzał na Imrę i pokręcił głową. - Wyrazy współczucia... Zawsze unikałem tej instytucji jak ognia - stwierdził.
- Nie wydaje mi się abym miała wybór. Jedyne co pamiętam to to, że wróciłam do domu… właśnie po skończeniu służby. Chyba mnie tam wysłała moja własna rodzina. - westchnęła półelfka kręcąc głową do swoich wspomnień.
- A ty co pamiętasz?
Artmyn przez moment milczał.
- Niewiele - powiedział. - Mniej niż ty, prawdę mówiąc. Jakieś mgliste wspomnienia... Humanoidalne potwory, które chciały mnie złożyć w ofierze. Ale to nie może być prawda, bo już by mnie tu nie było - stwierdził.
Imra otworzyła szerzej oczy.
- Złożyć w ofierze..? - powtórzyła niedowierzając. - Zdecydowanie by cię tutaj z nami nie było. Pharasmo ustrzeż przez nieumarłymi.
- Żyję, ale wolałbym, żebyś tego nie sprawdzała ręcznie. - Arthmyn się uśmiechnął lekko.
- Jesteś pewien? - Imra uniosła brwi i uśmiechnęła się.
- Prawdę mówiąc to by zależało od zastosowanej metody - przyznał. - Boję się jednak, że po wojsku jesteś ukierunkowana, że tak powiem, dość jednostronnie.... - Mimo tych słów ponownie się uśmiechnął.
- Jest tylko jeden sposób aby to sprawdzić, ale będzie musiał poczekać. - Imra rozłożyła bezradnie ręce na boki.
- Cierpliwie poczekam - zapewnił Arthmyn. - Jak na razie czuję się żywy i wolałbym, by tak pozostało, bez względu na to, co wymyślą zmiennokształtni. |