Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2019, 17:51   #236
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
XIX dzień miesiąca Arodus, Fangwood, 18 dni po ucieczce z Phaendar

Ranek po wieczornej walce z troglodytami był dość wietrzny - arodusowe słońce nie paliło już tak mocno, co nie tylko dawało ulgę, ale i przypominało, że jeszcze kilka tygodni i zaczną się jesienne słoty. Lepiej, by zarówno uciekinierzy, jak i ich wybawcy, znaleźli sobie przestronniejsza kryjówkę, kiedy spanie pod gołym niebem przestanie być przyjemnością.

Po porannej naradzie na temat magicznego talizmanu, w czasie której Emi wykazała się zaskakująca nawet dla niej ekspertyzą, drużyna wyruszyła śladem troglodyckiego patrolu. Podczas gdy Sulim wraz z dopplerką prowadzili zwiad, Jace starał się przypomnieć sobie, co wie o tych smrodliwych humanoidach, a było tego dość sporo. Wedle jego pamięci troglodyci zamieszkiwali przede wszysstkim Podmrok, a bliżej powierzchi przenosiły się tylko małe grupki, zwykle wyrzutków z większych społczności. Sakiewki noszone przez patrol sugerowały też, że ta właśnie grupa miała jakieś powiązanie ze skałami, jakby były dla nich czymś ważnym. Z pewnością zamieszkiwała jedną z większych jaskiń w okolicy, mającej dostęp do płynącej wody.

Wyraźny trop prowadził pod górę, po zarośniętym drzewami zboczu, upstrzonym także mniejszymi i większymi głazami, a także licznymi zagłębieniami lub wylotami jaskiń, w przeważającej większości zbyt wąskimi dla czegokolwiek masywniejszego od lisa czy królika. Po kilku godzinach podążania śladem pazurzastych łap, gdy słońce zaczynało już swój powolny marsz ku zachodniemu horyzontowi, trop nagle urwal się u podnóży sporej skarpy, na szczycie której rosło kilka potężnych drzew. To chyba tylko dzięki ich korzeniom, wystającym w wielu miejscach na ziemnej ścianie, skarpa jeszcze się nie osunęła, trzymając prawie w pionie.

Z początku wydawało się, że troglodyci po prostu weszli w ścianę i zniknęli, lecz kiedy bohaterowie przyjrzeli się dokładniej samej skarpie, okazało się, że u jej podstawy między gęstymi korzeniami znajduje się wysokie na niecałe półtora metra wejście do mrocznego tunelu, z którego dało się wyczuć delikatny, na razie, smrodek. Było tam póki co zupełnie ciemno, lecz w ciągu godziny światło zachodzącego słońca powinno oświetlić przynajmniej część wylotu jaskini.
 
Sindarin jest offline