Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2019, 19:32   #17
hollyorc
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację





Czas jest bodaj najbardziej wrednym z wymiarów. Czemu?

Ponieważ w każdym z pozostałych trzech możesz wędrować tam i z powrotem, w górę i w dół, w prawo i lewo, do przodu i do tyłu. Jeśli o czas idzie podróżujemy tylko w przyszłość... każdego dnia... i nic z tym nie możemy zrobić...




Popołudnie w bazie zdawało się płynąć nad wyraz leniwie. Kolejne autobusy przejeżdżały przed bramą wjazdową do bazy, co i rusz z jakiegoś wysiadali mężczyźni i kobiety objuczeni walizkami, workami z rzeczami osobistymi, przechodzili pod szlabanem i wkraczali na teren bazy. Jej obsługa weryfikowała dane osobowe, sprawdzała obecność kolejnych rekrutów na listach, po czym lokowała ich odpowiednio w koszarach. Ci co przyjechali wcześniej mieli możliwość dostrzeżenia barwnej zbieraniny osobowości, jaka wąskim strumieniem wlewała się na teren placówki szkoleniowej. Ci co przyjechali później przechodzili procedurę rejestracji, nie zdając sobie sprawy, że są obserwowani zewsząd... w dokładnie taki sposób w jaki rzeźnik patrzy na nową dostawę tuczników do masarni...






Michaił Popowskij

Muzyka Cię obudziła, podszedłeś do okna wygrażając komuś znajdującemu się na zewnątrz wyklinając go, jego dzieci, wnuki... i prawnuki. Ani tobie lżej z tego powodu się nie zrobiło, ani muzyka nawet na chwilę nie przycichła. Adresat zapewne nie dosłyszał słowa, zapewne jedynie kątem oka dostrzegł ruska wygrażającego i krzyczącego coś...

Zamknięcie jednak okna załatwiło temat.

W spokoju, przy akompaniamencie Czajkowskiego usiadłeś do komputera z zamiarem nadrobienia zaległości. Palce zatańczyły na klawiaturze, kawa stygła przy niej, a dym z papierosa w popielniczce unosił się wąską strużką. Nie dane Ci jednak było długo popracować. Podróż spędzona w samolocie, długie godziny niepewności, napięcia odezwały się w końcu zmęczeniem. Nim zdążyłeś się dobrze wgryźć w zaległości, głowa opadła Ci najpierw na ramiona, a potem przed klawiaturę (na szczęście uniknąłeś odbicia się klawisza enter na czole). Zasnąłeś....

Po czasie, który mógł być godziną, a równie dobrze mógł być sześcioma głośnik radiowęzła, na którego nie zwróciłeś do tej pory uwagi odezwał się spokojnym głosem.

- Kolacja o 18.00.

Przeniosłeś wzrok na ekran komputera i z pewnym zdziwieniem dostrzegłeś okienko, które na kilka sekund wyskoczyło ponad wszelkie inne używane przez Ciebie aplikacje. Program oparty jak by się mogło zdawać na przestarzałym DOSie, nie zaatakował urządzenia na którym pracowałeś, nie wgrał złośliwego oprogramowania. Jedyny komunikat, który odczytałeś głosił...

10110...

Dzwine. Zabezpieczenia, które sam projektowałeś nie powinny wpuścić w zasadzie niczego...






Richard Felton

Twój autobus się spóźnił. Do bazy dotarłeś, na trzydzieści minut przed godziną osiemnastą, a zgodnie z dokumentami, jakie otrzymałeś w liście z kontraktem do tej właśnie godziny miałeś się zgłosić w bazie. Biegiem niemal dotarłeś do szlabanu i dałeś posiadane dokumenty do kontroli.

- Lepiej późno niż wcale... nie?

Zagaił wartownik z szyderstwem wypisanym wielkimi literami na twarzy.

- Panie Richard, udajcie się do tamtego budynku i pobierzcie klucze do Waszego pokoju, zostawcie tam swoje rzeczy, o 18.00 w tamtym zjecie kolacje i otrzymacie dalsze instrukcje. Wartownik umazanym w tuszu paluchem wskazał Ci kolejno dwa budynki, które z zewnątrz zdawały się być dokładnie takie same.

- Witamy w 555 batalionie piechoty mobilnej.

Ruszyłeś we wskazanym kierunku.



Richard Felton, Michaił Popowskij

Zdawać by się mogło, że wieczór w bazie zbliżał się spokojnie ku końcowi, grupy szkoleniowe w szeregach zmierzały to na kolacje, to biegły gdzieś w równych kolumnach. Nic nie wskazywało na to, że ta baza różni się czymkolwiek od wielu innych. Nic, poza miarowymi uderzeniami, które człowiekowi nie znającemu się na temacie mogły przypominać uderzenia pioruna, lub trzęsienie ziemi. Obaj wiedzieliście jednak doskonale, że gdzieś niedaleko Was spaceruje sobie właśnie w najlepsze mech. Obaj nie mogliście się doczekać kiedy będziecie mogli stanąć wewnątrz jednego z kolosów, ruszyć na w nieznane po sławę, kasę, władzę i zaszczyty.... (niepotrzebne skreślić).



 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline