Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2019, 22:38   #29
TomBurgle
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
KAB-OOM które spadło na kacapskie głowy podratowało niezbyt dobre morale Beboka. Dołączając do powstania czuł się jak bohater. Jak ktoś kto sam przeważy szalę wojny. Z nocy na noc w ruinach Wrocławia, z każdym kolejnym bombardowaniem czuł się coraz mniejszy, coraz bardziej bezsilny.
Na linii frontu, gdzie niemal wszyscy pruli pociskami długości całego jego UZI (a od czasu do czasu niemal tak wielkimi jak sam Bebok) czuł się bezużyteczny.
Jak oszalały próbował dostosować się do nowych, frontowych warunków - i te pierwsze efekty dawały nadzieję że może jednak mają szansę. Że może warto było porzucać ciepłe, wygodne i bezpieczne ciągniki-lotniskowe S-K.

Lekcję że kiedy atakuje artyleria, nie warto być na pozycjach które zna wróg zdążył już poznać. Była to bardzo, bardzo obrazowa lekcja. Kontrintuicyjna, bo betonowe schrony łudziły bezpieczeństwem, a z racji osadzenia tam ciężkiego sprzętu okazywały się głównymi celami.
Tak więc kiedy na ich pozycje spadł grad rakiet, był poza obrębem umocnień. Z łupami - kawałkami siatki maskującej, mocno zmodyfikowanym pm Vityaz-SN, granatami, nadmiarowym noktowizorem i sporym zapasem amunicji - cofali się do swoich, obchodząc jezioro razem z kilkoma żołnierzami którzy wsparli go w rajdzie na pozycję obserwatora.

- Będziemy mobilni na ile się da. Bo inaczej skończymy jak poprzednio bunkry. Nie wiem czy dałbym radę odpalić to cholerstwo z ramienia, ale dam radę je przenieść w inne miejsce. Szybkostrzelność ucierpi, ale może my przeżyjemy. - usłyszał na komunikatorze, kiedy zbliżyli się do nowych pozycji i urządzenie złapało połączenie z komunikacją krótkiego zasięgu.
- Nie wiem kto mówi, ale polejcie mu, bo dobrze gada. Ta bateria Gradów kiedyś skończy przeładowywać i nie chcemy być wtedy w miejscach o których kacapy wiedzą, a nasi jeszcze nie skończyli z ich artylerią - Bebok, właśnie z tego powodu nie pchał się na główną linię obronną. Żałował towarzyszy którzy byli rozstawieni w głównych punktach ogniowych - wobec nadciągających czołgów byłoby to ostatnie miejsce gdzie chciałby się znajdować, nawet przy zadziwiająco dużej ilości broni przeciwpancernej którą dysponowali. "Wyżebraną" z odwodów Żabę zaparkowali osłoniętą domem i krzakami (tak że jeżeli ktoś prewencyjnie trzepnie w budynek czymś małym albo średnim to jej nie zniszczy) i we czwórkę ruszyli na flankę spodziewanego ataku. Zapytanie o dostępne od ręki miny które mogliby na szybko rozstawić na miedzy wciąż wisiało w eterze.

- Jak Czekiści zmienią zdanie i ruszą dokładnie na nas, a nie na główną linię obrony, zwiewasz. Tam -wskazał żołnierzowi palcem ruiny gospodarstwa - potem przez drogę i do naszych pozycji, przez las. Ja robię to samo. Bebok przeciskał się przez krzaki na upatrzone przez siebie miejsce, gdy okazało się że miejscówka była już zajęta przez kogoś kto wpadł na mniej więcej podobny pomysł znacznie wcześniej. Tyle że najwyraźniej nastawił się na nieco inny kaliber problemów - a przynajmniej tak wyglądało po przygotowanym zapasie pocisków do RPG.
- Bebok, Wierzba - krasnolud przedstawił się, przezornie unosząc pmy do góry by żołnierze przed nim, patrząc na ciężki, nietutejszy pancerz, maskę gazową i wielkie gogle nie doszli do złych wniosków. Po chwili, mimo mroku, rozpoznał Kocura i wyluzował.
- Plan solidny, będziemy trochę przed wami i będziemy was osłaniać przed zabłąkaną piechotą. Jak coś, macie dostęp do wspólnego kanału? - zapytał

- Mamy jeszcze Żabę za budynkiem, jak pojawi się potrzeba to wygląda że będzie się dało zrobić rajd tą miedzą na północny wschód i wystrzelić TOWa z odpowiednio dzikiego kąta żeby ominąć frontalny pancerz - dodał, wysuwając się przed grupę Kocura. Mieli kawałki siatki maskującej po spetnazowcu, miedza była trochę poniżej pola na którym spodziewali się ataku (a więc szansa oberwania przypadkowym pociskiem była mniejsza niż gdyby byli dokładnie na poziomie ostrzału), a do tego nie byli na tyle głupi żeby kryć się w samych krzakach na krawędzi pola gdzie wróg się ich spodziewał.
Tyle że...
Kierunek ataku wskazany przez Zawadę początkowo nie trzymał się kupy. Odwody CzK, z tego co wiedzieli, wyglądały jak jednostka zmechanizowana - a więc gęste lasy były dla nich bardzo kłopotliwą przeszkodą. A więc atak od strony Żeleźników musiałby albo ugrzęznąć w lesie na północ od Polic, albo wejść na pozycje obronne w Policach - tak czy siak, nie był to kierunek natarcia oznaczony przez Zawadę. Za to atak od Krośnic...nie miał powodu żeby defilować pod ostrzałem wzdłuż linii AW aż do pozycji Wierzby. Nie mógł odbić na wschód ze względu na lasy, to prawda, ale nic nie powstrzymywało go przed atakiem na zachód - na linie obronne AW. Plan który nakreśliła najwyraźniej zakładał że CzK nie wie o ich nowych pozycjach obronnych. To można było sprawdzić - i dlatego posłał drona o dwie miedze na północ, tak by obserwował żwirową drogę od strony Krośnic, wypatrywał wrogów - i ocenił kąt natarcia. Nauczony doświadczeniem z żołnierzem VDV, wyłączył część łatwiejszych do wykrycia przez wroga systemów i obserwował jedynie w paśmie wizyjnym. Łyknął "Długą Szychtę", lokalny odpowiednik Long Haula, długotrwałego pobudzacza aktywności umysłowej. Czekając na miny (które dobrze byłoby rozstawić na miedzy jeżeli spodziewali się że wróg może spróbować skrócić trasę ataku i przejść właśnie tędy) Bebok wziął się za odnotowywanie wartościowych osłon pomiędzy którymi będzie mógł przeskakiwać w przypadku ataku od żwirówki i od pola. Krzaki, dziury, rowy, pniaczki - wszystko co mogło uratować mu zadek było w cenie.

 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!

Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 20-01-2019 o 23:27.
TomBurgle jest offline