Wszystkie drogi prowadzą do... dokądś tam.
Cedmon nie pamiętał, o jakim mieście była mowa w tym powiedzeniu, ale okazało się, iż pasuje ono jak ulał do tej sytuacji. Każda dolina doprowadziłaby ich do tego przeklętego drzewa.
- Wracaj! - krzyknął za ociekającym Fahdem. - Sam sobie nie dasz rady!
- Sprawdzę, czy nie mają czegoś przydatnego - powiedział do kompanów. - Strzał na przykład. Jeśli coś się czai w okolicy, to parę chwil nas nie zbawi. A wy w tym czasie rozejrzyjcie się za stworem mierzącym dziesięć stóp wzrostu...
Rozglądając się na wszystkie strony ruszył w stronę dobytku, należącego do bezgłowych nieszczęśników.