Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2019, 21:21   #108
Vetala
 
Reputacja: 1 Vetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputację
.....Przez dłuższą chwilę Barah w rosnącym napięciu obserwowała starcie Gerdarra i Sekiego. Początkowo zdawało się, że podołają bez większych problemów nawet tak szaleńczemu wyzwaniu. Trafienia nie robiły wrażenia na żadnym z nich, a coraz znaczniejsza liczba ich przeciwników kończyła smętnie jako pogruchotane truchła. Mimo to pewnym czasie los przestał być tak łaskawy. Gerdarr stracił swą piłę, co publika skwitowała po części rykiem zawodu, a po części okrzykami satysfakcji. Jakiś czas później ochroniarz Zeltronki potężnie oberwał w nogę. Kurczowo zaciskając palce, spoglądała bezradnie, jak Seki mimo okulawienia ponownie ruszał do ataku. Wiele kosztowało ją potulne tkwienie na swoim miejscu w takich okolicznościach.
.....Jednak niedane jej było śledzić dalszy bieg wydarzeń na arenie. Usłyszała pewne zakłócenie w odgłosach tłumu na trybunach, gdy uwaga widzów najwyraźniej przeniosła się na coś innego. Barah aż się zapowietrzyła, zerknąwszy na schody – właśnie ciężko wylądował na nich jeden z Trandoshan, kończąc w ten sposób imponujący lot nad podłogą. Dopiero potem spostrzegła Hokka, który wprawnie oddtoczył się od powalonego jaszczura, a potem z porażającą precyzją dziabnął jego kompana piką.
..... O, nie… – wyrwało się Zeltronce. Od razu zerwała się z miejsca, lecz zanim ruszyła do Nautolana, odwróciła się jeszcze do Marki, mówiąc prędko: – Jeśli chcesz dać nogę, to chyba masz okazję. Ja idę pomóc w agresywnych negocjacjach.

.....Korzystając z rabanu, jaki podniosła nieomal cała stojąca już trybuna – niektórzy najwyraźniej nie mogli się zdecydować, czy obserwować walkę na arenie, czy szykującą się tuż pod bokiem jatkę – Barah zaczęła zbliżać się do schodów. Falujący tłum gapiów na trybunach zapewniał jej skuteczną osłonę. Idąc szybkim krokiem, przez krótką chwilę rozważała dobycie miecza, nim przypomniała sobie, że strażnicy zapewne mieli konkretne opinie na temat wymachiwania ostrymi przedmiotami. Z braku czegoś lepszego wyciągnęła więc bola: nie podejrzewała, że ten zwitek sznurka z obciążnikami przyda się w podobnej sytuacji. Przez chwilę ważyła siatkę w dłoni. To nie miał być łatwy rzut. Trandoshanin może stanowił spory cel łatwy do trafienia, ale wokół roiło się od podekscytowanych obserwatorów. Niepowodzenie mogłoby mieć opłakane skutki.

.....Zeltronka, niezauważona przez obu Trandoshan, zakręciła siatką, a potem cisnęła nią w najbliższego jaszczura. Wirując, sznurki z przeszywającym świstem przecięły powietrze, po czym trafiły zbira prosto w pierś. Zanim się obejrzał, jego tors znalazł się w ciasnym splocie. Przez chwilę pokracznie walczył o równowagę, lecz przegrał i padł na ziemię, mocując się z linką, która spadła na niego nie wiadomo skąd. Barah zbliżyła się do swej zdobyczy, by zadbać o to, że się nie wyplącze. Zerknęła przelotnie na Hokka, szukając porozumienia, co dalej z parą leżących osiłków. Osobiście najchętniej wzięłaby nogi za pas, póki miała okazję, i ewakuowała się z klasą, ale nie działała już sama. Zresztą na arenie wciąż walczył Seki...
.....Hokk wzrokiem odnalazł niebieską czuprynę partnerki.
.....Obawiam się, że mogłem nieco przesadzić z reakcją – rzucił nieco machinalnie, gdy tylko zbliżył się do Bary. – Chyba najlepiej będzie, jak oddalimy się w jakieś bardziej ustronne miejsce. Co było do zrobienia, zrobiliśmy. Niestety Seki musi sobie poradzić – dodał, widząc, że wzrok Zeltronki ucieka raz po raz w stronę areny. – Nie jesteśmy mu w stanie teraz pomóc, ale po walce możemy spróbować do niego dotrzeć – zakończył jak mniemał pozytywnym akcentem.
.....Dobrze, zwijajmy się stąd, dopóki mamy okazję. – Pokiwała głową, pocieszona zarówno słowami Nautolana, jak i perspektywą wymknięcia się jaszczurom. Tak widowiskowa akcja wzbudziła spore zainteresowanie wszystkich wokół, z pewnością nie warto było czekać, aż zamieszanie przyciągnie jakiegoś strażnika. Poza tym przynajmniej jeden Trandoshanin mógł się w każdej chwili pozbierać i spróbować zemsty. – Chodź. – Skinęła na Hokka, przeskoczyła nad jednym z powalonych zbirów, jakby był mulistą kałużą, i zaczęła szukać dogodnej drogi na oddalenie się jakby nigdy nic.
 
Vetala jest offline