Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2019, 08:35   #18
Fenrir__
 
Fenrir__'s Avatar
 
Reputacja: 1 Fenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputację
- Aulies! - wrzasnął kapitan. - Otrząśnij się, do używanej przez dwudziestu chłopa kurwy portowej! Wioślarz, jak będziesz płynąć z powrotem, przytachaj łuk!

Po czym wymierzył w najbliższego i wypuścił kolejną strzałę.

- Niech spieprza do łodzi - odrzekł Zaraan - nic tu po nim. Wróci z łukiem i będzie osłaniał nas, gdy szalupa będzie przybijać do brzegu.

Dario wyczekiwał aż nieumarli podejdą na odległość celnego rzutu. Potem dopiero miał zamiar rzucić bombę , lecz gdyby towarzyszom udało się powstrzymać na odległość nieumarłych do czasu wejścia do łodzi miał zmar cisnąć eliksirem wybuchu dopiero na samym końcu przy odpływaniu aby zniechęcić nieumarłych do zbliżania się do łodzi.*

Nawigator widząc nadciągająca czwórkę przeciwników, trzymali się razem, to była idealna okazja. Podbiegł ponownie do przodu wziął zamach i wyrzucił butelkę delikatnym łukiem. Upadła idealnie tam gdzie chciał. Potężna eksplozja wstrząsnęła jaskinią. To musiała być jakaś bardziej esencjonalna mikstura… Nawigator sam był zaskoczony, gdy zobaczył jak po wybuchu dwójka wrogów była niemal rozdarta na strzępy a pozostałe dwa płonęły jasnym płomieniem.
Kapitan miał już naciągnięty łuk, a teraz jego cel był ładnie oświetlony. Uśmiechnął się wypuszczając strzałę. Ta trafiła prosto w pierś stwora, ale najwyraźniej nie zrobiło to na nim wrażenia…

Aulies opadł na ziemię nie mogąc opanować bólu… Najwyraźniej uderzenie cięciwą było mocniejsze niż wydawało się wszystkim dookoła.

Wioślarz nie czekał kilkoma ruchami już zaczął odpływać od brzegu zawracając lekkim łukiem w stronę Wiedźmy.

Kapitan czuł, że w tym tempie wypuści jeszcze tylko parę strzał…

Nawigator cofnął się do tyłu i dobył swój sztylet.

Zombi biegli, ale ten najbliżej potknął się i runął płonąc mocniejszym światłem. Po jaskini rozszedł się już przerażający swąd palonego mięsa…

Kapitan ponownie naciągnął strzałę i wypuścił, ta ponownie zaświstala w powietrzu i wbiła się w korpus płonącego zombi. Ten zaś dalej niewzruszony brnął do przodu.

Aulies drżącymi rękami dobył z worka przy pasie zapasową cięciwę wstał i próbował naciągnąć łuk. Twarz mu spuchła, praktycznie nie widział na jedno oko. nagiął łuk docisnął go kolanem i z trudem naciągnął cięciwę. Sapnął ciężko. Widać było, że ta przygoda wiele go kosztowała.

Zombi rozpędzony nacierał szeroko rozkładając ręce. Ferus przygotował się i gdy płonący stwór był już blisko sam wyskoczył do przodu pochylając się i uderzając tarczą. Cios był potężny, Ferus zatrzymał się niemal w miejscu. Tarcza trafiła rozpędzonego Zombi prosto w twarz. Zombi odrzuciło do tyłu, a z jego głowy została wgnieciona do środka, zmiażdżona papka.

Zapadła na chwilę niczym nie zmącona cisza. Ferus stanął sam nie wierząc z jak wielką siłą uderzył stwora, którego ciało pochłaniały magiczne płomienie.

Spokój nie trwał długo. Z wrzaskiem wyłonił się kolejny stwór zbiegając na dół. Zarówno kapitan jak i Aulies strzelili ponownie. Obaj chybili, Ręce kapitana drżały już ze zmęczenia. Mimo to naciągnął ponownie łuk i strzała trafiła prosto w oko nieumarłego. Mrugnięcie oka później strzała Auliesa poprawiła w pierś potwora.

Nawigator spojrzał w tył i zobaczył jak szalupa dotarła do Wiedźmy i ludzie zaczynali się wspinać po drabinkach.

Nastała ponownie cisza...Szalupa odbija i już wracała. Wydawało się już że sprawa jest załatwiona. Gdy z otworu wylała się kolejna fala potworów.

Kapitan i Aulies ponownie unieśli łuki. Ale tym razem bogowie im nie sprzyjali. Jedna z poczwar przedarła się i uderzyła w Ferusa, który ponownie próbował swojej sztuczki. Ten jednak uskoczył przed uderzeniem tarczą i sam uderzył szponami w twarz Ferusa. Uderzenie było solidne. Były żołnierz cofnął się krok do tyłu pod impetem uderzenia a na twarzy pojawiły się 3 krwawiące linie.

Kapitan ryknął z wściekłości, po czym wyciągnął szablę i natarł na zombie.

Zaraan także nie pozwolił na siebie czekać. Oba zakrzywione miecze zatoczyły świetliste łuki.

Dario schylił się po kamienie podniósł od razu kilka. Skor nie mógł więcej na razie zrobić miał zamiar ukamienować wszystkie zombi w pobliżu.

Pierwszy z kamieni nawigatora skrzesał jedynie iskry na ścianie obok nadbiegających stworów. Kapitan w tym czasie doskoczył i ciął a głowa zombii poleciala łukiem w górę i wpadła z pluskiem do wody. Bosman spóźnił się dosłownie o mrugnięcie okiem ale stanął w równym rzędzie. Sekundę później dołączył do niego Caledorn z toporem. W drugiej linii pozostali Aulies ponownie naciągający łuk i Nawigator z kolejnym kamieniem w ręce.
 
Fenrir__ jest offline