Obejrzawszy walkę, Rhail zszedł z trybun i ruszył obejrzeć roboty pilnujące klatek z różnorakimi poczwarami.
Zejście do podziemi, gdzie znajdował się “Zwierzyniec” - jak mówiono na to miejsce wśród pracowników - zajęło Zabrakowi parę minut. Wejście do niego stanowiła potężna durastalowa brama złożona z szeregu grubych prętów niczym w areszcie dla olbrzymów. Pewnie najchudsze osoby czy dzieci mogły między nimi swobodnie przejść, Rhail musiałby się przeciskać. Za bramą stała para strażników droidów. Przypominały Rhailowi te, z którymi walczyli w podziemnym magazynie. W głębi kręciło się parę więcej droidów oraz cała drużyna pracowników. Stali właśnie pod ścianą, wszyscy uzbrojeni w długie elektryczne lance, a pewien Weequay właśnie przekazywał im jakieś instrukcje. Ze środka dobiegały mieszane ryki, muczenie, wrzaski i syczenia całej gamy bestii ze wszystkich zakątków galaktyki. - Hej, droidzie - zawołał Rhail - chciałbym wejść i obejrzeć bestie, które będę dziś walczyły. Wpuść mnie.
Droid z opóźniona reakcją odwrócił się do Zabraka. - Przedstaw się. Tylko autoryzowane osoby mają dostęp do tego miejsca po ostatnich wypadkach. - To usłyszawszy, drugi droid się zaśmiał. - Chyba że też chcesz wejść jako obiad dla Rancora.
- Rhail Katran, bezpośrednio pracuję dla Lenteroota. Tyle wystarczy czy mam cię jeszcze na randkę zabrać? - odpowiedział Rhail.
Droid wywołał wspomniane nazwisko ze swych banków pamięci.
- Zgadza się. Pracujesz dla naukowca Lenteroota. Dlaczego mamy cię wpuścić? Drugi droid dodał swe wyjaśnienia.
- Podaj cel wizyty, żebyśmy wiedzieli, co wpisać do protokołu, jak cię Rancor dorwie.
- Chcę obejrzeć te stwory, by zdecydować, na kogo stawiać.
- Dzisiaj są tylko dwie możliwości. Gerdarr albo bestie. - Nie możemy cię teraz wpuścić, zaraz będą wyprowadzać Rancora - wtrącił drugi droid. Ten pierwszy spojrzał na niego oskarżycielsko.
- STX-125, to była niespodzianka! Nikt o tym nie mógł wiedzieć.
- Wybacz, ale ten wygląda mi na natręta.
- Znowu łamiesz protokoły, będę musiał złożyć raport Thoonuxowi.
- Ale się boję - żachnął się teatralnie droid. Rhail jeszcze wcześniej nie spotkał droida o tak specyficznym poczuciu “humoru”. - I co, zezłomuje mnie?
Pierwszy droid odwrócił się do Rhaila i wyciągnął rękę, wskazując na schody. - Lepiej proszę stąd wyjść.
- Mógłby ci wyczyścić pamięć, a szkoda by było. Droidy z poczuciem humoru to rzadkość. Bez obaw, nie powiem nikomu o rankorze - odpał Rhail. - Za to Zabracy bez… - drugi droid zaczął odpowiadać, jednak ten pierwszy pociągnął go za ramię.
- STX-125, muszę cię zabrać na krótką rozmowę.
Jeden droid zaczął ciągnąć drugiego na drugą stronę hali. W tym samym czasie wszyscy treserzy bestii ruszyli do jakiegoś korytarza w głąb kompleksu. - Hej, ty! - zawołał zabrak za droidami. - Nie czyść mu pamięci, poważnie mówiłem, że byłoby szkoda.
Zignorowany przez droidy, postał chwilę przy kratach, rozglądając się. Pomacał kraty - zmieściłby się między nimi. Ale nie czuł takiej potrzeby. Obejrzał droidy i wystarczy.
Powoli odszedł, gdy już znikł z widoku, przez comlink dał znać Alette, że droidy należą do tego samego albo podobnego modelu, z którymi walczyli w podziemiach. I jeden z nich ma nawet poczucie humoru, skrzywione, ale ma!
Ruszył ponownie na trybuny. |