Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2019, 13:31   #244
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Emi słuchała drapiąc się po głowie.
- Ekhm. To ten… my mamy jakieś pułapki? Czy mówimy o jednorazowej zasadzce? Przypomnę, że ja mam tylko linę, nikt nie ma wnyków ani czegoś bardziej wyszukanego. To raz. Osobiście wolałabym ich zaatakować w korytarzu, nawet jeśli miałoby to być u wyjścia, bo jak wszyscy wybiegną z jaskini Sulimie to bez problemu będą mogli nas otoczyć. Szczególnie, że jest ich więcej niż jednego na każdego z nas. Jak się zacznie walka to dźwięk i tak się pewnie poniesie. Zupełnie jak w uliczkach miasta. Za to wasze czary będą skuteczniejsze jeśli przeciwnicy będą obok siebie do czego zmusi ich ograniczona przestrzeń.
Dopplerka wzięła głębszy oddech.
- Co zaś pchania się w nieznane tereny… to się da zrobić, ale nie możemy się spieszyć. Ty Sulimie ze swoimi oplatającymi roślinami zawsze możesz wstrzymać nadciągające posiłki do czasu aż będziemy gotowi. Trzeba systematycznie iść do przodu będąc całkowicie pewnymi, że nie zostawiamy nikogo za sobą. Jestem w stanie zająć się większością mechanicznych pułapek. Nawet jak ich nie rozbroję mogę je bezpiecznie uruchomić aby nikomu nie zrobiły krzywdy. Znam się na tym.
Emi znów zrobiła krótką pauzę.
- Jestem za tym aby wejść do środka. Jeśli jesteście gotowi teraz to nawet i teraz. Jeśli nie czujecie się pewni to proponowałabym zebrać więcej informacji poprzez obserwację z ukrycia ich zachowania. Nie warto ryzykować bez pewności - tutaj Emi spojrzała na Jace’a z zagadkowym spojrzeniem.
- Jeśli nie będziesz próbował zawsze będziesz się bał. - dodała znacznie ciszej.
Chłopak prychnął jedynie na słowa Dopplerki.
- Kilka spraw, które chciałbym podnieść zanim ruszymy - Odezwał się nie odwracając głowy od obserwowania wejścia do jaskini.
- Po pierwsze, promienie słoneczne oświetlą ledwie wylot jaskini. O ile nie ma tam spływającej po ściankach wody, nie ma co odbijać prmieni, nie ma co liczyć na więcej niż kilka kroków światła. Jeśli w środku są jakieś inne grzybnie, to promienie słoneczne ich nie oświetlą i przejście obok nich i tak wygeneruje alarm. Jedyne co możemy to albo zneutralizować ten, albo wejść kiedy spodziewają się wrzasków. - Jace wziął głębszy oddech zastanawiając się na jak podstawowy poziom tłumaczenia musi zejść, żeby cała reszta go zrozumiała i przestała mędrkować.
- Osobiście uważam, że nie ma w środku takich grzybów, bo przeszkadzałyby w codziennym przemieszczaniu się po jaskiniach. Najprawdopodobniej trzymają jednego przy wyjściu pilnując, żeby nie zalągł się w środku.
- Druga sprawa -
dodał po chwili - Atakując w jaskini wytrącamy im największą przewagę jaką mają, czyli liczebność. Znajomość terenu pozwoli im urządzić zasadzki, lub zajść nas od tyłu, ale tylko jeśli faktycznie jaskinie pozwalają na takie przejścia.
Jace odwrócił się do drużyny zatrzymując wzrok na Emi. Nie było w nim sympatii, chyba czuł się urażony jej ostatnimi słowami.
- My potrzebujemy światła, oni nie. Zaskoczenie zadziała w kilku pierwszych minutach, być może do pierwszej pieczary. To nadal może zredukować liczebność przeciwnika o kilkanaście procent. Pytanie: czy jesteście wszyscy całkowicie w porządku, żeby zabijać niewinne istoty, tylko dlatego, że zajmują teren, który potrzebujemy? -
- Nie są niewinne i jestem gotowa to zrobić. - dopplerka wyprostowała się nie spuszczając spojrzenia.
- Myślę, że już za późno na zadanie pytania czy nas na to stać Jace. Nie, nie jest to w porządku ale stając przed wyborem czy wybieram bezpieczeństwo i przerwanie naszych bliskich czy ich wybieramy naszych bliskich. - Powiedziała Laura popierając zmiennokształtną. Nie była moralnie zadowolona że zlikwidują cała kolonie istot które nie wykonały przeciw nim żadnego agresywnego ruchu ale potrzebowali tych jaskiń. - Najważniejsza decyzja to ta czy idziemy teraz na żywioł czy przygotowujemy się obserwując ich do następnego zachodu słońca? Sama mogę przywołać dwa razu rój pająków, mam zapamiętane zaklęcie ochronne i zaklęcie leczące. Nie mam żadnego które da nam magiczne światło w środku to bym musiała przygotować na kolejny dzień. Mogłabym też przygotować zaklęcia pomagające wam w walce. - Wiedźma przedstawiła co ma i co może przygotować jeśli odłożą atak na kolejny dzień.
Mikel spojrzał wymownie na świeże bandaże, założone mu przez Sulima. -[i]Jace… W zasadzie to oni pierwsi zaatakowali. Patrol czy nie Patrol… Nie musieli zakładać, że jesteśmy wrogami.[i]- w jego oczach widać było determinację -Może oni… No nie wiem… Nie słyszałem nigdy o Troglodytach w tych stronach, ale z drugiej strony nie miałem powodów kręcić się w tej okolicy. Dziwne jest tylko, że najpierw pojawiają się kły, a zaraz po tym kolejne zagrożenia…-pozostawił pozostałych z tym niedopowiedzeniem. Następnie podszedł do plecaka, pogrzebał chwilę i wyciągnął kawałek materiały, drewniany kubek i butelkę z miodem. Następnie napełnił naczynie mniej więcej do połowy i zanurzył w nim zaimprowizowaną chustę.
- Zaatakował nas patrol chroniący ich terytorium przed potencjalnym niebezpieczeństwem i nijak się to ma do wybijania całej osady - odpowiedział Jace, choć jakby bez większego przekonania. - Nie różnimy się niczym od hobgoblinów napadających Phaendar. -
- Aha - Emi prychnęła ma tę uwagę. - Dobra dzieciaki. Przygotujcie czary i idziemy za dnia.
- Chodźmy stąd wystawimy warty i będziemy obserwować ich do tego czasu z pewnej odległości. - Dodała Laura i zaczęła się rozglądać za miejscem z którego mogliby spokojnie obserwować wejście czy same okolicy jaskini.
- Konstatacja naszych zamiarów jest dla mnie gorzką lekcją rzeczywistości - mruknął po cichu Jace.

Nikt nie odpowiedział już na ostatnie słowa psionika. Być może nikt ich nie usłyszał, bądź wszyscy byli zmęczeni myślą o kolejnej przepychance. Grupka oddaliła się od wejścia do jaskini szukając bezpiecznego miejsca na nocleg z nie najgorszym widokiem na jaskinie. Każda warta czujnie obserwowała okolice bojąc się, że to akurat wtedy może pojawić się kolejny patrol troglodytów. Być może większy, i silniejszy niż poprzedni. Lecz żaden nie nadszedł. Noc minęła spokojnie. Kiedy nastał ranek Emi zbudziła się i pierwszym co zrobiła to było wsadzenie za pasek wszystkich posiadanych przydatnych rzeczy. Jej mikstura niewidzialności, ogień alchemiczny, różdżka niemego obrazu i woreczek pająków zostały jako tako przytwierdzone aby dało się je łatwo wyjąć. Denerwowała się jak zwykle przez podobną akcją. Gang miała już dawno za sobą, ale takim bachorom jakimi byli starsi też dawali zadania. Potem te same bachory zaczęły wykazywać inicjatywę. Potem zaś Emi nie mogła już dłużej udawać dziecka. Wzięła głęboki oddech. Myślała o tym już poprzedniego wieczoru i podczas swojej warty. Teraz był czas aby w końcu wprowadzić plan w ruch.
- Chce nas poprowadzić. Zorganizować. - spojrzała po pozostałych szukając w nich aprobaty lub niechęci. Nie doczekała się jawnego sprzeciwu.
- Wszystko może się zdarzyć wewnątrz więc w razie czego będę na bieżąco mówić co nam potrzeba. Wiem jednak na czym musimy się skoncentrować. Ich będzie więcej. Wszystkie przewężenia są dla nas wybawieniem. Jeśli trzeba będzie to i całą ich chmarę będziemy mogli zatrzymać jak złapiemy ich w dobrym miejscu. Mikel, Psotnik i ja będziemy iść z przodu. Ciebie Sulim prosiłabym abyś był za nami. Jace i Laura z tyłu. Jeśli mamy dużo miejsca dookoła, a przeciwnicy już do nas biegną cofamy się do najbliższego przewężenia. Będę starać się rozbrajać pułapki jeśli to będzie możliwe. O ile jakieś będą. Czarujący, nie znam wszystkich waszych możliwości, więc liczę na to, że będziecie umieli ocenić sytuację. Sulim jak cię poproszę miej przygotowany ten czar z roślinami... ten co oplątuje. Jace... korzystaj z różdżki, zdejmuj strzelców. Lauro eee... cokolwiek co będzie działać na większą ilość przeciwników zostaw na później jak już będziemy mieć mniej siły walczyć z nimi bezpośrednio. Też cię proszę miej na uwadze strzelających. O ile niczego niebezpiecznego nie dostrzeżemy sprawdzaniem tego co mają przy sobie troty zajmiemy się po wszystkim.
Dziewczyna wzięła głęboki oddech.
- Poradzimy sobie. -ona sama była gotowa i było to widać. W jednolicie białych oczach zdało się widzieć ten błysk, tą iskrę determinacji.

Grupka wyczekała odpowiedni moment i ruszyła najciszej jak mogła. Słońce nie długo miało wyjrzeć lecz jeszcze nie wzbudziło wrzeszczących grzybów. Mikel nagle wykazał się pomysłowością, o którą nikt nie chciał go nawet podejrzewać. Mocząc chustkę w pitnym miodzie zrobił sobie ochronę przed smrodem troglodytów. Dopplerka widząc to uznała ten pomysł na genialny i również z niego korzystała. Spojrzała na pozostałych, ale jakoś nie dostrzegła zainteresowania. Czekali na odpowiedni moment.
 

Ostatnio edytowane przez Asderuki : 24-01-2019 o 14:35.
Asderuki jest offline