- Trzymaj! - Powiedziała złodziejka wciskając mu pismo.
- Ja wole żyć bez złota byle życie zachować! To za wielkie ryzyko, poczekam tu na ciebie, ale jeśli nie wrócisz sprzedam konie i uciekam z tego miasta.
- Ktoś musi chcieć za to zapłacić - odpowiedział spokojnie Torstig. Był sfrustrowany ale jednocześnie sprawiało mu przyjemność rozemocjonowanie Kibrii.
- Ja myślę, że on chce. Wszyscy zdrajcy potrzebują narzędzi. Ja zabił Osama. Ale nie umiem czytać pism. Nie wrócę na piaskownicę. Inne wyjście. Ty nie czekaj, to głupie.
Kibria chyba w tym ostatnim zgodziła się ze starcem, bo ruszyła w stronę ich kryjówki, by zdobyć pieniądze na ucieczkę z miasta.