Chciałem poczekać z postem na poczynania wojowników naszej grupy (tak, wiem, wyjątkowo pasywne podejście
), ale niestety dłużej czekać nie mogłem. Tak jak zapowiadałem znikam dzisiaj, wracam w niedzielę po południu, być może wieczorem. Nie wiem czy dam radę zdążyć odpisać w następnej kolejce, za co z góry przepraszam. Jakby co Sticky dalej robi swoje, chroni tyły i przede wszystkim Laurę. Jakby pojawił się jakiś ranny, może mu pomóc.