Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-01-2019, 08:34   #110
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Sigrun odpaliła papierosa.

- Długo nie paliłam - rzekła, zaciągając się. - Ja bym poczekała jeszcze z godzinę na tego pana kapitana. On wyglądał na takiego, co go nie zaciukają za prędko, to pewnie jeszcze przyjdzie. Urządzilibyśmy sobie ten, kurwa, piknik. Co nie, Abi?

- Za godzinę dopadną nas cienie, albo pozostanie nam tylko wędrówka przez te niby-kry - odparł David. - Lepiej ruszyć od razu.

- Abi wie, jak się przez to przechodzi? - Sigrun uniosła brwi. - Co za różnica, skoro uciekniemy cieniom, skoro utoniemy w radioaktywnej brei.

- Dlatego powiedziałem, by od razu ruszyć mostem - odparł David.

- Przejdźmy mostem. Tam przynajmniej mamy stały grunt pod stopami i wiemy po czym idziemy. Z tym, co zostało z rzeki, nie będzie tak łatwo. - dodał Koichi.

- Dobra - Sigrun wzruszyła ramionami. - Ale jak bestie rzucą się na nas, schowam się za wami - uśmiechnęła się.

Joe przysłuchiwał się rozmowie w milczeniu. Spoglądał raz na rzekę raz na most. Wzruszył ramionami. - Niech będzie most. - rzekł bez przekonania.

Doktor skupiony przysłuchiwał się rozmowom i analizował zaistniałe położenie.
- Nie bardzo wierzę, że uda nam się ponownie wymknąć cieniom... Pamiętajmy, że Nick odciągnął te pomroki z dala od nas, a i elementy osłon wytłumiły naszą obecność. Teraz może być zdecydowanie gorzej, ale zawsze w ostateczności pozostaje skok do rzeki... - popatrzył na plazmową Tamizę, jakby nieprzekonany do własnego pomysłu i uznając kiepską jakość swego żartu.

- Szczerze? Wolałabym poczekać jeszcze z paręnaście minut na Nicka. Kończy nam się kamuflaż i pewne będzie, że te cienie nas zauważą. Oby tylko nie doszło do jatki na tym moście - mruknęła, przygryzając filtr.

- Nick ma zegarek który tu działa. My to możemy liczyć na oko. Nick kiedyś mówił, że dało się przejść po rzece. Ale nie wiem czy takiej jak teraz jest bo tu się wszystko zmienia. - przyznała stalkerka niezbyt szczęśliwym głosem. Bez czasomierzy w tych warunkach trudno było ocenić kiedy mija kwadrans, drugi czy godzina. Nie było nieba, Słońca, gwiazd czy pór doby które zwykle chociaż orientacyjnie pozwalały zmierzyć upływ czasu.

- Im dłużej czekamy, tym trudniej będzie ominąć te cienie - powiedział David. - Chodźmy od razu.

Marian milczał przyglądając się sytuacji, a potem wsłuchując w komentarze. Jasnym było, że Abi nie miała ani doświadczenia, ani wymaganych cech przywódczych. Zapała w swoich czasach dowodził i prowadził grupy, rozumiał więc doskonale decyzje Dicka mimo, że nie był fanem jego umiejętności interpersonalnych.
- Abi - zaczął podchodząc do dziewczyny. Skupił się tylko i wyłącznie na niej, ale nie starał się ukryć słów przed resztą. Wszyscy stali na palcach w tym gównie po uszy i należało uważać na każdy krok, żeby gówno nie wpadło do ust.

- Twój partner wyraźnie mówił, że spotkamy się w kryjówce. Nie możemy na niego czekać tutaj, bo nawet nie mamy pewności, czy będzie tędy szedł. - starał się mówić spokojnie, odwołując się do logiki. Jeśli była konieczność, delikatnie, acz pewnie uścisnął jej dłonie dodając otuchy - Co więcej, jeśli faktycznie poszedł w inną stronę, jest bardzo prawdopodobne, że nie opłaca mu się wracać, tylko skorzysta z alternatywnej drogi. Ty mu ufasz, jego osądom i doświadczeniu. Poczekamy na niego w tym waszym schronie, jeśli nie okaże się, że on dotrze tam wcześniej, ok? - spytał dziewczynę.

- No dobrze. To spróbujmy iść dalej. - dziewczyna wyraźnie się wahała ale słowa Mariana widocznie przekonały ją, że dłuższe czekanie w tym miejscu nie jest najlepszym wyjściem. Pokiwała głową na znak zgody i duszą na ramieniu podeszła kilka kroków w stronę rzecznej balustrady aby jeszcze raz przyjżeć się i rzece i mostowi.

- Z dwojga złego, most nadal wydaje się pewniejszy niż… eee… rzeka? Czy cokolwiek co teraz tam płynie. Abi, tam nadal są cienie, prawda? Czy one występują w parze z jakimś innym przeciwnikiem? Jeśli nie, mogę spróbować podkraść się i sprawdzić, czy droga jest czysta. - zaproponował

-Lepiej uważaj z tym skradaniem. Nie wiemy co to za istoty ani na co są wrażliwe. Mogą nie widzieć ani nie słyszeć ale poczują ciepło i emocje - zauważył Koichi. -Abi, czy to są te same istoty co wcześniej? Czy raczej inne? Jak te same, to też mogę iść na zwiady.
- Jeśli są tam tylko cienie, to sobie poradzę - odpowiedział pewnie Polak, który nie lubił, gdy ktoś kwestionował jego umiejętności.

- No dobra, mistrze. Jak skradacze gadają, że idziemy przez most, to chyba trzeba iść. Ruszajmy więc przez ten most, ale kurwa, będzie z tego ambaras na sto pierdolonych procent. No.

- Cienie składają się z ciemności i zimna. Znaczy przynajmniej z tych dwóch składników. Więc przyciągają do siebie to wszystko co reaguje na ciemność i zimno. Tak jak my przyciągamy hellhoundy bo jesteśmy żywi, ciepli i zwykle ruchomi a one na to reagują. - Abi odpowiedziała na pytanie Mariana odnośnie cieni i rozmowa trochę ją uspokoiła. Ale widać było, że nadal jest niespokojna i spięta.

- Chodźmy tak, jak się przekradaliśmy idąc do kanału - zaproponował David. - Abi pierwsza, a my za nią. I nie traćmy już czasu na rozmowy.

- [i]To mogą być nasze ostatnie wspólne rozmowy...[i] - powiedział nieco z przekąsem doktor. - Po co się nadto spieszyć do śmierci? Zbliżył się do brzegu, podpatrując rzekę i starając sprawdzić, cóż to za tajemnicza materia wypełnia jej koryto i ocenić szansę na przeprawę.

Abi skinęła głową do słów Mervina. Podeszła do balustrady i przypatrywała się chwilę dziwnej masie pod spodem. Kopnęła jakiś fragment gruzu i ten spadł na to coś pod spodem. Rozległ się dźwięk tego uderzenia, kamień potoczył się kawałek nim znieruchomiał ale nic więcej się nie stało. Stalkerka odwróciła się do pozostałych.

- W kanałach musieliśmy tak iść bo inaczej byśmy się pogubili. A teraz jest w miarę jasno. - zwróciła się do do Davida odpowiadając na jego propozycję. Spojrzała w bok na Polaka i Japończyka. - To może wy idźcie jak się znacie na tym? Ja zawsze chodzę za Nickiem i robię co on mówi. - wydawało się, że dziewczynie taka zamiana ról była bardziej na rękę. Chociaż wyraźnie widać było brak pewności siebie w decydowaniu z mało znanej sobie dziedziny, całkiem inaczej niż przejawiał to jej partner.

Sigrun odrzuciła niedopałek i w tym samym momencie odpaliła kolejnego papierosa, czekając na tych, co przyjdą ze zwiadu.

- Tutaj to wszystkie rozmowy tak, doktorku - wyszczerzyła zęby. - Śmierć traci na wadze, skoro flaki wylewają się na lewo i prawo.

David nie zamierzał kontynuować zbędnej (jego zdaniem) dyskusji. Uważał, że im dłużej będą czekać, tym będzie gorzej,
- Jak mi się nie uda, to będziecie wiedzieć, że lepiej iść inną drogą - powiedział, po czym zabrał swoje rzeczy i ruszył, ostrożnie, w stronę mostu.
- Hola, hola - Marian wstrzymał Davida i Koichiego. - Jest kilka powodów dla których Nick szedł na zwiady sam i jednym z nich jesteśmy my. Im więcej nas ruszy, tym większe ryzyko wykrycia, więc doceniam zaangażowanie, ale dla bezpieczeństwa nas wszystkich zostańcie tu. -

- Przez wasze ględzenie i czekanie nie wiadomo na co straciliśmy już dosyć czasu - odparł David. -
Może jeszcze zaczniemy dyskutować na temat tego, kto się najlepiej skrada i tak dalej? Jak jesteś taki mądry, to dlaczego tu siedziałeś, zamiast iść i sprawdzić? Idź, mądralo, Idź...


- Nie musimy dyskutować. Nie ruszyłeś na zwiad wcześniej, to teraz się odpierdol, bo miałeś tyle samo czasu by zaproponować cokolwiek - odpowiedział Polak.

 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline